Na wyjątkowo interesujący artefakt natrafili eksploratorzy podczas poszukiwań w Wiązownicy w gminie Staszów. Odnaleźli zabytkowy drejdel, który służył Żydom do hazardowej gry uprawianej podczas Chanuki.
Chanuka jest jednym z najważniejszych świąt żydowskich. Upamiętnia ono powtórne poświęcenie Świątyni Jerozolimskiej i trwa osiem dni. Obchodzone jest na przełomie listopada i grudnia. To właśnie w tym czasie eksploratorzy penetrujący okolice Wiązownicy natrafili na zabytkowy drejdel - rodzaj czworobocznego bączka z pojedynczą literą hebrajską z każdej strony. Są one pierwszymi literami słów w zdaniu "wielki cud zdarzył się tam". Podczas Chanuki dorośli Żydzi grywali w karty. Dla dzieci obowiązkowym elementem święta była z kolei gra w drejdla. Z okazji Chanuki najmłodsi dostają od rodziców czekoladowe monety. Ten majątek mogą szybko pomnożyć lub stracić właśnie za sprawą czworościennego bączka. Zasady gry nie są skomplikowane. Gracze kładą do puli ustalona liczbę monet, a następnie kolejno kręcą bączkiem. Jeśli wypadnie litera nun, to obracający bączkiem nic nie wygrywa, gdyż w języku jidysz to pierwsza litera słowa niszt, czyli "nic". Gracz zgarnia całą pulę, jeśli wypadnie gimel, która oznacza ganc - "wszystko", albo tylko połowę, jeśli wypadnie he, która oznacza halb - "połowę". Jedną monetę dokłada do puli, jeśli wypadnie szin, pierwsza litera słowa szteln - "połóż".
Co ciekawe, w Ameryce drejdl stał się dyscypliną sportową.
Jacek Piwowarski, prezes Stowarzyszenia "Dolina Kacanki" z Wiązownicy-Kolonii zaznacza, że wiekowy drejdel, który odnalazł podczas poszukiwań tarnobrzeżanin Roman Szaro, to pierwsze znalezisko tego typu w regionie. - Nasze działania często są prowadzone w terenie mocno przetrzebionym przez nielegalne poszukiwania. Z tego powodu nie dowiemy się pewnie nigdy, o wielu artefaktach, które w tej okolicy wcześniej znajdowano. To duża strata jeśli spojrzymy na to od strony dokumentowania lokalnej historii. My prowadząc nasze eksploracje robimy to wyłącznie w uzgodnieniu z Wojewódzkim Konserwatorem Zabytków. Współpracujemy również z parafią Wiązownica, starostwem i gminą Staszów, aby wspólnymi siłami wydobywać na światło dzienne nasze dziedzictwo skrywane w ziemi - mówi J. Piwowarski.
W poszukiwania na terenie Wiązownicy zaangażowała się jakiś czas temu Świętokrzyska Grupa Eksploracyjna. Wieś jest jedną z najstarszych miejscowości w regionie. Zachowane dokumenty na jej temat liczą blisko 800 lat. - Osadnictwo na tym terenie było dużo wcześniejsze. Datujemy je na 4000 lat p.n.e., a wiemy to m.in. właśnie dzięki Świętokrzyskiej Grupie Eksploracyjnej, która od ubiegłego roku wspiera Stowarzyszenie Dolina Kacanki w poszukiwaniach zagubionych i porzuconych zabytków archeologicznych. Dzięki tej współpracy przed rokiem udało się znaleźć miedzianą siekierką, której wiek oszacowany został na 6 tysięcy lat - mówi J. Piwowarski.
Także do znalezienia drejdla przyczynili się poszukiwacze ze Świętokrzyskiej Grupy Eksploracyjnej. Jak dodaje J. Piwowarski, artefakt trafić ma do Muzeum Okręgowego w Sandomierzu.
- Ten niewielki przedmiot jest dowodem na to, że dawniej w naszej miejscowości współżyły ze sobą społeczności katolików i Żydów. Więcej o tym jak tutejsi Żydzi działali i tworzyli historię tego miejsca będzie można dowiedzieć się z opracowywanej właśnie historii Wiązownicy, która ukaże się wiosną 2022 roku - dodaje prezes Stowarzyszenia "Dolina Kacanki". Fot. arch.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz