Ponad dwie godziny musiał czekać na pomoc weterynaryjną kot potrącony przez samochód, mimo iż o potrzebie udzielenia mu jej nasz czytelnik poinformował urzędniczkę, która powinna niezwłocznie zająć się sprawą.
- Ktoś podrzucił mi pod bramę wjazdową bezpańskiego, potrąconego przez samochód kociaka. Zwierzę żyło, miało drgawki, próbowało wstawać. Widać było, że strasznie się męczyło - mówi nasz czytelnik z gminy Osiek. - Zadzwoniłem do Urzędu Miasta w godzinach jego pracy i poprosiłem do telefonu osobę odpowiadającą za bezpańskie zwierzęta na terenie gminy. Przekazałem urzędniczce informację, gdzie dokładnie leży ten cierpiący kot, i powiedziałem jej, że zgodnie z ustawą gmina ma obowiązek udzielić pomocy bezpańskim zwierzętom. Kobieta nie zaprzeczyła i powiedziała, że zadzwoni do weterynarza.
Była godzina 15. Do 17 na miejscu nie pojawił się nikt... (rn)
WIĘCEJ W NAJNOWSZYM WYDANIU "TYGODNIKA NADWIŚLAŃSKIEGO" LUB eTN.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz