Zamknij

Port Lotniczy Tarnobrzeg (część 2) - reportaż na Boże Narodzenie [zdjęcia]

18:13, 27.12.2021 gaw Aktualizacja: 20:23, 27.12.2021
Skomentuj

Po ataku Niemców na Polskę we wrześniu 1939 r. jednostki lotnicze zostały przeniesione na lotniska polowe. Tarnobrzeg nie był jednak brany pod uwagę przy dyslokacji.

PIERWSZ CZĘŚĆ TEKSTU: Port Lotniczy Tarnobrzeg (część 1)

- Powód był prosty, to lotnisko było powszechnie znane, także agresorom. 2 września po południu nad miastem pojawiło się 28 bombowców Dornier Do-17 z II. Staffel Kampfgeschwader 76 dowodzonych przez samego dowódcę jednostki Stefana Fröhlicha. Miały atakować rozwidlenie torów kolejowych w okolicach Sobowa. Zbombardowały jednak również północny skraj lotniska i okolice stacji kolejowej w Tarnobrzegu. Warto dodać, że kilkanaście minut później te same maszyny dokonały bombardowania Chmielowa - wyjaśnia Robert Panek.

Latem 1944 roku w Tarnobrzegu stacjonował ze swoją dywizją jeden z największych asów radzieckiego lotnictwa Aleksander Pokryszkin

W Tarnobrzegu zginęło 9 osób, kilkanaście zostało rannych Na ulicy Kolejowej zniszczonych zostało kilka domów i budynków. W Chmielowie straty były o wiele wyższe, śmierć poniosło tam ponad 50 osób, zniszczeniu uległo 70 procent wsi.

Mimo nalotów lotnisko prawdopodobnie było jednak wykorzystywane w czasie Kampanii Wrześniowej. Według ustnych przekazów lądowały tu polskie samoloty, zapewne obserwacyjne, bądź łącznikowe. Nad Tarnobrzegiem stoczono również walkę powietrzną, jednak brak bliższych danych na ten temat.

- Z relacji Mamy, która obserwowała to na własne oczy wynika, że było to pomiędzy 2, a 13 września. Dwa samoloty walczyły nad miastem. Podobno było to straszne, nalatywały na siebie, kręciły jakieś figury, odskakiwały, strzelały z karabinów maszynowych. Oba dymiły. Mama nie widziała, czy któryś spadł - relacjonuje mieszkanka Tarnobrzega.

Niemieckie zdjęcie lotnicze Tarnobrzega - literkami A i B oznaczone radzieckie lotniska polowe

- Są też informacje o niemieckim bombowcu, który wylądował tu już po zajęciu miasta przez Niemców. Po prowizorycznych naprawach odleciał na macierzyste lotnisko - dodaje R. Panek

W okresie niemieckiej okupacji lotnisko nie było używane. Niebo nad Tarnobrzegiem zaroiło się od samolotów dopiero w sierpniu 1944 r.

Orły Pokryszkina

Po wkroczeniu Rosjan powstały tu dwa nowe lotniska polowe, na których stacjonowały radzieckie myśliwce. Pierwsze mieściło się na łąkach za zamkiem dzikowskim, drugie pomiędzy Mokrzyszowem, a Stalami (jako, że pasy startowe były po obu stronach Mokrzyszówki, czasami traktowane były jako dwa odrębne lotniska).

Aleksander Pokryszkin z pilotami przy swoim Bell P 39 Airacobra

Rejon Tarnobrzega był w od sierpnia 1944 r. jednym z najważniejszych obszarów Frontu Wschodniego. Na pobliskim przyczółku baranowsko - sandomierskim toczyły się zacięte walki. Niemcy rzucili do zlikwidowania przyczółka duże siły, również lotnicze. Dlatego Rosjanie ściągnęli tu najlepsze jednostki, w tym słynną 9 Gwardyjską Dywizję Myśliwską pułkownika Aleksandra Pokryszkina.

Pułkownik Pokryszkin był postacią nietuzinkową. Znakomity pilot myśliwski był zarazem świetnym taktykiem walki powietrznej. Rozwiązania przyjmowane w jego pułku, a potem dywizji kopiowały wszystkie jednostki lotnicze Armii Czerwonej. Do tego słynął z troski o swoich podkomendnych, nawet kosztem własnej kariery. Oficjalnie zaliczono mu 59 zestrzeleń, choć prawdopodobnie było ich dużo więcej.

- Pokryszkina wielokrotnie ratował jego kunszt pilota myśliwskiego. I to nie od wrogów, tylko zwierzchników. Kilkakrotnie za krytykę i kwestionowanie rozkazów wyrzucano go z partii i pozbawiano dowództwa. Okazywał się jednak niezbędny. Stawiając ciągle na swoim, był pod stałą obserwację oficerów politycznych i NKWD których szczerze nie znosił. Jego jednostka latała na amerykańskich myśliwcach Bell P-39 Airacobra. Ciągle próbowano wymusić na nim prośbę o przezbrojenie w radzieckie samoloty, ale on był nieustępliwy. Męczących go politruków wysyłał na samolotach radzieckiej produkcji w rejon najcięższych walk. Mówiono, że w jego dywizji średnia długość życia oficerów politycznych była najniższa w całej Armii Czerwonej. Przylatując do Tarnobrzega Pokryszkin był już dwukrotnym kawalerem Złotej Gwiazdy Bohatera Związku Radzieckiego. Jego dywizja toczyła ciężkie boje z Niemcami nad przyczółkiem. Sam Pokryszkin zanotował tu kilka kolejnych zestrzeleń, ale jego jednostka poniosła ciężkie straty - opowiada Robert Panek.

Przymusowa gościna

Radzieckich lotników zakwaterowano w domach w Mokrzyszowie. Pamięć o tym wciąż jest żywa wśród mieszkańców.

- Dziadek opowiadał, że zachowywali się raczej przyzwoicie. Wymieniali co się dało za bimber. Dziadek sam nosił im "księżycówkę" produkowaną przez jedną z mieszkanek Mokrzyszowa. Ponoć ten bimber był wyjątkowo paskudny, od samego zapachu skręcało, ale lotnikom smakował. Chwalili, że "kriepki" - opowiada Andrzej Biernat, regionalista z Mokrzyszowa. - Z opowieści starszych mieszkańców wynika, że były tam dwa lotniska - jedno na pastwiskach Białej Góry, drugie na terenie tzw. Bródek. Często dochodziło tam do wypadków. Jeden był szczególnie drastyczny. Młody lejtnant cały czas wyglądał z kabiny w czasie lądowania. Przyziemił tak mocno, że głowa mu odskoczyła i całą siłą uderzył szyją w obrzeże kabiny. Ucięło mu głowę jak gilotyną.

Nie wszystkim mieszkańcom Mokrzyszowa podobał się pobyt radzieckich lotników. Jednym z niezadowolonych był Wojciech Sochór, żołnierz miejscowej komórki AK, w którego domu stacjonował A. Pokryszkin. Którejś nocy postanowił on... spalić samolot radzieckiego asa.

- Opowiadał tę historię pan Marian Kosior, który dobrze znał W. Sochóra. Ponoć 23-latek którejś nocy wziął broń i ostrzelał stojący na jednym z zapleczy samolot Pokryszkina. Nic się jednak nie stało - mówi Andrzej Biernat.

Pobyt Pokryszkina u Sochórów miał jednak fatalne następstwa dla Wojciecha Sochóra, zresztą bez żadnego udziału samego pilota. 17 września 1944 r. NKWD przeprowadziło na kwaterze rewizję i znalazło ukrytą broń. Wojciech Sochór został aresztowany i osadzony w obozie w Górkach Klimontowskich. Zarzucono mu próbę zamachu na Pokryszkina. Tarnobrzeżanin został skazany na karę śmierci, zamienioną później na zsyłkę na Syberię. Do Polski wrócił dopiero w 1957 r.

Aleksandra Pokryszkina nie było wtedy w Tarnobrzegu, bowiem został wezwany pilnie do Moskwy. Jak się okazało, został jako pierwsza osoba w historii, po raz trzeci odznaczony Złotą Gwiazdą Bohatera Związku Radzieckiego.

- Z jego lotem do Moskwy też wiąże się ciekawa historia. Wymyślono, żeby kabinę jego samolotu wysłać czerwonym płótnem. Zapas tego płótna miał się wysunąć z samolotu jak już doleci do Moskwy, żeby lądował ciągnąc za sobą czerwoną flagę. To miał być taki uroczysty efekt na chwałę Czerwonej Armii. Całą "instalację" robił miejscowy stolarz, pan Dąbek - opowiada Andrzej Biernat.

Mniej wiadomo o działalności lotniska na tzw. Nadolu, za zamkiem dzikowskim. Stacjonował tam pułk myśliwski wyposażony w samoloty Ławoczkina. Lotnisko było wielokrotnie bombardowane przez Niemców.

Gdy sytuacja na przyczółku baranowsko - sandomierskim ustabilizowała się, obie radzieckie jednostki myśliwskie odleciały z Tarnobrzega na zachód.

Sojusznicy

Pobyt rosyjskich lotników wiąże się z jeszcze jednym zdarzeniem na tarnobrzeskim niebie. Tym razem z udziałem amerykańskiego bombowca.

Startujący z Anglii i Włoch Amerykanie regularnie bombardowali terytorium Niemiec i tereny pod niemiecką okupacją. Piloci bombowców mieli podane jako "lotniska awaryjne" m. in. Mielec i Rzeszów, znajdujące się już w rękach Rosjan. Dlatego też uszkodzone samoloty leciały na wschód, zamiast próbować wracać do swoich baz. Któregoś dnia, w marcu 1945 r., nad Tarnobrzeg nadleciał znad Wisły olbrzymi, czterosilnikowy bombowiec. Był to amerykański B-24 Liberator. Maszyna miała uszkodzony silnik i była mocno postrzelana przez niemiecką obronę przeciwlotniczą. W rejonie Tarnobrzega Liberator został przechwycony przez dwa radzieckie myśliwce, które nie bacząc na amerykańskie oznaczenia zaatakowały bombowiec.

- Liberator był uzbrojony w 10 najcięższych karabinów maszynowych, więc strzelcy bez większego problemu odgonili myśliwce. Niestety, samolot poleciał nad rejon stacji kolejowej w Skopaniu. A tam mieściły się radzieckie składy materiałów wojennych i była bardzo silna obrona. Ogień radzieckich armat przeciwlotniczych po prostu odstrzelił bombowcowi skrzydło. Załoga zdążyła wyskoczyć ze spadochronami, samolot rozbił się w Skopaniu. - mówi Robert Panek. - Członkowie załogi zostali zatrzymani przez czerwonoarmistów. Potraktowano ich jak szpiegów, rozbrojono, rozebrano z mundurów i obrabowano z rzeczy osobistych. Później na miejscu pojawił się oficer NKWD. Zapytał Amerykanów dlaczego nie mają mundurów. Gdy dowiedział się, że czerwonoarmiści ich okradli, wsiadł do samochodu i odjechał. Wrócił po niedługim czasie wraz ze wszystkimi rzeczami amerykańskich lotników, które zostały im natychmiast zwrócone.

Radziecka obrona przeciwlotnicza w rejonie Skopania dosłownie odstrzeliła amerykańskiemu bombowcowi skrzydło

Lotników przewieziono do Padwii Narodowej, a później, przez Połtawę i Odessę odesłano do Egiptu.

Koniec latania

Ostatnim "lotniczym" epizodem w historii Tarnobrzega było funkcjonowanie linii lotniczej Sandomierz - Rytwiany - Tarnobrzeg - Nisko - Biłgoraj - Janów Lubelski, działającej od 1944 r. aż do lat powojennych.

- Używano samolotów Li-2 będących radziecką kopią słynnej "Dakoty" i dwupłatowych Po-2, czyli popularnych "kukuruźników". Li-2 przewoziły pasażerów, natomiast Po-2 zabierały pocztę i przesyłki kurierskie. Linia miała też połączenia na inne lotniska, m. in do Mielca i Rzeszowa. To było duże przedsięwzięcie - mówi Robert Panek.

Tylko w 1944 r. przewieziono ponad 70 tys. kg poczty i przesyłek. Podobnie było w następnych latach, również po reaktywowaniu Polskich Linii Lotniczych LOT.

- Nie wiadomo gdzie w Tarnobrzegu startowały i lądowały samoloty obsługujący tę linię. Raczej nie korzystały z przedwojennego lotniska, bowiem po rozebraniu drenów, teren ten znów stał się podmokły. Prawdopodobnie Po-2 mogły mieć lądowisko za szpitalem - mówi Robert Panek.

Po zlikwidowaniu linii w II połowie lat 40-tych skończyła się też lotnicza historia Tarnobrzega, bowiem mimo przeszło 30-letniej tradycji, komunistyczne władze nie przewidywały tu żadnej placówki lotniczej. "Port Lotniczy Tarnobrzeg" zakończył działanie.

PIOTR WELANYK

(gaw)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(2)

ziemianinziemianin

0 0

"W rejonie Tarnobrzega Liberator został przechwycony przez dwa radzieckie myśliwce, które nie bacząc na amerykańskie oznaczenia zaatakowały bombowiec."

Ruskie strzelały do wszystkiego co się rusza. Teraz strzelają do latających spodków tzw. UFO.Szybko sie przekonują, że tamci są lepsi, szybsi i czasem lepiej uzbrojeni. 08:05, 30.12.2021

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

reo

z Tbg-uz Tbg-u

0 0

Druga cześć historii lotnictwa w Tarnobrzegu równie interesująca jak pierwsza.
Proponuję w okolicy Tarnobrzega wybudować Centralny Port Lotniczy. Już się teren sprawdził :-) .
W Tarnobrzegu samoloty latały, a w Mielcu i w Rzeszowie rozwinęło się lotnictwo. 18:49, 30.12.2021

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

0%