Choć jest młodą mamą, znajduje czas na realizowanie swojej pasji, którą jest moda. JUSTYNA GAMOŃ-WESOŁOWSKA (na zdjęciu), autorka oryginalnej kolekcji ubrań dla rowerzystów, prezentowanej między innymi na Warsaw Fashion Street, wróciła z Krakowa w rodzinne strony, do Trześni w gminie Gorzyce, by stworzyć atelier oraz zachęcić do pracy grono zdolnych ludzi.
Justynie zależy na tym, by kobiety z niewielkich miast, jak Tarnobrzeg czy Sandomierz, mogły mieć ubrania zaprojektowane, skrojone i uszyte tak, by czuły się w nich wyjątkowo. Ich atutem ma być także przystępna cena. Projektantka nie boi się wyzwań, dlatego chce organizować pokazy zarówno mody damskiej, męskiej oraz dziecięcej.
Jej pasją są rowery, zwłaszcza te w stylu retro. To nie przypadek, bo jej mama, która pracowała jako listonoszka, z rowerem niemal się nie rozstawała. Jeździła na nim nawet wtedy, gdy była w ciąży z Justyną. Dziewczyna od małego przebierała się, bawiła kolorem, lubiła mieć inne ubrania niż wszyscy. Gdy jako kilkulatka wyjeżdżała do rodzeństwa do Paryża, zachwycały ją witryny sklepów odzieżowych. Czuła, że powinna zająć się projektowaniem odzieży.
Zdawała sobie jednak sprawę, że nie będzie najłatwiej, bo nie skończyła liceum plastycznego i nie ma dobrze wyrobionej ręki do rysunku. Miała za to talent (jej babcia i mama zajmowały się rękodziełem) i chęci.
- Po szkole średniej trafiłam do studium dla projektantów mody w Kielcach. Tam zetknęłam się z wykładowcami, pod opieką których rozwinęłam się plastycznie. Dostrzegli we mnie potencjał, przekonywali, że mam ciekawe pomysły i wyobraźnię przestrzenną. Z Kielc trafiłam do Krakowskiej Szkoły Artystycznej - wspomina Justyna. Kraków pochłonął ją na dobre. Uczyła się projektować, poznawała modowe trendy pod okiem doświadczonych ludzi z tej branży. By opłacić czesne, mieszkanie i mieć pieniądze na materiały do pracy pracowała jako dekorator salonów znanych marek odzieżowych. W wolnym czasie realizowała własne pomysły.
Kiedyś uszyła sukienkę z setek falban, którą po sesji fotograficznej pomalowała farbami, pocięła, podoszywała do niej elementy dżinsowe i stworzyła barwną stylizację na rowerze retro, którą wykorzystał salon "Versace" jako ekspozycję witryny.
Kreatywność, pracowitość i głowa pełna pomysłów, sprawiły, że Justyna ukończyła krakowską szkołę. Warto wspomnieć, że pierwszy rok zaczynało z nią ponad trzydzieści osób, a do końca wytrwało jedynie pięć. Jej otwartość na ludzi i optymizm ułatwiały jej nawiązywanie kontaktów z gronem stylistów, fotografów i innych młodych projektantów.
Pracowała także przy sesjach zdjęciowych dla agencji modelingowych, z których zdjęcia publikowane były między innymi w "Chicago Magazine". Uczestniczyła w Fashion Weekach w Łodzi, a także prezentowała swą kolekcję na prestiżowym wydarzeniu Warsaw Fashion Street, do udziału w którym zaprosiła ją Dorota Wróblewska, producentka pokazów i promotor mody, kultury i sztuki.
Justyna miała jeszcze inną oryginalną "fuchę" - była osobistą stylistką majętnych kobiet, które nie miały czasu na to, by samodzielnie pracować nad swym wizerunkiem. - Pracowałam w sklepie z odzieżą, a klientki często prosiły mnie o pomoc. Chętnie im doradzałam, a one były zadowolone z moich porad. Kiedyś ze strony kilku pań padła propozycja, bym została ich osobistą stylistką - mówi Justyna. - Moim zadaniem było je dobrze ubrać, a nie przebrać, chodziłyśmy razem po sklepach, dobierając pasujące do sylwetki stroje łącznie z butami. (...)
Monika Stojowska
Więcej w papierowym wydaniu "TN".
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz