Zamknij

Pasją tarnobrzeżanina są noże [zdjęcia]

19:02, 09.10.2021 gaw Aktualizacja: 19:03, 09.10.2021
Skomentuj

Gdyby ktoś nas zapytał, gdzie powstają noże, większość z pewnością odpowiedziałaby: "No jak to gdzie? W fabryce". I byłoby to zgodne z prawdą, ponieważ na co dzień w kuchni używamy właśnie takich fabrycznych noży, od których oczekujemy jedynie, żeby były ostre. Nie wszyscy jednak postrzegają tę kwestię w tak oczywisty sposób. Przykładem może być tarnobrzeżanin Dariusz Burdzel, który od kilku lat własnoręcznie wykonuje noże.

Są one nie tylko ostre, ale również trwałe, eleganckie i świetnie dopasowane do ludzkiej dłoni. Zarówno ostrze, jak i rękojeść oraz pochwa wykonane są z wysokiej jakości materiałów, a gotowe produkty bardziej przypominają dzieła sztuki niż przedmioty codziennego użytku.

Zrób sobie nóż

Wszystko zaczęło się 8 lat temu. Dość niespodziewanie, jak to zwykle bywa z wielkimi pasjami. - Zawsze lubiłem wędkować, lecz nigdy nie mogłem trafić na nóż, który by mi się podobał i jednocześnie pasował do ręki. Pewnego razu, gdy byłem na rybach, kumpel, który wiedział, że jak dotąd nie trafiłem na "swój" nóż, powiedział: "Weź zrób go sobie sam. Pracujesz w firmie budowlanej, masz narzędzia, możesz samodzielnie go wykonać". Od tamtej pory zacząłem interesować się tym tematem, jednak zanim podjąłem próbę wykonania pierwszego noża, minęły dwa lata - opowiada Dariusz Burdzel.

Wspomniany nóż pozostał w pamięci wykonawcy. - Jego wykonanie zajęło mi kilka tygodni. Obchodziłem się z nim jak z jajkiem. Pokazałem go znajomemu. Początkowo nie wierzył, że to moje dzieło, a później dał mi kilka złotych i zabrał go mówiąc, że zrobię sobie następny - wspomina.

D. Burdzel wykonał zatem kolejne trzy noże. Każdy z nich miał być na własny użytek, jednak pocztą pantoflową rozniosło się wśród kolegów, że potrafi tworzyć takie dzieła, i koniec końców także te noże się rozeszły. - Łącznie z myślą o sobie zrobiłem ok. 40 noży. Nie mam z nich żadnego - mówi ze śmiechem się D. Burdzel.

Jak to się robi?

Nauka wykonywania noży nie była łatwa. Pierwsze pan Dariusz wykonywał metodą prób i błędów. Siedząc w warsztacie teścia oglądał materiały w internecie i tworzył, co chwila powracając do laptopa.

Jak mówi nam D. Burdzel, proces tworzenia noża jest złożony. - Rozpoczyna się od kupna stali. Ja nabywam ją bezpośrednio z odlewni - to stal z atestami, pełnowartościowa. Na rynku jest też dostępna stal pochodząca z odlewów po starych resorach, piłach, ale jest ona mocno przepracowana, przegrzana, występują w niej mikropęknięcia. Nie chciałbym, żeby komuś w trakcie pracy nagle złamał się nóż, dlatego unikam takiego materiału - mówi D. Burdzel.

Na zakupionym arkuszu stali tarnobrzeżanin odrysowuje kształt, wycina go i wstępnie szlifuje. Kolejną rzeczą jest hartowanie i kolejne szlifowanie do finalnej grubości ostrza. Ostatnim etapem obróbki stali jest żmudny proces docierania papierem ściernym. Potem D. Burdzel wykonuje rękojeść. Wykorzystuje do tego głównie drzewa egzotyczne.

- Wykonuję rękojeści między innymi z wenge, hebanu lub ironwoodu. Wdzięcznym materiałem jest też drewno stabilizowane - na wskroś przesiąknięte żywicą. Jest nie tylko bardzo ładne, ale i wytrzymałe. Do tego przychodzą wstawki: z kości żyrafy, rogów bawolich, zębów dinozaurów - wymienia tarnobrzeżanin.

Uchwyt profilowany jest pod kątem osoby, która będzie korzystać z noża, a następnie wygładzany papierem ściernym i impregnowany olejem. W komplecie do noża D. Burdzel wykonuje także pochwę, wykorzystując w tym celu garbowaną roślinnie bydlęcą skórę. Na mokro odciska w niej odpowiedni kształt, formuje, maluje i szyje pokrowiec pod dany nóż.

Na wykonanie najprostszego noża potrzeba dwóch dni. Jeśli jednak klient ma większe wymagania, proces ten wydłuża się nawet do 8-10 dni. Wszystko zależy od projektu, od tego jaki ma być profil, jaka rękojeść i tak dalej. Są ludzie, którym nie zależy na wyglądzie noża, lecz jedynie na jego funkcjonalności. Inni z kolei traktują nóż jako wyszukany gadżet czy nawet rodzaj biżuterii.

- Największą satysfakcję odczuwam kiedy klient do mnie wraca. Mówi, że lepszego noża w życiu nie miał, że ten wykonany przeze mnie jest idealny, dopasowany do ręki. Nie ukrywam, że sporo mam takich klientów. Jeden z nich ma blisko 20 moich noży. I powiem nieskromnie, że na pewno to nie jest koniec - mówi D. Burdzel.

Dobrze jest pomagać

Do tej pory tarnobrzeżanin wykonał ok. 800 noży. Wśród nich były dwa, które stały się dla niego szczególnie ważne. - Syn kolegi, Eryk, miał złośliwego raka kości. Potrzebne były pieniądze na jego leczenie. Przekazałem na licytację nóż kuchenny mojej roboty. Cena wywoławcza wynosiła 250 zł, został kupiony za 3 500 zł - mówi "Bury".

- Licytowało go dwóch chłopaków. Obaj mieli już moje noże. Jeden z nich wcześniej chciał, żebym zrobił mu nóż kuchenny, lecz nie chciałem się tego podjąć, bo w zasadzie nie robię takich noży. Gdy zobaczył ten wystawiony na licytację, stwierdził, że choćby nie wiem co, musi go mieć.

Drugi z licytujących również dopiął swego. - To chłopak z Tarnobrzega, który jest marynarzem i przeprowadził się do Gdańska. Pływa po całym świecie i w trakcie licytacji stracił zasięg, dlatego przegrał. Stwierdził jednak, że jeśli zrobię jeszcze jeden taki nóż, to on na konto Eryka przeleje kwotę o sto złotych wyższą od tej, która została osiągnięta podczas licytacji. I tak się stało, a zebrane pieniądze pozwoliły na sfinansowanie miesięcznego leczenia chłopca - wspomina nasz rozmówca.

"Bury" przekazał na cele charytatywne jeszcze kilka innych swoich noży. Łącznie "zarobiły" one ok. 10 tys. zł, która to kwota przeznaczona została na pomoc dla dzieci. - Cieszę się, że przy okazji mogłem komuś pomóc. To najmilszy aspekt mojej działalności - mówi D. Burdzel.

Bury hand made knive

"Bury" prowadzi swoją działalność gospodarczą pod nazwą "Bury hand made knive". Wykonuje przede wszystkim noże myśliwskie, ale także obozowe, terenowe, na prezenty - słowem wszystkie, jakie da się wykonać. - Jest jeden warunek: nóż, który robię, musi mi się podobać - mówi D. Burdzel. Jak zaznacza, nie naprawia, nie poprawia i nie ostrzy nieswoich noży. Natomiast narzędzia, które wyszły spod jego ręki, mają dożywotnią gwarancję.

Jak wspomina, rzadko wykonuje noże kuchenne, ale zdarzyło mu się przyjąć i takie zamówienie. - Pewnego razu pani z polecenia zamówiła u mnie nóż dla teściowej na urodziny. Po dwóch dniach od wysyłki zadzwoniła z pytaniem, czy zrobiłbym jeszcze jeden taki nóż. Gdy powiedziałem, że na ten termin nie ma szans, stwierdziła, że kupi teściowej inny prezent, a nóż zostawi sobie - opowiada "Bury".

Całą działalność "Bury hand made knive" można obserwować na Facebooku. Są tam zdjęcia i filmiki z etapów pracy, a także fotografie gotowych produktów. Za pośrednictwem tej strony można też korespondować z wykonawcą i omawiać projekty zamawianych produktów. (kr)

 

(gaw)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(1)

Mistrzu!Mistrzu!

0 0

... szacun za pasję, wykonawstwo. 10:02, 10.10.2021

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

reo
0%