Zamknij

Była prezes banku w Grębowie złożyła wniosek o wyjście z aresztu. Co na to sąd? [ZDJĘCIA]

14:33, 28.02.2024 . Aktualizacja: 10:31, 29.02.2024
Skomentuj

Przed Sądem Okręgowym w Tarnobrzegu odbyła się kolejna już rozprawa w procesie pracowników Banku Spółdzielczego w Grębowie oskarżonych przez Prokuraturę Krajową o działanie w zorganizowanej grupie przestępczej i działania na szkodę banku i jego klientów. Była prezes banku Janina K. złożyła wniosek o zmianę środka zapobiegawczego i wyjście z aresztu. Jak rozpatrzył to sąd?

[FOTORELACJA]5926[/FOTORELACJA]

W trakcie środowej rozprawy (28 lutego) po raz czwarty przesłuchiwano byłą prezes banku, 70-letnia Janinę K. Podważyła ona wyjaśnienia wielu osób w tej sprawie. Co do Bożeny Sz. stwierdziła, że nosi się z zamiarem złożenia skargi na to, co powiedziała. Jak stwierdziła Janina K., nigdy nie zlecała Bożenie Sz. likwidacji ludzkich lokat. – Jeżeli pracownik pracuje ponad 30 lat w banku i takie słowa by usłyszał od przełożonego, to natychmiast powinien wołać potwierdzenie lub polecenie służbowe na piśmie – mówiła Janina K.

Kolejnym fałszem miał być fakt, że syn Bożeny Sz. założył tylko jeden rachunek bankowy, do którego miała dostęp. Janina K. wyliczała konta, które miał on posiadać.

Była prezes banku odniosła się również do tego, jakoby miała pobić Bożenę Sz. – Kiedy miałam przygotowane dokumenty, wydruki z kont lokat klientów, którzy zostali okradzeni, a także z rachunku jej męża, w tym 270 tys. zł kredytu, jakie ja spłaciłam, wezwałam ją do banku. Na spotkaniu obecne były inne osoby. To nie była rozmowa, to była awantura. Jak rozłożyłam dokumenty na biurku i powiedziałam "zerknij, popatrz, dlaczego to zrobiłaś?". Ona wpadła w amok. Podarła dokumenty, ja ją prosiłam o spokój. Wtedy odepchnęłam ją tylko od biurka – mówi Janina K. Jak podkreślała, wyjaśnienia Bożeny Sz. są owite kłamstwem i fałszem.

Była prezes banku w Grębowie nie zgadzała się także z wyjaśnieniami, jakie składały m.in. Teresa R. i Genowefa K. Pierwsza z nich mówiła, że nie miała prawa do podejmowania decyzji kredytowych, co miało być nieprawdą, bo zarząd miał taką możliwość w składzie dwuosobowym. Z kolei Genowefa K. stwierdziła, że jej bierność w przekazaniu sprawy prokuraturze wynikała z presji, jaką miała narzucać Janina K. – Ciekawe jak to robiłam, skoro miałam koleżeńskie stosunki z pracownikami – mówi była prezes banku.

Następnie oskarżona zaczęła wyliczać swoje błędy. – Gdyby nie doszło w banku do kradzieży lokat klientów, to nie byłoby trudnych kredytów rodziny K, bank istniałby do dnia dzisiejszego, a pracownicy mieliby dalej pracę. Moim błędem było to, że na pierwszym miejscu banku stawiałam bank, a na drugim rodzinę. Błędem było również to, że nie zgłosiłam do organów ścigania, gdy pojawił się pierwszy, drugi, trzeci klient niemający lokaty, bo później nie było już jak się wycofać – stwierdziła Janina K. 

Oskarżona zwróciła się do sądu o zmianę środka zapobiegawczego z aresztu na dozór policyjny (w tym stawiania się na policji) i zakaz wyjazdu z kraju. Sąd nie uwzględnił jednak tego wniosku. Janina K. miała dziś także odpowiadać na pytania prokuratora i obrońcy. Stwierdziła jednak, że jest zmęczona po składaniu swoich wyjaśnień, więc do tego nie doszło.

Niebawem podczas rozpraw zeznania będą składać świadkowie. Na ten moment jest ich 66. 

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(1)

Pisowiec Pisowiec

1 0

Kara śmierci 21:22, 28.02.2024

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

reo
0%