Gdy kilka tygodni temu pisaliśmy, że trwający już od wielu miesięcy konflikt na linii miasto - sandomierski oddział PTTK jest bliski rozwiązania, to tak w rzeczywistości było. Rozmowy trwały, porozumienie ponoć było blisko, ostatecznie jednak nic z tego nie wyszło.
Dzisiaj wiadomo już, że zgody nie ma, konflikt rozgorzał na nowo i wszystko wskazuje na to, że całość spornych spraw będzie musiał rozstrzygnąć sąd. Czyli mamy powrót do sytuacji sprzed wyborów. A po wyborach i zmianie burmistrza miało być inaczej, szczególnie, że władze, jak i całe środowisko związane z sandomierskim oddziałem Polskiego Towarzystwa Turystyczno-Krajoznawczego jawnie deklarowali poparcie dla Marka Bronkowskiego, który ostatecznie wygrał wybory a nigdy nie ukrywał, że w jego odczuciu sporą winę za eskalację konfliktu ponosi poprzedni gospodarz ratusza.
Marek Bronkowski podczas kampanii wyborczej deklarował, że wygaszenie konfliktu z PTTK-iem będzie jednym z jego priorytetów. Z kolei władze organizacji popierając Bronkowskiego w wyborach, oczekiwały od niego jak najszybszego rozwiązania konfliktu.
W pierwszych tygodniach rządów nowych władz wydawało się, że wszystko jest na dobrej drodze. Większość z kilkunastu spraw sądowych pomiędzy stronami miała zostać wycofana, a obie strony deklarowały, że dobrej woli w kwestii zakończenia żenującego konfliktu nie zabraknie. Jak widać, zabrakło. Oczywiście poszło o kasę.
Tym, którzy nie znają sprawy, przypominamy, że konflikt na linii miasto - PTTK zaczął się na początku 2013 roku, kiedy to towarzystwu wygasła umowa na administrowanie Bramą Opatowską i Podziemną Trasą Turystyczną, czyli głównymi atrakcjami turystycznymi Sandomierza. W maju tegoż roku ówczesne władze miasta, nie mogąc uzyskać dobrowolnie kluczy do tych obiektów, postanowiły zająć je siłą, wynajmując do tego celu firmę ochroniarską.
Od tamtej pory trwa, opisywany już wielokrotnie na naszych łamach, konflikt, który przeniósł się do sądu, gdzie prowadzonych jest kilkanaście spraw w tym temacie. I mimo że obiektami faktycznie nadal zarządza PTTK, to obie strony w dalszym ciągu roszczą sobie do nich prawo. I to jest główna linia sporu. (...)
Józef Żuk
Więcej w papierowym wydaniu "TN".
djasiek57318:52, 26.04.2015
0 0
Aleście naiwniacy PTTK-owcy...Daliście się zrobić w "kuśkę"..Kto dzisiaj wierzy jakiemuś politykowi?Chyba tylko Wy..Pies szczeka,deszcz pada i polityk bredzi--to wszystko to samo..Ze szczekania psa--pożytek,,bo ostrzega..Z padającego deszczu-pożytek,bo nawadnia..Politycznego bredzenia,nie można porównać do niczego.Liczy się kasa,kasa,kasa,kasa,kasa-itd,itp.Mozna by tak w nieskończoność.Poza kasiorą nie ma juz nic. 18:52, 26.04.2015