Zamknij

Prowansja? Skądże! Takie miejsce znajduje się niedaleko Sandomierza [ZDJĘCIA] [REPORTAŻ]

11:42, 26.12.2023 . Aktualizacja: 17:37, 27.12.2023
Skomentuj

Rzędy zachwycających urodą kęp kwiatów, latające nad nimi owady, a do tego oszałamiający zapach. Obok takiej plantacji nie sposób przejść obojętnie. Na fioletowych polach trwa właśnie czas najpiękniejszych widoków. Pachnące żniwa są w  pełni. Jak przebiegają, można zobaczyć choćby w gospodarstwie Lawenda Sandomierska w Łukawie w gminie Wilczyce.

[FOTORELACJA]5105[/FOTORELACJA]

Tekst z Wirtualnej Biblioteki "TN" . Artykuł pochodzi z numer 30/2023 Tygodnika Nadwiślańskiego..

Fioletowe rzędy ciągną się w  dal na wiele metrów. Lawendowe krzewy są rozłożyste, a  kwiaty dorodne. Zapach jest bardzo intensywny. Osobliwy aromat wyczuwa się już z dużej odległości. Taki efekt daje konkretna, posadzona odmiana – Platinium nico.

– To odmiana niezwykle efektowna, idealna na bukiety, do tego cudownie pachnąca. Nie każda lawenda tak pachnie – wyjaśnia Anna Suchecka z gospodarstwa Lawenda Sandomierska.

Plantacja znajduje się obok domu państwa Sucheckich, przy drodze krajowej prowadzącej z  Sandomierza w  kierunku Ożarowa, a  dalej Warszawy. – Niedawno przyszedł do nas mężczyzna, który przejeżdżał obok plantacji samochodem. Opowiadał, że minął ją, ale gdy poczuł zapach, postanowił zawrócić. Nawet do samochodów dochodzi ten piękny aromat – mówi z uśmiechem pani Anna.

EFEKT ZAUROCZENIA

Plantacja pod nazwą Lawenda Sandomierska istnieje od czterech lat. Jest owocem wakacyjnego zauroczenia Angeliki Sucheckiej, córki pani Anny.

– W  czasie pobytu na Mazurach zobaczyłam plantację lawendy, która bardzo mi się spodobała. Po powrocie do domu zaczęłam zgłębiać temat uprawy tej rośliny. Pomyślałam o posadzeniu jej u nas. Zaraziłam pomysłem moją mamę – wspomina mieszkanka Łukawy.

[BANER]0[/BANER]

Anny Sucheckiej, miłośniczki kwiatów, długo nie trzeba było długo namawiać, zwłaszcza, że – jak przyznaje – fiolet już dawno wpisał się w jej kolorystyczne upodobania. Realizacji decyzji o założeniu uprawy sprzyjały również inne okoliczności – ogródek mający około 30 lat potrzebował już zmian, poza tym rosnąca tam jodła kalifornijska zaczęła usychać, zrobiło się w ten sposób miejsce, idealne na pachnącą plantację. Posadzona została wieloletnia odmiana.

Anna Suchecka wyjaśnia, że lawenda nie ma dużych wymagań. Roślina pochodzi z górzystych terenów wokół Morza Śródziemnego. Jej naturalnym środowiskiem są miejsca suche i gorące oraz kamieniste podłoże. W Łukawie ziemia jest bardzo żyzna.

– Lawenda nie lubi podmokłych terenów. U nas czasami zalega woda, dlatego, aby zapewnić roślinom optymalne warunki, rozluźniłyśmy podłoże piaskiem, torfem odkwaszonym i kredą. Najwyraźniej im się to spodobało. Są bardzo dorodne – dodaje pani Anna.

Lawendy nie trzeba dokarmiać nawozami. Zimą odmiana Platinium nico może wytrzymać temperatury nawet do -30 stopni Celsjusza. Uroczo, jak mówią panie prowadzące plantację, wyglądają kępy przykryte czapami śniegu.

CZAS PACHNĄCYCH ŻNIW

Pracy na fioletowej plantacji jest sporo. Wymaga ona, jak każda inna, odchwaszczania. Trawę rosnącą między rzędami trzeba przycinać i pilnować, żeby nie „podeszła” zbyt blisko krzewów.

Bardzo ważne jest przycięcie lawendy. Robi się je zwykle na początku jesieni, we wrześniu. Cięcie nie może być zbyt późne, lawenda mogłaby bowiem nie przetrwać, gdyby przyszła wcześniejsza, ostra zima. Zabieg można przeprowadzić także po przymrozkach wiosennych. Panie Anna i  Angelika decydowały się na taki termin w ostatnich dwóch latach. Formują krzewy pod koniec kwietnia. Zauważyły, że takie rozwiązanie dobrze się sprawdza.

[BANER]0[/BANER]

Fioletowe żniwa to, rzecz jasna, najważniejszy i najbardziej pracowity czas na plantacji. Okres kwitnienia lawendy jest różny w  zależności od odmiany. Niektóre kwitną już od czerwca. Platinium nico czaruje kwiatami mniej więcej od połowy lipca przez miesiąc. Tyle zatem trwają pachnące zbiory. Potem krzewy powtarzają kwitnienie, ale jest ono już mniej obfite.

Panie z  Łukawy prowadzą także niewielką szkółkę, w której eksperymentują z innymi odmianami lawendy. Można tam kupić sadzonki.

NIEZWYKŁY SKRZYDLATY GOŚĆ NA PLANTACJI

Wonna plantacja to istny raj dla owadów. Wokół kwiatów uwija się mnóstwo pszczół, trzmieli i  motyli. Przylatuje tam także, zwłaszcza pod wieczór, mniej znany okaz – fruczak gołąbek. To motyl nazywany polskim kolibrem. Przypomina go nieco wyglądem, ale przede wszystkim zachowaniem – spija bowiem nektar z kielicha kwiatów, zatapiając w nich ssawkę, unosi się przy tym w powietrzu. Podobnie jak u kolibrów, skrzydła fruczaka poruszają się tak szybko, że przestają być wyraźnie widoczne.

Pani Anna podkreśla, że lawendowy koliberek mocno przykłada się do swojej pracy – gdy zacznie, długo nie odrywa się od kwiatów. Właścicielki plantacji w czasie żniw wypatrują skrzydlatego gościa. Panie rozważają postawienie przy uprawie ula, który z jednej strony będzie spełniał funkcję użytkową, czyli będzie po prostu miejscem chowu pszczół, z drugiej – będzie ozdabiał plantację. Dlatego ma to być ul oryginalny, rękodzielniczy.

LAWENDA DOBRA NA … WSZYSTKO

Właścicielki Lawendy Sandomierskiej w  różnoraki sposób wykorzystują owoce swojej pracy. Robią na sprzedaż nie tylko bukiety ze świeżych kwiatów, ale także pachnące woreczki z suszem.

– Tniemy lawendę, suszymy ją, a  potem okruszamy gałązki. Susz pakujemy do woreczków. Można je wkładać do szaf i szufl ad. Coraz więcej osób przekonuje się do tego typu naturalnych zapachów, a  odwraca się od sztucznych – zaznacza Anna Suchecka.

Jej córka przygotowuje również ozdobne wianuszki. Niekiedy dla kontrastu dla fioletu dokłada do lawendy rośliny o  innej barwie. Robi także laleczki z bukiecikami wonnych kwiatów, domki, itp. Wszystko to można kupić między innymi w sklepiku działającym przy plantacji.

W  ofercie jest również syrop lawendowy. Przyrządza się go z wody, cukru i kwiatów lawendy. – Nie żałujemy kwiatów. Wszystkie składniki gotujemy. Dodajemy do nich sporo cytryny, która również utrwala kolor, a wychodzi mocny, różowy. Taki syrop pasuje do wody, kawy, herbaty czy do trunków – wyjaśnia pani Anna.

Lawenda kojarzona jest powszechnie z działaniem uspokajającym. – Niektórzy mówią, że po takim syropie lub dzięki woreczkowi z  suszem włożonemu pod poduszkę mają dobry sen – dodaje Anna Suchecka.

Roślina, przede wszystkim olejek lawendowy, wykorzystywana jest w celach kosmetycznych. Pani Anna robi z olejku i gliceryny mydło. Są to niewielkie ilości na własne potrzeby. Właścicielki plantacji przymierzają się do produkcji olejku. Do wyrobu mydła na większą skalę, jak mówią, trzeba się lepiej przygotować, zadbać o odpowiednie zaplecze. Nie wykluczają jednak, że zdecydują się na to w przyszłości.

Tuż przy lawendowych rzędach stoi stolik z krzesłami oraz ławeczki. Można tam usiąść i  upajać się widokiem oraz zapachem. Chętnych do skorzystania z  takiego relaksu nie brakuje. Na plantacji odbywają się także sesje zdjęciowe, często z udziałem profesjonalnych fotografów. Wiele osób chce mieć fotografię wśród morza fioletu.

Panie Anna i  Angelika pracują zawodowo. Uprawa lawendy to dla nich dodatkowe zajęcie. Liczne zajęcia sprawiają, że na odpoczynek wśród roślin mogą pozwolić sobie dopiero wieczorem. To znakomity relaks i aromatoterapia przed snem.

Czym najbardziej urzeka je lawenda? Pani Angelika odpowiada, że przede wszystkim zapachem. Jej mama mówi, że oprócz koloru, jest to wszechstronność tej rośliny. – Jest to chyba jedyny kwiat, który można wykorzystywać na tak wiele sposobów – od ozdobnych, przez kulinarne, po kosmetyczne. To wyjątkowo wdzięczna roślina – zachwyca się mieszkanka Łukawy.

[ZT]70976[/ZT]

 

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%