Nawrocki mówił wprost:
- Zbrodnia wołyńska była w istocie ludobójstwem. Była ludobójstwem dokonanym na polskim narodzie. Nie ma co do tego najmniejszych wątpliwości, bo była to zbrodnia dokonana przez ukraińskich nacjonalistów na wyselekcjonowanych, wybranych przedstawicielach narodu polskiego. Metody mordowania Polaków były okrutne. Była to zbrodnia sąsiedzka, sąsiedzi mordowali sąsiadów. Była też zbrodnią rabunkową, ukraińscy nacjonaliści nie tylko mordowali, ale też okradali swoich sąsiadów. I my mamy prawo o tym mówić. To, co wydarzyło się na Wołyniu jest naszą wspólną narodową traumą. Traumą, niestety, która nie spotkała się ze zrozumieniem narodu ukraińskiego i prezydenta Ukrainy, pana Zełenskiego. Mimo naszej pomocy, mimo otwartych serc, nie pozwolono na ekshumację pomordowanych Polaków. Nie doszło do przełomu – mówił.
[FOTORELACJA]9554[/FOTORELACJA]
Czy blisko godzinna wizyta przy pomniku i mocne słowa o prawie Polaków do prawdy historycznej wystarczą, by przekonać do siebie tych, którzy przez lata nie słyszeli głosu swoich przodków w ogólnopolskiej debacie? Kandydat, choć konsekwentny w swoich słowach, wciąż pozostaje dla wielu wyborców postacią nie do końca rozpoznaną, zarówno jako prezes IPN, jak i pretendent do najwyższego urzędu w państwie, który mówi o prawdzie historycznej, będzie miał szansę realnie wpłynąć na polską politykę z poziomu Pałacu Prezydenckiego?
Spotkanie w Domostawie zakończyło się krótką rozmową z sympatykami, tradycyjnymi pamiątkowymi zdjęciami i chwilą zadumy przy pomniku. Chwilę później Karol Nawrocki ruszył dalej, by niczym maratończyk na ostatniej prostej, odwiedzić jeszcze trzy miejscowości i walczyć o każdy możliwy głos przed ciszą wyborczą.
[ZT]222644[/ZT]
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz