Na miejsce wezwano straż pożarną, jednak – jak ustalono – nie doszło do pożaru. Działania strażaków ograniczyły się do zabezpieczenia terenu i sprawdzenia instalacji. Mimo to wśród mieszkańców narasta niepokój.
W mediach społecznościowych pojawiły się zdjęcia i nagrania, na których widać gęsty dym wydobywający się z komina zakładu. Materiały trafiły również do naszej redakcji.
Na profilu Aktualny Spotted: Nowa Dęba opublikowano wideo z komentarzem:
„Dzisiejsze nagranie (7.10.25) w roli głównej tzw. Eko-Centrum na naszych zakładach. Dlaczego nikt się za to jeszcze nie wziął konkretnie? Jak ludzie mogą tam pracować… Nie wspominając, że w pobliżu jest przedszkole, hotel i inne firmy. Sytuacja notorycznie się powtarza – bardzo często widać kłęby gęstego dymu.”
Sprawą zainteresowały się już władze Nowej Dęby. Burmistrz Wiesław Ordon potwierdził, że gmina podjęła działania i wystąpiła do odpowiednich instytucji.
– Złożyłem pismo do Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w delegaturze w Tarnobrzegu. Rozmawiałem z kierownikiem w sprawie reakcji, ponieważ gmina nie ma narzędzi do badania jakości gazów i nie wiemy, co dokładnie wydostaje się z tego zakładu. Zintegrowaną decyzję środowiskową wydaje marszałek województwa, dlatego to samo pismo zostało skierowane również do niego – o sprawdzenie, czy działalność firmy jest prowadzona zgodnie z wydanym pozwoleniem zintegrowanym – wyjaśnił burmistrz.
Jak podkreślił, problem nie jest nowy.
– To nie jest temat wczorajszego dnia. Kontrole w tej firmie były już wcześniej, zarówno ze strony WIOŚ, jak i Urzędu Marszałkowskiego. Wówczas stwierdzono, że firma wdrożyła procedury, które miały zapobiegać takim sytuacjom. Wygląda jednak na to, że coś się zmieniło – dlatego ponownie zwróciłem się o interwencję – powiedział Wiesław Ordon.
Burmistrz poinformował również, że planowane są dalsze kroki kontrolne.
– Kierownik WIOŚ zadeklarował, że wspólnie z Urzędem Marszałkowskim zostaną ustalone działania, jakie należy podjąć. Otrzymałem też informację, że obecnie WIOŚ nie prowadzi już bezpośrednio badań jakości powietrza, dlatego zwrócimy się do odpowiedniej instytucji o przeprowadzenie monitoringu emisji na terenie strefy. Nie chodzi o jednorazowe badanie, lecz o dłuższą obserwację sytuacji – zaznaczył burmistrz.
Włodarz gminy poinformował, że także mieszkańcy zgłosili już problem do WIOŚ. Na przyszły tydzień zaplanowane jest również spotkanie przedstawicielki Gralum z władzami miasta.
Nasza redakcja poprosiła o komentarz firmę, jednak do tego momentu go nie uzyskała.
AKTUALIZACJA. Z "Tygodnikiem Nadwiślańskim" skontaktował się prezes firmy Gralum, Rafał Matyasik.
– Mieliśmy do czynienia z niekontrolowanym zapłonem aluminium w jednym z pieców. Obecnie ustalamy, co było przyczyną tego zdarzenia. W wyniku zapłonu drobne opiłki metalu zostały wciągnięte do instalacji odpylającej, gdzie uszkodziły filtry. Natychmiast zatrzymaliśmy proces i przełączyliśmy się na zapasową odpylnię. Na miejsce przyjechała straż pożarna, wezwana przez mieszkańców. Przeprowadzone pomiary nie wykazały żadnych przekroczeń norm toksyczności – wyjaśnia prezes.
Jak dodaje, obecna instalacja odpylająca jest już wysłużona i w ostatnich miesiącach dochodziło w niej do kilku awarii. – Odpylnię planujemy całkowicie wymienić. Proces ten rozpoczęliśmy miesiąc temu. Nowa instalacja będzie bardziej wydajna i nowoczesna, a przede wszystkim wyposażona w dodatkowe zabezpieczenia, które zapobiegną podobnym incydentom. Szacujemy, że w ciągu sześciu miesięcy zostanie w pełni uruchomiona – informuje Rafał Matyasik.
Prezes podkreśla również, że firma jest w trakcie intensywnej modernizacji. – Bardzo przepraszamy mieszkańców za niedogodności. Jesteśmy nowym właścicielem odlewni – udziały w firmie przejęliśmy rok temu. Od tego czasu prowadzimy szeroki proces unowocześniania zakładu. Zlikwidowaliśmy hałdy odpadów, wyremontowaliśmy hale i piece, odnowiliśmy zapasową odpylnię. Teraz przed nami wymiana głównej – tłumaczy.
Rafał Matyasik odniósł się również do pojawiających się w sieci nagrań i zdjęć dymu. – Nie zawsze to, co widać, jest dymem. W trakcie chłodzenia aluminium wodą powstaje para wodna, która może sprawiać takie wrażenie. Podczas wcześniejszych kontroli inspektorzy WIOŚ również potwierdzali, że część tego, co mieszkańcy uznają za dym, to w rzeczywistości para. Oczywiście nie lekceważymy żadnych sygnałów – chcemy, by zakład działał w pełni bezpiecznie i zgodnie z przepisami – podsumowuje prezes Gralum.
0 0
Do takiego "niekontrolowanego zapłonu aluminium" dochodzi tam niemal codzień. Przy niżu nieraz drogi nie widać.
0 0
Czarna para wodna? Ja myslałem że para jest biała? Widocznie się myliłem....🤣🙂🤣🤣🤣🤣🤣🤣🤣🤣
Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu tyna.info.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz