Po ataku Niemców na Polskę we wrześniu 1939 r. jednostki lotnicze zostały przeniesione na lotniska polowe. Tarnobrzeg nie był jednak brany pod uwagę przy dyslokacji.
- Powód był prosty, to lotnisko było powszechnie znane, także agresorom. 2 września po południu nad miastem pojawiło się 28 bombowców Dornier Do-17. Miały atakować rozwidlenie torów kolejowych w okolicach Sobowa. Zbombardowały jednak również północny skraj lotniska i okolice stacji kolejowej w Tarnobrzegu. Warto dodać, że kilkanaście minut później te same maszyny dokonały bombardowania Chmielowa - wyjaśnia pasjonat lotnictwa Robert Panek.
W Tarnobrzegu zginęło 9 osób, kilkanaście zostało rannych. Na ulicy Kolejowej zniszczonych zostało kilka domów i budynków. W Chmielowie straty były o wiele większe, śmierć poniosło tam ponad 50 osób, zniszczeniu uległo 70 procent wsi.
Mimo nalotów lotnisko prawdopodobnie było wykorzystywane w czasie kampanii wrześniowej. Według ustnych przekazów lądowały tu polskie samoloty, zapewne obserwacyjne bądź łącznikowe. Nad Tarnobrzegiem stoczono również walkę powietrzną, jednak brak bliższych danych na ten temat.
- Z relacji mamy, która obserwowała to na własne oczy, wynika, że było to pomiędzy 2 a 13 września. Dwa samoloty walczyły nad miastem. Podobno było to straszne. Nalatywały na siebie, kręciły jakieś figury, odskakiwały, strzelały z karabinów maszynowych. Oba dymiły. Mama nie widziała, czy któryś spadł - relacjonuje mieszkanka Tarnobrzega... (wel)
WIĘCEJ W NAJNOWSZYM WYDANIU "TYGODNIKA NADWIŚLAŃSKIEGO" LUB eTN.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz