Nie ma w Polsce siły politycznej, poważnej instytucji państwowej czy organizacji biznesowej, która chociaż werbalnie nie wspierałaby ludzi pragnących rozpocząć samodzielną działalność gospodarczą. Młody przedsiębiorca przekonał się, że praktyka jest czymś nieco innym, niż najszczersze nawet deklaracje.
Kiedy pan Sławek opowiadał mi przez telefon swoją historię, najpierw pomyślałem, że jest po prostu zwykłym naciągaczem, co to piórem dziennikarza chce podważyć społeczne zaufanie do naszej gospodarczej "zielonej wyspy". Z doświadczenia wiemy, że chwilowo spadające słupki poparcia dla aktualnie przewodzącej siły politycznej często stają się pretekstem do brutalnych ataków na rząd, do podważania niezaprzeczalnych sukcesów Polski na drodze budowy gospodarki kapitalistycznej.
Dlatego słuchałem opowieści pana Sławka z dużą rezerwą. W pewnej chwili uświadomiłem sobie jednak, że osobiście znam członków jego rodziny. Wiem, że to ludzie odważni, gotowi dla ratowania wolnego rynku ponieść największe osobiste ofiary. I co ważne - potrafiący walczyć o swoje miejsce w świecie z determinacją wywołującą u bezstronnego obserwatora szczery podziw. To przede wszystkim ludzie działający według zasady niezapomnianego prezydenta Lecha Wałęsy, który dawał ludziom wędki zamiast złowionych ryb. A wiedziałem, że starsi bracia pana Sławka z wędek korzystać potrafią.
Może taki jest i pan Sławek? - pomyślałem w chwili, kiedy zapowiedział mi udostępnienie wszystkich dokumentów dotyczących jego sprawy. I kiedy w końcu te papiery przeczytałem, klapki spadły mi z oczu. Zacznijmy od tego, że nasz bohater postanowił w miejscowości Cholewiana Góra w powiecie niżańskim założyć małą firmę remontowo-budowlaną. Znajomi, jak dzisiaj wspomina, próbowali odwieść go od tego pomysłu, tłumacząc, że kryzys i zastój w budownictwie skutecznie pokrzyżują mu biznesowe plany. Ale się uparł i postanowił wykorzystać posiadaną wiedzę i praktyczne umiejętności.
Oczywiście, mógł wzorem rówieśników spakować plecak i wyjechać do Anglii, gdzie wciąż w cenie są budowlańcy z Polski. Ale został i rozpoczął starania o pieniądze na rozpoczęcie działalności gospodarczej. Ślęczał w internecie, dzwonił po znajomych, którym się udało, pisał tu i tam, wypełniał formularze, stawiał się na rozmowy, ale mury wokół niego rosły, jak w piosence Jacka Kaczmarskiego.
Aż kolega podpowiedział, żeby pomocy poszukał w Tarnobrzeskiej Agencji Rozwoju Regionalnego. I to był strzał w dziesiątkę. Młodzi ludzie z TAAR wysłuchali młodego przedsiębiorcę i skierowali wniosek w tryby procedury konkursowej. Konkurencja była duża, szczęśliwie pomysł zyskał aprobatę komisji, która uznała, że warto zainwestować w biznesowe wizje pana Sławka. Ach, jaki był dumny nasz bohater, kiedy 1 sierpnia br. po rejestracji firmy otrzymał - opatrzony adnotacją "wolny od opłat". (...)
Piotr Niemiec
Więcej w papierowym wydaniu "TN".
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz