[FOTORELACJA]9208[/FOTORELACJA]
Szymon Hołownia rozpoczął od przywitania się z wieloma obecnymi na sali osobami, a potem wyszedł na scenę sali widowiskowej TDK. Polityk żartował, że czuje się na tak wysokiej scenie niczym Tina Turner.
Szymon Hołownia szybko udowodnił, że doskonale panuje nad salą i że jest bardzo dobrym mówcą. Nieoczekiwanie dużo czasu poświęcił jednak nie kampanii wyborczej, ale osobie zmarłego dzień wcześniej papieża Franciszka. Mówił o jego podejściu do życia, o radykalnym (w pozytywnym świetle) traktowaniu tematu ubogich, bezdomnych i imigrantów, o głębokim poczuciu miłosierdzia, jakie swoim życiem prezentował papież Franciszek.
– To był człowiek, który w tej dziedzinie nie uznawał kompromisów, „nie brał jeńców”. Nie wszystkim, również w Watykanie się to podobało, ale on nic sobie z tego nie robił – mówił Szymon Hołownia, przytaczając anegdotę o bezdomnej, której kardynałowie nie chcieli wpuszczać w czasie deszczu do jednego z watykańskich pałaców.
– Wobec tego kupiono jej stary samochód, który wyposażono w rejestrację papieską. Taką, że można z nią zaparkować na środku placu, ronda, na suficie nawet i nikt nie ma prawa takiego auta ruszyć. Auto zostało zaparkowane dokładnie przed pałacem, do którego broniono jej wstępu i tam chroniła się w czasie niepogody – opowiadał Sz. Hołownia.
Polityk oczywiście nie ominął tematu kampanii wyborczej i swojego kandydowania na urząd prezydenta RP. Jak stwierdził, chce przerwać duopol PiS i PO w Polsce i przyczynić się do zabliźnienia ran, jakie dzielą społeczeństwo.
– Te rany nie znikną tak od razu, są za głębokie. 20 lat w nich grzebaliśmy palcem. Ale rok, 2, 3 lata cierpliwego, metodycznego działania i zobaczycie, że zmiana jest możliwa. Dlatego staję dzisiaj przed wami jako kandydat zmiany, a nie zamiany, bo bardzo bym chciał żebyście zobaczyli też siebie w tym, co będę robił przez tych 5 lat prezydentury – powiedział Szymon Hołownia.
W trakcie spotkania polityk nie unikał dyskusji z niekoniecznie pozytywnie nastawionymi do niego uczestnikami. Wchodził z nimi w polemikę i kulturalnie, choć nie bez odrobiny sarkazmu, odpierał ataki.
Mówił m.in. że, wbrew temu, co twierdził jeden z jego rozmówców, nie jest odpowiedzialny za przegraną Rafała Trzaskowskiego w poprzednich wyborach prezydenckich, że Polska wcale nie jest obecnie wojskowo słabsza niż w 1939 roku (taka teza z sali padła) i że nie jest prawdą, że uposażenie wojskowych wzrosło o 40 procent, a większość środków na obronność idzie na pensje.
– Nie wiem w jakich formacjach mogłaby być taka podwyżka, na pewno nie w lotnictwie (żona Sz. Hołowni jest oficerem Wojska Polskiego i pilotem myśliwca – przyp. Redakcji). Zresztą łatwo to sprawdzić, dokładnie przed panem siedzi wiceminister obrony narodowej – ripostował polityk.
Odpowiadał też na pytania o ludobójstwo na Wołyniu i kwestię stosunków polsko – ukraińskich, czy o imigrantów, którzy mają do Polski trafiać z Niemiec.
– Jaka jest recepta na to, by Niemcy nie przerzucali do nas nielegalnych uchodźców? Uszczelnienie naszej wschodniej granicy. Bo te osoby, które są do nas cofane, dostały się do Niemiec wcześniej właśnie przez Polskę. Mamy obowiązek ich przyjąć i powinni zostać potem z Polski deportowani. Każdy taki przypadek należy jednak dokładnie sprawdzać, by nie trafiały do nas osoby, których nie obejmuje konwencja dublińska – mówił Szymon Hołownia, krytykując przy okazji Prawo i Sprawiedliwość za hipokryzję wykazywaną w sprawie Centrów Integracji Uchodźców.
– Sami otwierali uroczyście te ośrodki, a teraz grzmią, że Tusk i Hołownia sprowadzą nielegalnych imigrantów – mówił Sz. Hołownia, przypominając jednocześnie, że CIC-e nie mają być ośrodkami pobytowymi, a jedynie „usługowymi” – pomagającymi w załatwianiu formalności, organizującymi lekcję języka polskiego, itd., przede wszystkim dla uciekinierów z Ukrainy.
Szymon Hołownia mówił też o tym, że w zgiełku politycznych wojenek, zaczynamy zapominać o solidarnościowych korzeniach z których wyrosło polskie społeczeństwo.
– Nie po to żeśmy się nazywali narodem Solidarności, żebyśmy teraz mieli wierzyć jakimś bubkom, którzy będą wam opowiadali o tym, że Polskę da się, ba, trzeba, zbudować na jakimś turbo kapitalizmie, w którym poradzą sobie tylko bogaci, a biedni niech sobie zdychają pod płotem albo zbierają w internecie na płatne studia – stwierdził marszałek sejmu, "pijąc" wyraźnie do programu jednego z kontrkandydatów.
Zapytany o domniemane łamanie konstytucji przez rządy obecnej koalicji, zawłaszczenie siłowe mediów publicznych, szykany wobec M. Romanowskiego i ks. Olszewskiego, marszałek odbił „piłeczkę” pytając osobę, która podniosła te kwestie, czy protestowała, gdy rządy Zjednoczonej Prawicy łamały konstytucję, zawłaszczyły TVP i represjonowały opozycję. Potem zaś stwierdził, że zarzuty te są nieprawdziwe i przedstawił swoje argumenty.
Polityk zaapelował o głosowanie na niego w nadchodzących wyborach prezydenckich.
– Chcecie innej prezydentury? Prezydentury nie leniwej? Prezydentury, w której będziecie widzieli pracę człowieka codziennie i na arenie międzynarodowej, gdzie trzeba dzisiaj nie latać na szczyty, tylko tworzyć architekturę, budować nowe sojusze. Jeżeli chcecie mieć rzeczywiście zmianę, to proszę was o ten głos w pierwszej turze. Spróbujmy, zaryzykujmy i nie tylko dlatego, że gorzej już nie będzie, ale dlatego, że naprawdę może być lepiej, może być inaczej. Prezydent jest na tyle w polskiej Konstytucji silnym ośrodkiem, że jeżeli on będzie „jakiś”, to cała reszta od razu będzie musiała się do tej grawitacji dostosować – powiedział Szymon Hołownia.
Po oficjalnej części spotkania, która trwała blisko 2 godziny, Szymon Hołownia rozmawiał z uczestnikami spotkania i robił sobie z nimi zdjęcia.
Politykowi towarzyszyło w Tarnobrzegu liczne grono parlamentarzystów i polityków Trzeciej Drogi – Polska 2050 i PSL. Na widowni zasiadły m.in. posłanki Elżbieta Burkiewicz i Barbara Okuła, posłowie Paweł Zalewski (wiceminister obrony narodowej) i Bartłomiej Romowicz, a także liczne grono samorządowców, m.in. starostowie – tarnobrzeski, Paweł Bartoszek i sandomierski, Marcin Piwnik, wicestarostowie tarnobrzescy Robert Pędziwiatr i Wojciech Śmiech, a także wójt gminy Gorzyce Leszek Surdy i dyrektor Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Rzeszowie Sławomir Serafin.
1 0
Trampkarzom na scenę powinien być wstęp wzbroniony, bez względu na to kim są, W trampkach to na boiska.