Zaczerpnięta z bloga "Tarnobrzeskie kobiety" rozmowa z Magdaleną Słomką-Filipczak młodą, piękną kobietą, która stawia czoła chorobie, a na dodatek znajduje czas i siłę, by pomagać innym.
- Pani Magdo, choruje Pani na chorobę Leśniowskiego-Crohna, zaliczaną do przewlekłych, nieswoistych zapaleń jelit. Czy może Pani powiedzieć, jak to się zaczęło?
- W ciągu krótkiego czasu bardzo schudłam, pojawiły się częste wymioty, omdlenia. Na początku myślałam, że to wynik stresu: dwoje dzieci, studia, praca. Wizyta u lekarza i kolonoskopia nie pozostawiły jednak żadnych wątpliwości - choroba Leśniowskiego-Crohna. Okazało się, że mam ją już od 13-14 lat, tylko, niestety, nigdy nie byłam dobrze zdiagnozowana. Gdy trafi łam do kliniki w Warszawie, wciąż miałam nadzieję, że doszło do pomyłki. Niestety, okazało się, że jestem w stanie krytycznym i zostałam natychmiast skierowana na SOR. Mam już zajęty cały układ pokarmowy.
- Z racji choroby otrzymała Pani orzeczenie o niepełnosprawności...
- Tak, od dwóch lat jestem osobą niepełnosprawną. Z uwagi na to, że mam wyłonioną stomię, a ciągłe wymioty i biegunki to przy mojej chorobie codzienność, przyznano mi kartę parkingową. Korzystam z niej jednak tylko w ostateczności, ponieważ spotykam się z negatywną reakcją ludzi, którzy, widząc młodą osobę, zarzucają mi, że posługuję się cudzą kartą, grożą, że wezwą policję. Pod moim adresem pada mnóstwo wulgaryzmów, przekleństw. Mam wtedy łzy w oczach, bo jak tu za każdym razem tłumaczyć wszystko od nowa? Najgorzej jest, gdy mam gorszy dzień i czuję się bardzo źle, a zdarza się to często. Słyszę wtedy: "O, jaka pijana, naćpana."...
Więcej w papierowym wydaniu TN i eTN.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz