Rozmowa z ARTUREM ANDRUSEM (na zdjęciu) - dziennikarzem radiowej "Trójki", kabareciarzem, konferansjerem, komentatorem "Szkła kontaktowego" w TVN24, który będzie "oprowadzać" widzów Telewizji Polskiej po Tarnobrzegu, Mielcu, Przemyślu, Krośnie i Rzeszowie w ramach filmowego cyklu "Przewodnik po Galicji". Emisja w pierwszym tygodniu września.
- Pan jest stąd, z Podkarpacia.
- Tak. Żeby trafić w moje rodzinne strony, trzeba jednak pojechać trochę głębiej w Podkarpacie. Bieszczady, Solina, Sanok to miejsca, w których spędziłem dzieciństwo i wczesną młodość.
- To dlatego zgodził się Pan zostać przewodnikiem po Galicji?
- Pomysłodawcy tego cyku poszli tym tropem, a ja chętnie się na to zgodziłem. Jest parę regionów w Polsce, które chętnie bym poznał. Musiałbym jednak dłużej zastanawiać się nad propozycją opowiedzenia o nich w filmie, bo nie są mi tak bliskie i na tyle znane. Chociaż - z drugiej strony - myślałem, że te strony dobrze znam, a okazało się, że dowiedziałem się wielu całkiem nowych rzeczy.
- Podobno nie wiedział Pan, że w Tarnobrzegu nie wydobywa się już siarki?
- Wyjechałem na studia z Sanoka w 1990 roku, a więc jeszcze wtedy, gdy wiadomo było, że Tarnobrzeg to jest miejsce, w którym wydobywa się siarkę. Informacja o tym, że tego zaprzestano, a w miejscu kopalni postało jezioro, jakoś mi umknęła. Tak naprawdę dotarła do mnie dopiero teraz, przy okazji nagrywania programu.
- Pan w pewien sposób jest związany z Tarnobrzegiem. Pana ojciec tutaj pracował.
- Rzeczywiście, tato pracował tutaj przez dwa lata. Przewijało się to w jakichś opowieściach rodzinnych, ale dopiero teraz, przed przyjazdem tutaj, podpytałem go trochę bardziej o tamte czasy. Tata budował zaporę w Solinie, a jak została ona ukończona, to sporą cześć załogi przerzucono do pracy do Tarnobrzega. Budowali drogę do siarkowego kombinatu i osadniki. Pracował tu i mieszkał przez dwa lata. Tylko raz na dwa tygodnie przyjeżdżał do domu, do Soliny.
- Pan z nim tutaj nie mieszkał?
- Nie, nie. To było chwilę przed moim urodzeniem. Ale może praca w Tarnobrzegu spowodowała, że po powrocie do Soliny ojciec postanowił mieć syna. Jak trzeba dorobić do tych moich związków z Podkarpaciem taką ideologię, to chętnie to zrobię. Tak. Możemy przyjąć, że zostałem spłodzony na skutek pracy mojego taty w Tarnobrzegu! (...)
Rafał Nieckarz
Więcej w papierowym oraz elektronicznym wydaniu "TN"
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz