Rozmowa z JERZYM KOWALCZYKIEM (na zdjęciu) - twórcą najpopularniejszego w sieci portalu internetowego poświęconego powstaniu styczniowemu:
www.powstanie1863.muzeumhistoriikielc.pl
- Mija 150 lat od momentu wybuchu powstania styczniowego. Jest Pan autorem niezwykłego kompendium wiedzy poświęconego temu fragmentowi dziejów Polski. Skąd wziął się pomysł na stworzenie strony prezentującej miejsca pamięci związane z wydarzeniami z lat 1863-1864?
- Odpowiedź na to pytanie będzie trochę złożona. Z wykształcenia jestem elektrotechnikiem, absolwentem Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie. Zawodowo zdecydowałem się więc pójść w kierunku nauk technicznych. Zwykle jest jednak tak, że każdy potrzebuje jakiejś odskoczni od tego, czym zajmuje się na co dzień. Dla mnie taką odskocznią czy przeciwwagą zawsze była historia i krajoznawstwo. Wątek powstańczy pojawił się trochę później, na przełomie lat 80. i 90. Zostałem wtedy dyrektorem Zespołu Szkół Zawodowych "Elektromontaż" w Kielcach. Placówka nie miała jeszcze swojego patrona. Zaczęliśmy szukać odpowiedniej postaci. Szkolny kompleks mieścił się przy ulicy generała Hauke Bosaka. Uznałem, że to dla naszej młodzieży kandydat bardziej interesują-cy niż dajmy na to jakiś literat. Na tym stanęło. Zacząłem gromadzić informacje o biografii generała, o jego bojowych do-konaniach. Okazało się to bardzo wciągające. Z czasem tych materiałów zebrało się ogromnie dużo. Pomyślałem, że warto byłoby w jakiś sposób podzielić się nimi z ludźmi zainteresowanymi tą tematyką. Tak właśnie narodził się pomysł internetowej prezentacji, która dostępna jest w sieci już od 10 lat.
- I w ciągu tego czasu skorzystało z niej kilka milionów osób...
- Trudno jest to dokładnie oszacować. Strona od samego początku funkcjonuje na serwerze Zespołu Szkół im. Józefa Hauke-Bosaka i posiada tam licznik, który odnotował do tej pory 2,5 mln odwiedzin. Jednak od długiego już czasu ta sama zawartość dostępna jest również na serwerze Muzeum Historii Kielc. Przypuszczam, że w tym drugim przypadku można mówić o porównywalnej liczbie "wejść".
- Skąd, Pańskim zdaniem, tak wielkie zainteresowanie tematyką powstania?
- Z doświadczenia wiem, że mój serwis posiada kilka głównych grup odbiorców. Po pierwsze, co mnie cieszy, są to uczniowie gimnazjów, liceów, również studenci, którzy korzystają z portalu, by przygotować się do zajęć. Często na stronę zaglądają też nauczyciele, a ostatnimi czasy ożywione za-interesowanie tymi treściami przejawiają samorządy, chcący np. opracować monografię gminy, powiatu czy konkretnej miejscowości. I wreszcie jeszcze jedna grupa, o której warto powiedzieć - osoby poszukujące swoich przodków. Panuje teraz moda na takie genealogiczne poszukiwania, często więc zdarza się, że ktoś tam odnajduje prapradziada, który brał udział w powstaniu. O ile to możliwe, chętnie pomagam w uzupełnieniu informacji. To zresztą działa w dwie strony, bo za-zwyczaj sam również dzięki temu pogłębiam swój zasób wiadomości o ludziach biorących udział w walkach tamtego okresu. Wiele razy przy tym wszystkim miały miejsce bardzo sympatyczne "kojarzenia rodzin".
- To znaczy?
- Po prostu. Zdarza się, że ktoś zgłasza się do mnie i pyta, czy słyszałem coś o takim czy innym powstańcu. A ja wiem, że kiedyś ktoś inny dowiadywał się już o to samo. Kontaktuję wówczas ze sobą zainteresowanych i nierzadko okazuje się, że jest między nimi pokrewieństwo, ale w miarę upływu czasu rodzinne więzy zupełnie się zatarły.
- Czy ma Pan również informacje o po-tomkach najsławniejszych dowódców powstania?
- O tak! Jeszcze podczas zabiegów zmierzających do nadania imienia Józefa Hauke Bosaka kierowanemu przeze mnie Zespołowi Szkół w Kielcach udało mi się nawiązać korespondencję z Marią Claude Erskine, mieszkającą w Genewie prawnuczką generała. (...)
Rozmawiał: Rafał Staszewski
Całość wywiadu w papierowym wydaniu "TN".
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz