Anna Słowińska pochodzi z Klimontowa. Swojego życia zawodowego początkowo nie wiązała z gastronomią, lecz zupełnie innymi dziedzinami – studiowała wychowanie fizyczne i ekonomię. – Mogę dźwigać mąkę i dobrze ją policzę – mówi ze śmiechem. Cukiernicza pasja rozkwitła, gdy syn pani Anny był mały i piekła dla niego urodzinowe torty. Później, gdy podrósł, mając nieco więcej czasu, zaczęła piec na szerszą skalę. – Mieszkaliśmy wtedy w Anglii, ale piekłam nie dla Anglików, bo dla nich biszkopt przesmarowany masą maślaną to już tort, lecz dla przyjezdnych – Chorwatów, Czechów. Gdy rodzina wróciła do Polski, pieczenie na dobre przerodziło się w pomysł na biznes.
Najpierw były wypieki na zamówienie, torty i słodkie stoły na wesela. Potem decyzja: „Wyjdźmy do ludzi”. Tak powstało TorteTime – miejsce, które pachnie świeżo parzoną kawą i wypiekami, które wyglądają tak smakowicie, że chce się je jeść oczami.

Bez kompromisów i dróg na skróty
TorteTime to nie kolejna kawiarnia z przyjemnym wnętrzem. Tu najważniejsze jest to, co trafia na talerz. Wszystkie torty, ciasta, ciasteczka, desery powstają na miejscu, od podstaw. Bez gotowców, bez chemii, bez kompromisów. – Każdy element ciasta znamy od środka. Jeśli frużelina malinowa, to ze świeżych malin, robiona przez nas. Kremy – ze śmietanki 30%, czekolady i 100-procentowej pasty pistacjowej. Wyłącznie czysty skład. Nie chodzi tylko o smak, lecz o odpowiedzialność – podkreśla właścicielka.
To podejście wyróżnia TorteTime w świecie cukiernictwa, gdzie często królują gotowe mieszanki, kremy i frużeliny z wiaderka, spulchniacze, dzięki którym można szybko wyczarować coś, co może nieźle wyglądać, a nawet przyzwoicie smakować. Ale tu nie ma miejsca na drogę na skróty. – Nie umiałabym spojrzeć klientowi w oczy, gdybym wciskała coś, czego bym sama nie zjadła i nie dała swojej rodzinie – mówi z pewnością w głosie Anna Słowińska.
Załoga lokalu szczyci się tym, że każdy tort, który wychodzi z pracowni TorteTime, jest inny. – Nie zrobiliśmy do tej pory dwóch takich samych. Nawet jeśli ktoś pokazuje nam inspirację z internetu, zawsze dodajemy coś od siebie. To musi być tort „od nas” – mówi z uśmiechem pani Anna. Podkreśla też, że do „kolorowania” tortów używa minimalnych ilości barwników. – Stawiamy raczej na delikatne, pastelowe kolory. A jeśli chcemy uzyskać bardziej intensywny odcień, znamy odpowiednie „zaklęcia”. Blendowanie i podgrzewanie pozwala pięknie podbić kolor – zdradza.
W TorteTime masy cukrowej nie używa się do pokrywania całych tortów. – To nie te czasy – stwierdza krótko właścicielka kawiarni. – Po co to robić, skoro mało kto lubi smak takiej masy? Potrafimy zrobić idealnie gładki tynk i nim wykańczamy tort. A jeśli ma mieć kolor, to warstwa tynku z barwnikiem jest cieniutka, dosłownie milimetrowa, a pod nią kryje się podstawowy tynk. Masy cukrowej używamy tylko do wykonywania figurek, które dzieci mogą zostawić sobie na pamiątkę.

Sezonowość, trendy i... matcha
Oferta TorteTime to harmonijne połączenie klasyki z odważnymi nowościami. Na stałych bywalców czekają drożdżówki, na przykład cynamonki, bajgle i croissanty, które serwuje się już od rana. Słodkie Środy kuszą klientów nowymi wypiekami. A jeśli chodzi o modę – lokal też nie zostaje w tyle. Szaleństwo związane z dubajską czekoladą przełożyło się na dubajską tartaletka w wersji TorteTime, a obecnie w lokalu furorę robi matcha – podawana w trzech wersjach, szczególnie popularna wśród młodzieży z okolicznych szkół.
Jednak sezonowość jest tu równie ważna, jak trendy. W witrynie królują wypieki z rabarbarem, gruszką czy jabłkiem – w zależności od pory roku. Na święta i szczególne okazje przygotowywane są specjalne serie, jak np. personalizowane muffiny na Dzień Babci i Dziadka.
Rodzina zamiast zespołu
TorteTime tworzy zespół, który właścicielka nazywa rodziną. – Dziewczyny, które są z przodu, za ladą, grają pierwsze skrzypce. Bez nich najlepsze wypieki nie znalazłyby nabywców. To one znają klientów, zapamiętują ich ulubione kawy, uśmiechają się i tworzą atmosferę. Z tyłu, na zapleczu – ja i Sylwia, mój anioł stróż. Rozumiemy się bez słów. Nie muszę tłumaczyć – ona wie zanim zdążę powiedzieć, czego oczekuję. Myślę sobie, że ja to chyba jestem w czepku urodzona. W branży gastronomicznej wcale nie jest łatwo o dobrych pracowników, a ja wygrałam los na loterii – nie kryje radości A. Słowińska.

Dlaczego Tarnobrzeg? – Brakowało tu takiego miejsca – mówi Anna Słowińska. Decyzja o lokalizacji zapadła spontanicznie – miał być inny lokal, ale w oknie była kartka, szybki telefon, szybka decyzja. Od pomysłu do otwarcia minęły niecałe trzy miesiące. Było intensywnie. Maj to przecież sezon komunijny, początek wesel, a w cukierni pracy nie brakuje. – Ale robimy to z radością, nie z przymusu. Każdy tort, każda realizacja to coś nowego. My się tym naprawdę bawimy – podkreśla.
Takie podejście przynosi dobre efekty – kawiarnia tętni życiem. Tutejsi goście nie wpadają na chwilę – zostają, rozmawiają, wracają. Przychodzą całe rodziny, znajomi, młodzież, starsi. Każdy znajduje tu coś dla siebie.
Po roku działalności TorteTime nie zwalnia tempa. Nowe współprace, udział w wydarzeniach miejskich, dziesiątki zamówień i codzienne rozmowy z klientami. Wszystko to tworzy miejsce, które nie tylko rozpieszcza podniebienie, ale zapada w pamięć. I nie pozwala o sobie zapomnieć.
[FOTORELACJA]9289[/FOTORELACJA]
Man08:21, 02.05.2025
Najbardziej apetyczna jest ta kobieta z czarnymi długimi włosami :-)
sylwo14:46, 02.05.2025
Raczej jest zajeta,a gość ma fajnego mera!
Uwaga kierowcy! Na przejeździe kolejowym w...
Przeciez i tak większość jełopow nawet nie zatrzyma się a jak już ktoś to zrobi to dostanie salwę z klaksonu od takiego Janusza „przeca tam nima stopu jak jechoł to nie było kurla”
Stop
11:53, 2025-11-28
125 tysięcy złotych kary za płot [Czytaj w gazecie]
Tak bardzo chcieli mu dokopać, że nie zauważyli kiedy dojechali do definicji przestępczości zorganizowanej. Ciekawe zacznie się wtedy, kiedy ta sprawa wypłynie na arenę ogólnopolską.
polisman
09:32, 2025-11-28
125 tysięcy złotych kary za płot [Czytaj w gazecie]
Gruby temat! Ciekawe czy gwiazdy z inspektoratu, załatwiające prywatne porachunki w urzędzie, mają już spakowane torby, na wypadek odwiedzin służb nad ranem?
Jerry
09:21, 2025-11-28
125 tysięcy złotych kary za płot [Czytaj w gazecie]
Nawet jeżeli jakimś cudem zakwalifikowali dziadkowi fragment tak zwanej "podmurówki ogrodzenia" jako mur oporowy, to kwota za legalizację jest obliczana indywidualnie przez urząd na podstawie iloczynu stawki opłaty, współczynnika kategorii obiektu i współczynnika wielkości obiektu. Urząd może jednak zastosować stałą, ryczałtową opłatę w wysokości 2500 zł lub 5000 zł. Z daleka widać, że realizowane jest zlecenie zniszczenia człowieka. Kto na to pozwala?
budowlaniec
08:11, 2025-11-28