[FOTORELACJA]10351[/FOTORELACJA]
Już od wczesnego popołudnia w galerii TDK prezentowane były prace festiwalowych twórców. Uprawiający karykaturę portretową Grzegorz Szumowski zachwycił portretami znanych osób, a Mirosław Kuźma zaprezentował swoje quasi-satyryczne rysunki. W sali kameralnej odbyła się projekcja animowanej etiudy pt. „Moje podwórko”, opartej na twórczości rysownika Sławomira Łuczyńskiego. Dopełnieniem były prace Andrzeja Swata, prowokujące rysunki Olega Gutsola, instalacje Marcina Grębowca z serii „Ramowo w ramach bluesa” oraz ekspresyjne obrazy Marii Hoshovskiej.
Tuż po prezentacjach artystycznych rozpoczęła się część muzyczna festiwalu. Jako pierwsi wystąpili muzycy z polskiej grupy Que Passa, ze swoim oryginalnym brzmieniem, będącym fuzją muzyki flamenco z rytmami latino, wzmocnionym jazzowymi improwizacjami i gitarową wirtuozerią tandemu Jarosław Dzień – Marcin Hilarowicz. Następnie na scenie pojawiło się szwedzkie trio pod "dowództwem" gitarzysty, wokalisty i lidera Johna Lindberga, które zachwyciło publiczność świetną techniką i niesamowitą energią.
Później przyszedł czas na spotkanie z producentem płytowym, znanym radiowcem Marcinem Kydryńskim, współtwórcą wizerunku radiowej "Trójki", obecnie związanym z Radiem Nowy Świat, któremu towarzyszył wirtuoz fortepianu Mike Verba.
Gwiazdą wieczoru był Anthony Gomes ze Stanów Zjednoczonych, który porwał publiczność gitarowym show na najwyższym poziomie. Sceniczna energia, mocne riffy i blues rock w jego wykonaniu sprawiły, że publiczność szczelnie wypełniająca salę widowiskową zerwała się z krzeseł, gotując artyście ogniste owacje na stojąco.
– Anthony'ego Gomesa widzieliśmy już w 2019 roku, kiedy pierwszy raz, z polecenia znajomych, przyjechaliśmy do Tarnobrzega na festiwal Satyrblues. Znaliśmy jego muzykę, wiedzieliśmy, co wyprawia na scenie i jak wspaniały ma kontakt z publicznością. Wtedy odkryliśmy jego, Manu Lanvina i Dudleya Tafta, natomiast tym razem bezapelacyjnym odkryciem są dla nas Szwedzi. Zakupiliśmy płyty, więc będziemy dalej zagłębiać się w ich muzykę. A za rok, jeśli nic nie stanie na przeszkodzie, pewnie znowu przyjedziemy na Satyrbluesa – mówią zgodnie Maciek, Ela i Adrian, którzy na Satyrbluesa przyjechali z Warszawy.
[ZT]225547[/ZT]
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Stella Bojczuk-Czachór [email protected]