Od 1 stycznia br. przepisy ustawy o ochronie przyrody wprowadzają rewolucyjne zmiany, na które od dawna czekały nie tylko gminne samorządy, ale przede wszystkim zwykli obywatele udręczeni procedurą uzyskiwania pozwoleń na wycięcie nawet usychającego świerka w ogrodzie.
Na łamach naszego tygodnika nie raz pisaliśmy o kłopotach ludzi, którzy chcieli pozbyć się z własnej działki niechcianych drzew i krzewów (m.in. w artykule "Absurd do potęgi", "TN" nr 38/1845). Jedni z plikiem papierów udawali się do gminy po zezwolenie na wycinkę, inni dokonywali jej po cichu, licząc się jednak z surowymi karami pieniężnymi.
- Samorządy są w tym przypadku ubezwłasnowolnione. Muszą stosować się do prawa, nawet wtedy, gdy kłóci się ono ze zdrowym rozsądkiem - mówił wtedy Zbigniew Walczak, wójt gminy Jarocin. Wątpił, by rządzący usunęli z ustawy o przyrodzie "chore prawo".
A jednak 1 stycznia br. weszły w życie nowe przepisy dotyczące usuwania drzew i krzewów. Sprawdziliśmy zatem, co zmieniła w dotychczasowym postępowaniu gminy w sprawie wydania zezwolenia na wycięcie drzew nowelizacja ustawy o ochronie przyrody. Przy okazji znaleźliśmy odpowiedź na zadane pół roku temu pytanie czytelniczki, czy bez konsekwencji będzie mogła wyciąć drzewa i krzewy na zapuszczonej działce...(pn)
WIĘCEJ W NAJNOWSZYM WYDANIU "TYGODNIKA NADWIŚLAŃSKIEGO" LUB eTN.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz