Zamknij

Dodaj komentarz

Rdzawa alchemia. Tajemnice tarnobrzeskiej Manufaktury Rzeczy Wymyślonych

Joanna Zych Joanna Zych 16:14, 25.12.2025 Aktualizacja: 16:15, 25.12.2025
Skomentuj

W warsztacie w Tarnobrzegu panuje szczególny nastrój, w którym miesza się zapach starego drewna i rdzy. Na stołach i półkach poukładane są nietypowe przedmioty, czaszki, gipsowe odlewy, fragmenty drewna i metalowe bibeloty. To właśnie tutaj Marcin Grębowiec od 27 lat zajmuje się klasyczną oprawą obrazów, luster i fotografii, ale równolegle prowadzi coś, co nazwał Manufakturą Rzeczy Wymyślonych.

Tekst ukazał się w 34. numerze "Tygodnika Nadwiślańskiego", 21 sierpnia 2025 r.

Nazwę wymyśliłem tak po prostu. Od zawsze podobało mi się słowo "manufaktura", bo to oznacza, że coś jest robione ręcznie, w niewielkich ilościach. No i do tego dorobiłem resztę – to, co czasem wymyślę, potem realizuję, i stąd Manufaktura Rzeczy Wymyślonych – mówi pan Marcin, wskazując na swoje projekty. Każdy przedmiot jest efektem metody prób i błędów, eksperymentu, czasem, jak podkreśla, zupełnie "spontanicznego odlotu".

W pracowni Marcina Grębowca dość często pojawia się wątek makabrycznych inspiracji, które mimo swojej niecodzienności – a może właśnie z uwagi  na nią – przyciągają uwagę i fascynują. – Z jednej strony to jest makabra, ale przecież trupie czaszki zawsze pojawiały się w kulturze czy w popkulturze, więc nie w gruncie rzeczy nie są aż tak straszne. Mają wręcz w sobie pewien magnetyzm – tłumaczy artysta, wskazując na ramę, którą osobiście wykonał. Jej powierzchnię zdobią malutkie czaszki, ułożone starannie jedna przy drugiej. – To był mój odlot – przyznaje. – Zaczęło się od małej ramy, a potem dokładałem kolejne elementy, aż powstała duża kompozycja. Ta rama nie trafiła do klienta, pozostała u mnie w domu, stworzona specjalnie dla siebie, jako forma eksperymentu i wyrazu mojej wyobraźni.

 

Matylda – czaszka z charakterem


Większość czasu w swojej pracowni pan Marcin poświęca tworzeniu ram, ale nie są to zwykłe konstrukcje z listew służące oprawie obrazu. – To rzeczy odrębne, robione specjalnie pod coś albo będące czymś, co wymyśliłem i chcę zrealizować. Czasem ktoś potrzebuje nietypowej rzeczy, nie zawsze związanej z oprawą, i wtedy powstaje coś zupełnie wyjątkowego – opowiada. I rzeczywiście, wśród jego projektów znajdują się prawdziwe perełki: mebel zrobiony ze starej szafki do prania czy plastikowa czaszka – projekt powstały z potrzeby zabawy i zamiłowania do makabrycznych klimatów. Dziś Matylda – bo takie imię otrzymała owa czaszka – stała się maskotką pracowni i niejako towarzyszką twórczych zmagań. – Teraz to jest moja koleżanka z pracy, ale była zwykłą plastikowa czaszką do nauki. Przy okazji Halloween pomyślałem, że fajnie byłoby stworzyć coś takiego, żebym się nie nudził tu sam – wyjaśnia ze śmiechem pan Marcin.

Jednym z najbardziej spektakularnych projektów artysty była rama z odciskami zębów. – To było zamówienie dla absolwentki pielęgniarstwa, która wiedziała, że robię nietypowe rzeczy. Chodziło o prezent dla ortodontki, wykładowczyni, od całego rocznika. Ostrzegłem, że rama może być dosadna, ale nie było problemu – wspomina Marcin Grębowiec. Artysta wykorzystał autentyczne odciski zębów od znajomych ortodontów, tworząc ramę, która wygląda jak dzieło z pogranicza horroru i rzemiosła artystycznego. Dodatkowo rama pokryta jest realistycznymi replikami kości, przyciąga uwagę i wywołuje dreszcz emocji. Każdy detal jest celowo niepokojący: od spękanego metalu po zardzewiałe krawędzie. – Zamawiający byli zadowoleni, a pani ortodontka z zamiłowaniem do anatomii, która otrzymała tę ramę, podobno była zachwycona. Więc paradoksalnie, takie rzeczy mogą się podobać – mówi z uśmiechem.

Zardzewiałe drewno


W tym nietypowym warsztacie każdy przedmiot ma swoją historię, każdy eksperyment jest opowieścią o procesie twórczym. – Nie wszystko ma rdzawe kolory, ale większość moich projektów jest utrzymana w takich właśnie barwach, bo rdza i patyna mnie fascynują. Nie lubię czystych, sterylnych przedmiotów, nudzą mnie. Świat stał się plastikowy, powtarzalny, a ja od zawsze poniekąd byłem "zły", jak zobaczyłem u kogoś taką rzecz, którą mam ja. I to się tyczy wszystkiego. Włącznie z głupią koszulką, z butami czy z meblem – wyjaśnia, wskazując na ramy i meble z odzyskanych materiałów, stare drewno, fragmenty kotar czy metalowe elementy z targów staroci. Każdy z tych przedmiotów znajduje nowe życie, każdy detal snuje swoją opowieść. Dlatego też, jak zaznacza Marcin Grębowiec, żadnej z ram, które ma u siebie w domu, już nigdy nie skopiuje. Nikomu nie zrobi takiej samej.

Co ważne, Marcin Grębowiec nie używa farb, by uzyskać efekt rdzy czy patyny – to naturalna rdzawa warstwa, która zmienia kolor w zależności od wilgotności powietrza. Pokazuje swoje prace i wyjaśnia, że dla niego Manufaktura Rzeczy Wymyślonych to coś więcej niż hobby – to odskocznia od codziennej pracy. – Na co dzień zajmuję się oprawą zdjęć, luster, grafik – wszystko z gotowych listew, które wystarczy pociąć i połączyć, by oprawa była gotowa – mówi. – W manufakturze robię wszystko od podstaw sam. Mam hopla na punkcie koloru rdzy, różnych patyn i 15 lat dochodziłem do tego, jak uzyskać rdzę na każdej powierzchni. Udało mi się – przyznaje z dumą. – Często ludzie myślą, że niektóre rzeczy są metalowe, bo wyglądają jak zardzewiałe, a tak naprawdę są z drewna albo z gipsu. Ale dojście do tego to była długa droga. Naprawdę różne dziwne rzeczy stosowałem. Kiedyś sprawdzałem, jaki efekt uzyskam przy użyciu proszku do prania, innym razem dodałem wiórki kokosowe do farby, żeby uzyskać ciekawą fakturę. Czasem dodaję nowe odczynniki i sprawdzam jaki będzie tego efekt – tłumaczy.

Do tego dochodzi wieloletnia praktyka i mnóstwo prób. Efekty są nieprzewidywalne, a każdy projekt wymaga cierpliwości, staranności i pasji. – Czasami jakaś rama czeka dwa, trzy lata, zanim do niej wrócę, ale wtedy wychodzi coś zupełnie innego. Nie zawsze mam kontrolę nad efektem końcowym. W zasadzie nigdy nie wiem, co wyjdzie, bo czasami dodam coś i patyna zupełnie się zmienia. Wiem jaki efekt chcę osiągnąć, ale czasami nie wiem jak – przyznaje ze śmiechem Marcin Grębowiec. To jest bardzo czasochłonny i pracochłonny proces. Jak zaznacza nasz rozmówca, zdarzają rzeczy, z którymi trudno jest pracować, jak na przykład rama, którą już czwarty raz próbuje spatynować i uzyskać odpowiedni efekt, ale wciąż mu to nie wychodzi.

Przygoda z Satyrbluesem


Satyrblues w Tarnobrzegu to festiwal z długoletnią tradycją, podczas którego satyra spotyka się z bluesem, scena wypełnia się dźwiękami muzyki pełnej pasji, a uczestnicy mogą podziwiać zarówno koncerty, jak i towarzyszące im wydarzenia artystyczne, wystawy czy instalacje. Zawsze przy okazji Satyrbluesa Marcin Grębowiec przygotowuje coś wyjątkowego, co łączy w sobie kunszt rzemieślniczy i artystyczną wyobraźnię. – Robiąc coś na ten festiwal, zawsze czuję stres, czy zdążę, czy wymyślę coś ciekawego. Ale satysfakcja jest ogromna, kiedy widzę gotowe dzieło. Duża rama przygotowana przeze mnie na Satyrbluesa, z której jestem bardzo dumny, zajęła mi dwa miesiące pracy po godzinach – mówi Marcin Grębowiec, pokazując ramę, która wisi tuż przy wejściu do pracowni. Wisi dlatego, że jest też swego rodzaju reklamą jego działalności. Co z tegoroczną edycją festiwalu? Czy powstaje z myślą o niej coś nowego? – I tak, i nie. W tym roku zostałem z tego trochę "zwolniony". Organizatorzy festiwalu, niejako w spisku z moją żoną Justyną, wymyślili, że zrobią wystawę moich dotychczasowych ram, tych najbardziej nietypowych – zdradza pan Marcin. – Nie jestem jednak tak całkiem "zwolniony", bo obiecałem, że zrobię przynajmniej jedną nową ramę.

W pracowni Marcina Grębowca nie brakuje drobnych projektów, które powstają spontanicznie. – Każdy projekt robię tak, jakbym chciał, żeby wyglądał u mnie w domu. Dlatego też mam ten problem, że jak skończę daną pracę, to trudno mi się jej pozbyć – mówi ze śmiechem.

Manufaktura Rzeczy Wymyślonych to miejsce, w którym tradycyjne rzemiosło spotyka wyobraźnię, eksperyment i nieoczywiste inspiracje. Tutaj każdy przedmiot jest pełen charakteru – czasem z nutą makabreski, czasem nostalgii, ale na pewno niepowtarzalny.

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarze (0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

OSTATNIE KOMENTARZE

0%