Kiedy pod koniec stycznia ubiegłego roku, nie bez zasłużonej satysfakcji, oddawano do użytku wyremontowany kosztem prawie 4,5 miliona złotych blok porodowy stalowowolskiego szpitala, z dumą prezentowano stanowisko do porodów w wodzie. Miał to być dowód na to, że szpital nadąża za najnowocześniejszymi trendami.
Teraz okazuje się, że na tym stanowisku... nie przyjęto dotychczas ani jednego porodu! Aż trudno w to uwierzyć, ale informację potwierdza dyrektor szpitala Mirosław Leśniewski. Nie jest w stanie odpowiedzieć z absolutną pewnością, jakie są przyczyny takiego stanu rzeczy. - Z tego co pamiętam, projekt wanny porodowej był mocno forsowany przez konsultanta krajowego. Wanna stoi, a rodzące kobiety mają wątpliwości, czy jest tam wystarczają czysto - mówi.
I wyjaśnia, że w wielu innych ośrodkach w kraju, w których takie porody się odbywają, tylko pierwsze skurcze są w ciepłej wodzie, a następne fazy porodu odbywają się już w tradycyjny sposób.
Immersja wodna, czyli poród w wodzie, ma przede wszystkim za zadanie łagodzić skurcze porodowe tuż przed rozwiązaniem. Końcową fazę porodu rodząca także może spędzić w wannie, i w takim przypadku dziecko przychodzi na świat w środowisku wodnym, co nie stanowi dla niego najmniejszego zagrożenia.
Dyrektor nie odnosi się do jednej z tez, iż zerowe zainteresowanie stalowowolanek porodami w wodzie związane było z tym, że tak naprawdę szpital nie był do tego przygotowany. Podobno nieustannie brakowało pracowników o odpowiednich kwalifikacjach, którzy mogliby asystować przy takim porodzie.
- Panie, które trafiają na "porodówkę", na dzień dzisiejszy mogą korzystać z nowej wanny w pierwszej fazie porodu w celu złagodzenia bólu. Nie jest więc prawdą, że wanna jest bezużyteczna. Problem polega na tym, że panie bardzo rzadko decydują się na takie rozwiązanie - mówi Philipp Zalewski, główny specjalista do spraw komunikacji społecznej w szpitalu. - Inną sprawą jest drugi etap, czyli poród dziecka w wodzie. W tej chwili nasz szpital nie oferuje takiej możliwości. Uruchomienie porodów w wodzie wymaga zdobycia przez cały personel, a nie tylko przez położne, jak się powszechnie uważa, dodatkowych, certyfikowanych kwalifikacji. Wprowadzenie tego rozwiązania utrudnia też fakt, że poród w wodzie generuje większe koszty, a nie jest refundowany przez Narodowy Fundusz Zdrowia. (...)
Jerzy Reszczyński
Więcej w papierowym wydaniu "TN".
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz