Zamknij

Promocja książki o wstrząsającej historii bohatera AK, który po wojnie posłał na śmierć wielu kolegów z konspiracji

10:58, 29.10.2021 Aktualizacja: 09:21, 30.10.2021
Skomentuj

29 października o godz. 17 w Wojewódzkiej Bibliotece Publicznej im. W. Gombrowicza w Kielcach odbędzie się promocja książki "Przykosa" autorstwa Andrzeja Nowaka-Arczewskiego.

Ceniony świętokrzyski pisarz, reportażysta i dziennikarz Andrzej Nowak-Arczewski, autor głośnych książek "My z pałacu", "Zmiłuj się nad nami" i "Pseudonim Tarzan. Stań do apelu", tym razem zajął się historią Dionizego Mędrzyckiego ps. Reder, legendarnego dowódcy partyzanckiego, który zdradził swoich przełożonych i podkomendnych, podejmując współpracę z NKWD oraz UB. Przez dziesiątki lat aktywnie współpracuje z tajnymi służbami Polski Ludowej. Żyje z wyrokiem śmierci od AK i umiera, unikając zdemaskowania.

Dzisiejsze spotkanie autorskie w Kielcach poprowadzą prof. Stanisław Żak, prof. Janusz Detka oraz Dionizy Krawczyński, prezes Stowarzyszenia Rekonstrukcji Historycznych "Jodła".

"Tygodnik Nadwiślański" jako pierwszy opublikował na swoich łamach fragment książki "Przykosa":

Po drugiej stronie Wisły przybywa coraz więcej wojska, żołnierzy, uzbrojenia, dział, czołgów. Jest dwudziesty lipca czterdziestego czwartego roku.

W jednej chwili wszystkie drogi zaczynają prowadzić do Sandomierza. Wielka armia ze wschodu chce zdobyć miasto jak najszybciej, niemal z marszu. Okupanci z zachodu ani myślą ustępować i koncentrują tu coraz większe jednostki, które przybywają ze wszystkich stron. Oddziały bojowe Inspektoratu Sandomierskiego Armii Krajowej, przemianowane na kompanie i bataliony 2 Pułku Piechoty Legionów AK, też chcą wyzwolić miasto. Niebawem ma dojść do ostatecznego rozstrzygnięcia.

Porucznik Dionizy Mędrzycki "Reder", po otrzymaniu rozkazu od komendanta obwodu, szybko mobilizuje swój oddział. W pobliskim Samborcu i Sperandzie najpierw staje pod jego dowództwem stu dziewięćdziesięciu żołnierzy AK, później dołącza jeszcze dwudziestu. Jego opowieść to jak bajka wojenna. Rozpoczyna się akcja "Burza". Porucznik dokonuje cudów na przeprawie przez Wisłę w rejonie Baranowa. Ta, jako jedyna z trzech, bo były jeszcze w Annopolu i Sandomierzu, kończy się sukcesem.

- Wydawało się, że szedł w ogień dział niemieckich -wspominają po latach żołnierze z jego oddziału. - A on tylko czekał na każde przeładowanie broni wroga, każdą chwilę nieuwagi. Zdobywał kolejne umocnienia, wysadzał w powietrze czołgi. Nie oszczędzał ani siebie, ani nas. Kosił Niemców na każdym kroku - opowiada Zdzisław Kotarba z Tarnobrzega, który jako trzynastoletni chłopak przebywał w tym czasie w rejonie Świniar. - Może miał gorsze uzbrojenie od wroga, ale doskonale znał teren. Każde wzniesienie, pochyłość potrafił wykorzystać na swoją korzyść. W dolinach osaczał nieprzyjaciela jak w pułapce.

Dochodzi do udanych kontrataków na pozycje niemieckie koło Tarnobrzega, w Zawidzy. Wreszcie patrole dowodzonego przez niego oddziału spotykają się w rejonie Świniar i Łoniowa z pierwszymi żołnierzami Armii Czerwonej, którzy przedzierają się na lewy brzeg Wisły. Całością działań w tym terenie dowodzi Michał Mandziara "Siwy", szef sztabu 2 Dywizji Piechoty Legionów AK "Pogoń".

"Reder" triumfuje. Tym bardziej, że jego oddział w Postronnej poza bronią i amunicją zdobywa samochód osobowy, w którym znajduje się książka rozkazów niemieckiego dowódcy kompanii. Auto przekazuje w darze dowódcy, książki, po odkreśleniu wypełnionych dotychczas stron, używa do zapisywania swoich rozkazów.

Powodzeniem kończy się zasadzka, którą organizuje przy szosie z Sandomierza do Staszowa. Zabija kilkunastu Niemców, niszczy ich trzy samochody, a dwa uszkadza. Następnego dnia znajduje się w Wólce Gieraszowskiej i w odstępie pięciu godzin prowadzi z Wehrmachtem dwie walki.

Kompania "Redera" wraz z trzema jeszcze innymi jednostkami toczy zwycięskie walki na brzegu Koprzywianki pod Dmosicami, Zbigniewicami, Gieraszowicami. Nie udaje się jednak zdobyć Sandomierza 2 Pułkowi Piechoty. Oddział porucznika Ignacego Zarobkiewicza "Swojaka" trzydziestego lipca zostaje rozbity w Pielaszowie i Wesołówce; oddział kapitana Piotra Szczepaniaka "Pawła", który miał uderzać od Zawichostu, nie dociera do zgrupowania. Z kolei oddział kapitana Eugeniusza Kaszyńskiego "Nurta", który formalnie nie wchodzi jeszcze w skład 2 pp, znajduje się w Górach Świętokrzyskich, dość daleko od walk w rejonie Wisły, i nie może dotrzeć na czas, bo tak szybko zmienia się sytuacja na froncie.

To zdania jak z kroniki wojennej, ale wystarczy na chwilę zatrzymać się przy tych zdarzeniach, by odczuć ich tragizm, nieuchronność zagłady całych oddziałów.

Rozmawiam z ludźmi z tamtych rejonów i mimo upływu wielu lat słyszę niesamowite opowieści o torturowaniu przez Niemców zatrzymanych żołnierzy AK, dobijaniu rannych, strzelaniu w tył głowy, znęcaniu się nad młodymi łączniczkami i sanitariuszkami. Nadal tamte wydarzenia opowiadane są przez kolejne pokolenia mieszkańców, żyją w pamięci zbiorowej i nawet dzisiaj wywołują przerażenie.

(...) Sandomierz nie zostaje zdobyty, bo w tym rejonie znajduje się zbyt dużo wojska niemieckiego. Wycofujące się ze wschodu oddziały są na tyle jeszcze silne, że żołnierze AK nie mogą podjąć z nimi równorzędnej walki. Wcześniejsze plany muszą więc ulec diametralnej zmianie. Dowódcy nie decydują się wysyłać żołnierzy na rzeź.

Zaprawiony w walkach oddział porucznika "Redera" idzie w kierunku Staszowa i Rakowa, gdzie znajduje się 2 Dywizja Piechoty Legionów Armii Krajowej na czele z dowódcą, podpułkownikiem Antonim Żółkiewskim "Linem", który za kilka miesięcy ma być zdradzony przez swego podwładnego. To w sztabie tej dywizji od dwudziestego sierpnia Dionizy Mędrzycki zasiada jako dowódca plutonu żandarmerii i prokurator sądu polowego. Niebawem zaistnieje jako agent NKWD i UB.

(StaszewskiR)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(1)

obiektywnyobiektywny

0 0

Proponuje przeczytać książkę Skazy na pancerzach. Tam się dopiero dowiecie kim byli żołnierze wyklęci, nazwani przez prezydenta Komorowskiego przeklętymi.

14:10, 29.10.2021
Odpowiedzi:2
Odpowiedz

proponujeproponuje

0 0

proponuje przeczytac co robila ubecja po wojnie z polskimi patriotami

14:15, 29.10.2021

AdaAda

0 0

A Komorowski to kto? Są różne informacje. Dlaczego powiedział o Lechu Kaczyńskim, że może prezydent gdzieś poleci i nie wróci. A jego zachowanie po śmierci prezydenta jest co najmniej zastanawiające.

11:26, 30.10.2021

0%