We wtorek, 14 grudnia, do pracowników Tarnobrzeskiego Stowarzyszenia "Chrońmy Zwierzęta" Schronisko u Machowiaków dotarła informacja, że w mieszkaniu jednego z bloków przy ul. Sienkiewicza na osiedlu Mokrzyszów znajduje się 30 kotów. Zwierzęta miały być pozostawione bez opieki.
Niestety, okazało się, że w szokującym zgłoszeniu nie ma krzty przesady. Koty były wygłodzone, nie miały nawet wody. O sprawie pracownicy schroniska poinformowali w przejmującym wpisie na facebookowej stronie: "Dzisiaj ogarnęła nas bezsilność i rozpacz. Dostaliśmy zgłoszenie, że w jednym z mieszkań w Tarnobrzegu przebywa od kilku dni 30 kotów pozostawionych samych sobie. Początkowo wydało się nam to nieprawdopodobne… mieszkanie, blok, 30 kotów… przecież są sąsiedzi… Pojechaliśmy na miejscu i zastaliśmy tragedię. Kilkadziesiąt okrutnie głodnych kotów, bez grama jedzenia, bez grama wody, 2 kuwety niemożliwie przepełnione, totalny smród i syf. Pierwsze co zrobiliśmy to nakarmiliśmy zwierzęta, które rzuciły się na jedzenie. Dowiedzieliśmy się, że opiekunka wyjechała na kilka tygodni prawdopodobnie ma wrócić pod koniec miesiąca".
[FOTORELACJA]8455[/FOTORELACJA]
Skontaktowaliśmy się z prezeską stowarzyszenia. – Jesteśmy wstrząśnięci tym, co zobaczyliśmy na miejscu. W jednopokojowym mieszkaniu zastaliśmy 30 kotów pozostawionych tydzień temu bez jedzenia. Na taką liczbę czworonogów były tylko dwie kuwety. Po ocenie stanu zdrowia zwierząt podjęliśmy decyzję o pilnym zabraniu 7 kotów, dla pozostałych szukamy domów tymczasowych i bezpośredniej adopcji. Nie mogliśmy zabrać wszystkich zwierząt ponieważ nie mamy tyle miejsc do przeprowadzenia kwarantanny i musimy trzymać się przepisów. Dziękujemy opiece społecznej, która zainteresowała się tematem, i poprosiła nas o pomoc – mówi Izabela Płudowska.
Pozostawione w mieszkaniu koty są karmione i będą sukcesywnie zabierane. "Z jednej strony serce aż wyrywa się z piersi żeby je natychmiast zabrać, z drugiej strony jest zdrowy rozsądek, bo trzeba mieć gdzie. Jako Schronisko jesteśmy zobowiązani do przestrzegania przepisów i ochrony zwierząt mieszkających w schronisku. Musimy pomagać z głową i absolutnie nie możemy dopuść do epidemii chorób w schronisku. Co to za człowiek, który do tego dopuścił???" – czytamy w dalszej części wpisu na Facebooku schroniska.
Wejście do mieszkania, gdzie znajdowały się czworonogi, było możliwe, dzięki matce właścicielki, która dysponowała zapasowymi kluczami. – Jutro zamierzam złożyć na policję zawiadomienie o tym, co się stało, i myślę, że właścicielka zostanie surowo ukarana za swój czyn – deklaruje I. Płudowska.
Schronisko "U Machowiaków" zwraca się o pomoc w zapewnieniu stałych lub tymczasowych domów dla kotów. Osoby, które mogą zapewnić zwierzakom doraźne schronienia, lub są zainteresowane adopcją, proszone są o kontakt pod numerem telefonu 728 473 969, poprzez adres e-mail: [email protected] lub poprzez Messenger.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz