Wiadomo już, kiedy rusza "mały komunikacyjny Armagedon" w centrum Stalowej Woli. Jak mówi SYLWESTER PIECHOTA, naczelnik wydziału komunalnego w UM, zmiany i ograniczenia w ruchu kołowym mogą zostać wdrożone "bliżej 15 sierpnia". Możliwe, że stanie się to, kiedy to wydanie "TN" trafi do Czytelników.
Cały "bałagan" związany jest z modernizacją i przebudową kanalizacji deszczowej na obszarze pomiędzy ul. Floriańską a Narutowicza. Ma ona wreszcie zlikwidować problem nadmiaru wód opadowych, których nie są w stanie przyjąć dotychczas funkcjonujące instalacje. W domyśle: powinno skończyć się wreszcie zalewanie budynków Biblioteki Międzyuczelnianej, ZUS oraz "pałacu sprawiedliwości".
Każdy z tych gmachów ma głęboką kondygnację podziemną, w której znajdują się bądź to garaże, bądź to magazyny, bądź to cele dla aresztantów. Woda gości tam coraz częściej. Problem nieprzygotowania miasta i jego infrastruktury do gwałtownych zjawisk atmosferycznych z całą mocą przypomniał o sobie nocą z 5 na 6 sierpnia, kiedy po intensywnej ulewie podtopionych zostało kilkanaście obiektów, nie tylko w tym rejonie, ale też m.in. przychodnia przy HSW.
Nie wiadomo, kogo - poza klimatem - obciążać winą za ten stan rzeczy. Czasem słychać głosy, że ktoś potężnie zawalił sprawę, i teraz trzeba to na łapu-capu naprawiać. To nie jest oczywiste.
Kiedy obiekty w tej części miasta projektowano, obowiązywały normy, które wymagały, aby system kanalizacji deszczowej był w stanie zaabsorbować wody opadowe o intensywności opadu wynoszącej 130 litrów na sekundę na hektar terenu.
- Tymczasem w ostatnim okresie normą stają się opady dochodzące do 300 litrów na sekundę na hektar, i takie normy dla projektantów kanalizacji wprowadzono dopiero 4-5 lat temu - dodaje S. Piechota. Jeśli dodać do tego, że powstanie ogromnych gmachów odebrało tej części miasta dziesiątki arów powierzchni wchłaniającej wodę, a dołożyło więcej powierzchni dachów, po których woda gwałtownie spływa do kanalizacji, to mamy w przybliżeniu diagnozę przyczyn tego, co jest utrapieniem miasta i mieszkańców.
Rozwiązać to ma przebudowa systemu kanalizacji i połączenie obecnej kanalizacji deszczowej z okolic ul. Popiełuszki z węzłem na skrzyżowaniu ulic Narutowicza i Skoczyńskiego. Mają zostać wykonane wykopy dochodzące do 3,5 metra głębokości, a w nich ułożone nowe rury o średnicach 400 i 600 mm. Niezbędne stanie się rozkopanie ul. Skoczyńskiego od strony ul. Popiełuszki do ul. Narutowicza. Dlatego wjazd w jednokierunkową Skoczyńskiego zostanie zamknięty od strony Popiełuszki.
Dla zagwarantowania możliwości dojazdu w okolice placówek handlowych przy ul. Narutowicza, a także Urzędu Miasta, szkoły muzycznej, szkoły społecznej, kortów tenisowych czy USC, konieczne będzie dokonanie ważnej zmiany w organizacji ruchu na równoległej do ul. Skoczyńskiego ul. Wolności (obydwie są ulicami jednokierunkowymi, ale o przeciwnych kierunkach ruchu, łączy je odcinek ul. Narutowicza).
Ul. Wolności, w którą wjechać można tylko od strony ul. Mickiewicza, zostanie czasowo przekształcona w dwukierunkową, ale tylko na odcinku pomiędzy ulicami Popiełuszki i Narutowicza, a więc tam, gdzie mieszczą się m.in. trzy popularne, często odwiedzane banki. To zmiana rewolucyjna i ryzykowana - ulica jest wąska, a jedna jej strona to wielki parking. Autor zmian w organizacji ruchu Andrzej Głąb:
- Zostanie wprowadzony zakaz zatrzymywania się i postoju na tym odcinku ulicy, zaś mieszkańcy będą mogli swe auta parkować na dawnym miasteczku ruchu drogowego za prokuraturą.
Czas pokaże, jak się to sprawdzi... (...)
Jerzy Reszczyński
Więcej w papierowym wydaniu "TN".
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz