Natalia Kunowska z Osieka w powiecie staszowskim w 2011 roku, będąc na międzynarodowej wymianie studenckiej w Petersburgu, wrzuciła do Zatoki Fińskiej butelkę z krótkim listem. Po 10 latach odnalazł ją rosyjski ekolog.
- Studiowałam wtedy na AGH w Krakowie. Dokładnie 21 lipca 2011 roku spędzałyśmy z koleżankami ze studiów słoneczny dzień na plaży pod Petersburgiem. Wpadłyśmy na pomysł, aby napisać list i wrzucić go w butelce do morza. Oczywiście zdaje sobie sprawę, że to naganne zachowanie i zaśmiecanie morza jest złe, ale stało się jak się stało. Napisałyśmy krótką notatkę z numerami telefonu i dołożyłyśmy do niej 10 rubli dla przyciągnięcia uwagi. Wrzuciłyśmy ten list z intencją, że ktoś go znajdzie. Powiem szczerze, że przez te 10 lat zdarzało mi się myśleć co się stało z butelką i czy ktoś ją znalazł czy może przepadła na zawsze. Jakież było moje zdziwienie kiedy w minioną sobotę po południu dostałam wiadomość na komunikator WhatsApp z pytaniem czy poznaję butelkę - opowiada Natalia Kunowska.
List znalazł rosyjski ekolog na jednej z wysp w Zatoce Fińskiej. - Ma na imię Maksim. W weekend wyszedł na spacer na wyspie Verperluda i przypadkiem natknął się na naszą wiadomość. Butelka musiała zostać wyrzucona na brzeg podczas przypływu. Szczęśliwie nie zmieniłam numeru telefonu przez 10 lat - dodaje Natalia. - Przeprosiłam go za zaśmiecanie zatoki, ale na szczęście nie pogniewał się. Jesteśmy w kontakcie, jednak rozmawiamy tylko za pośrednictwem translatora, ponieważ pan Maksim nie mówi po angielsku. Przy okazji, dzięki tej historii odnowiłam kontakt z koleżankami ze studiów, który wcześniej trochę się rozluźnił.
Fot. arch.
0 0
No, fajna historia butelki :-)))