Jeżeli wejdą w życie plany Ministerstwa Zdrowia dotyczące reformy sieci szpitali w kraju, jest bardzo prawdopodobne, że w niedalekiej przyszłości większość mieszkanek naszego regionu planujących urodzenie dziecka będzie musiało sobie szukać szpitala z oddziałem ginekologiczno-położniczym daleko od miejsca zamieszkania. Przy obecnym kształcie reformy, do likwidacji są „porodówki” w Tarnobrzegu, Nowej Dębie, Nisku, Opatowie i Staszowie.
Minister Zdrowia Izabela Leszczyna zapewnia, że „karetki dowiozą ciężarne do szpitali” bez względu na odległość, jaką będą musiały pokonać. Osoby znające realia pracy służb ratunkowych słysząc to pukają się w głowę. Czy czeka nas porodowy szok i zniknięcie ze szpitalnej mapy kraju 111 oddziałów położniczych, okaże się już niebawem.
Czytaj w papierowym lub elektronicznym wydaniu
Tygodnika Nadwiślańskiego:
Usmiech20:40, 06.11.2024
3 0
Ale mamy ministrów,bravo usmiechnięci 20:40, 06.11.2024
wazne21:29, 06.11.2024
0 3
Prosze podac po ile porodow rocznie jest na tych oddzialach. Bywa 1 porod na kilka dni... nawet gdyby NFZ placil 20000 za porod bo i tak braknie kasy na same wyplaty a wiec ile 50000 czy 100000. Stac was to placcie 21:29, 06.11.2024