W siedzibie Państwowej Uczelni Zawodowej w Tarnobrzegu odbyło się XII Miejskie Dyktando dla Dzieci i Młodzieży. Sprawdź, kto został mistrzem ortografii.
[FOTORELACJA]3897[/FOTORELACJA]
Dyktando zostało zorganizowane przez Poradnię Psychologiczno-Pedagogiczną w Tarnobrzegu. Wzięli w nim udział tarnobrzescy uczniowie, a także zaproszeni goście, jak Zastępca Komendanta Miejskiego Policji w Tarnobrzegu podinsp. Rajmund Murek czy też dziennikarze z tarnobrzeskich redakcji.
Celem akcji było propagowanie kultury języka ojczystego oraz zasad poprawnej polszczyzny w ramach Międzynarodowego Dnia Języka Ojczystego, który przypada na 21 lutego.
[ZT]201238[/ZT]
W kategorii Szkoły Podstawowe klasy V i VI mistrzem ortografii został Mateusz Krawczyński (Szkoła Podstawowa nr 10). Za nim uplasowały się Chiara Avolio (Szkoła Podstawowa nr 4) oraz Emilia Smykla (Szkoła Podstawowa nr 4).
W kategorii Szkoły Podstawowe klasy VII i VIII najlepiej z dyktandem poradził sobie Szymon Jagusztyn (Szkoła Podstawowa im. Małego Księcia). 2. miejsce zajął Piotr Książkiewicz (Szkoła Podstawowa nr 10), a na 3. miejscu znalazła się Oliwia Piwińska (Szkoła Podstawowa im. Małego Księcia).
Natomiast w kategorii szkół ponadgimnazjalnych/ponadpodstawowych zwyciężyła Emilia Barnaś (I Społeczne Liceum Ogólnokształcące im. Hetmana Jana Tarnowskiego). Kolejne miejsca na podium zajęły Anna Szozda (Katolickie Liceum Ogólnokształcące im. św. Jana Pawła II) oraz Aleksandra Mastalerczyk (LO im. M. Kopernika).
Mistrzem Kaligrafii okazała się Joanna Socha (Szkoła Podstawowa nr 4). Natomiast poza konkursem, spośród zaproszonych gości mistrzem ortografii w kategorii VIP został Marcin Radzimowski z redakcji Echa Dnia.
Szpitalna idiosynkrazja
Niewinne cmok, cmok, gadu-gadu, gul, gul z okazji czterdziestolecia Jędrzeja przedzierzgnęły się w ponadtrzyipółdniowe figle-migle wśród rejwachu winszujących.
Poharatana niepokojem dusza lubej Hortensji nie zdzierżyła tużpourodzinowej apatii, wewnętrznej schizmy i rzężenia w płucach swego oblubieńca. Zaledwie przebrzmiało jej stanowcze: „Niechybnie zbadać się trzeba!”, Jędrzej stanął w odrzwiach Wojewódzkiego Szpitala im. Zofii z Zamoyskich Tarnowskiej. Parł dziarsko ku rejestracji, choć wszechpotężny niepokój wżerał się w jego jaźń. Żywego ducha wokół, a Weles i Higieja łypali złowróżbnie ze ściennych polichromii.
Ni stąd, ni zowąd wyrósł przed nim rdzawolicy konsyliarz o urodzie pół-Hindusa. Obok sunęło chwacko dwóch nieułomków pielęgniarzy. Z lekka drżący delikwent umknął chyżo w naprzemianległy kąt antyseptycznej izby przyjęć. Skoczył obunóż na krzesło, mamrocząc pod nosem ecie-pecie i inne abrakadabry. Wtem usłyszał słodko brzmiący falset eskulapa spod Aszchabadu o huculsko-abchaskich korzeniach:
- Ahmed badać będzie. Nie bać się trzeba.
„Ani się waż, ty rozzuchwalony neobehawiorysto!” - krzyknął rozsrożony Jędrzej, któremu w malignie strachu ów następca Hipokratesa jawił się jako szalbierz ze średniowiecznych inkunabułów. [- Ani się waż, ty rozzuchwalony neobehawiorysto! - krzyknął rozsrożony Jędrzej (...)]
Sanitariusze, nie handrycząc się i nie zważając na pogróżki, unieruchomili chude pęciny pacjenta.
„Synowie barbarii!” - rzęził chory, hiperwentylując, gdy podczas iniekcji staza wrzynała mu się w chudy muskuł, a jego aichmofobia się intensyfikowała. [-Synowie, barbarii – rzęził (...)]
„Ani chybi histeryk!” - żachnął się aszchabadzki medyk, aplikując relanium w obnażony pośladek Jędrzeja. [-Ani chybi histeryk – żachnął się (...)] Po morfologii, tomografii i encefalografii, osłuchawszy go na wskroś i na wspak, na przemian, na skos i na opak, wydano ostateczną epikryzę: postępująca hipochondria i omamy hipnagogiczne – skutek bliskiego spotkania z bachantkami i Bachusem. Ot, metryka.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz