W rejonie Nowej Dęby ktoś postrzelił będącego pod ścisłą ochroną bielika. Sprawca był uzbrojony w profesjonalną broń z celownikiem optycznym - sztucer myśliwski albo karabin wojskowy.
Pocisk przeszył ptaka na wylot. - 18 lat temu zakładałem temu bielikowi, wówczas pisklęciu, obrączkę. To, co się stało, to zwykłe barbarzyństwo - mówi ornitolog Janusz Wójciak. Mimo ciężkiej rany, prawie uniemożliwiającej oddychanie, bielik żył po postrzale. Rannego ptaka znaleźli leśnicy i natychmiast przewieźli do specjalistycznej placówki weterynaryjnej. Niestety, nie udało się uratować mu życia. Wspaniały, dorodny bielik o imieniu Geralt był w szczytowym okresie rozwoju. Prawdopodobnie gniazdował w rejonie Budy Stalowskiej. To rzadkość, w naszym regionie nie ma wielu stanowisk lęgowych tego potężnego drapieżnika, będącego pierwowzorem polskiego godła...
Czytaj w papierowym i elektronicznym wydaniu "TN".
KUP e-TN:
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz