Poprosiła nas o pomoc grupa mieszkańców wsi Radoszki (gm. Wilczyce), twierdząc, że wójt oraz podległy mu aparat urzędniczy pozwalają na naruszenie mienia gminnego, a broniących go mieszkańców traktują jak warchołów i zawistników. W zasadzie sprawa jest prosta, a właściwie mogłaby taka być, gdyby wszyscy zrobili to, co powinni. Zacznijmy jednak od faktów.
W Radoszkach, przy drodze wiodącej z tejże wsi w kierunku Lenarczyc, po prawej stronie za remizą jest działka będąca własnością człowieka przedsiębiorczego i czującego puls czasu. Biorąc pod uwagę urokliwość miejsca, z pięknym wąwozem i tarasami sadów, właściciel zdecydował się na budowę sporego obiektu z przeznaczeniem na usługi agroturystyczne, w którym jedną z atrakcji ma być degustacja wina tłoczonego z owoców pozyskanych z jego własnej winnicy.
Budowa przebiegła bez przeszkód, a problem pojawił się dopiero przy grodzeniu posesji, a właściwie lokalizacji bramy wjazdowej. Kiedy bowiem ruszyło jej wznoszenie, mieszkańcy tej części Radoszek podnieśli larum, zarzucając inwestorowi wejście w pas drogowy. Zarzut wydaje się zasadny, bowiem jeśli uzna się, że wcześniejsze ogrodzenia biegną wzdłuż granic pasa drogowego, budowany wjazd rzeczywiście wcina się weń dość głęboko, faktycznie łącząc się z asfaltem.
Wedle prowizorycznych obliczeń oponentów, inwestor wlazł w gminny teren na głębokość co najmniej 4 m. W styczniu 2013 r. Krzysztof Żurek wystosował do wójta Adama Bodury pismo, w którym w imieniu 15 mieszkańców wyrażał sprzeciw przeciwko zajmowaniu przez inwestora części pasa drogowego. W piśmie argumentował, iż budowa ogrodzenia przebiegać będzie na trasie istniejącego wodociągu, a nadto wejście z bramą wjazdową niemal na jezdnię stwarza realne zagrożenia dla korzystających z niej. (...)
Jan Adam Borzęcki
Więcej w papierowym wydaniu "TN".
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz