Prezydent Tarnobrzega NORBERT MASTALERZ (na zdjęciu) zareagował oburzeniem na tytuł naszego tekstu o zgodzie rady miasta na sprzedaż Rejonu Dróg Miejskich - "Kto kupi tego trupa". Na swoim internetowym blogu napisał, że to "żałosne, szkodliwie i nieodpowiedzialne krytykanctwo".
OD AUTORA:
Oto zrzut ekranu tego wpisu:
Nie odmawiam dziennikarzom prawa do krytyki, przecież od tego są, żeby patrzeć na ręce władzy. Ale wymagam od nich minimum odpowiedzialności i wiedzy, bo bez nich rzetelna, konstruktywna krytyka zamienia się w żałosne, szkodliwe i nieodpowiedzialne krytykanctwo.
Powyższe słowa napisałem nieprzypadkowo, lecz po lekturze tekstu w lokalnym tygodniku pod tytułem "Kto kupi tego trupa?". Materiał traktuje o sprzedaży przez nasze miasto należących do niego udziałów w spółce - Rejon Dróg Miejski.
Tytuł mówi wszystko, czyli: spółka jest martwa, jest bankrutem, upadłym, nic nie wartym ekonomicznym truchłem.
Czytelnik (w tym potencjalny nabywca spółki) po przeczytaniu tytułu może pomyśleć tylko jedno: Nikt nie kupi firmy-trupa, bo po co mu (s)trup na głowie...
Co tytuł tekstu na wspólnego z rzeczywistością, czy precyzyjniej - co ma wspólnego z prawdą?
Nic.
Bo RDM nie jest w stanie upadłości. Notabene "upadłość" też nie musi oznaczać, że firma jest na "tamtym ekonomicznym świecie", przykładem niech będzie spółka akcyjna - Krośnieńskie Huty Szkła Krosno SA, która mimo upadłości likwidacyjnej działa i... radzi sobie świetnie.
Mało tego, RDM-owi upadłość nie grozi, bo spółka jest wypłacalna, ma pieniądze na kontach i wreszcie, ma spory majątek (nieruchomości i sprzęt budowlany).
Może nadal działać (i działa!) w dotychczasowej strukturze własnościowej - co jednak w przyszłości stanie się trudne z powodu kiepskiej koniunktury w branży drogowej i olbrzymiej konkurencji na tym rynku.
A nowy właściciel - w domyśle - duży gracz drogowy - może jej zapewnić dobrą przyszłość - stąd decyzja o sprzedaży.
W każdym razie fakty są takie, że nazywanie RDM-u trupem - jest nieodpowiedzialnym, szkodliwym kłamstwem.
Wygląda na to, że słowo "krytyka" pomyliło się panu prezydentowi ze słowem "konkluzja". Tekst, o którym mowa, jest bowiem relacją z dyskusji, jaka odbyła się w czasie sesji rady miasta, i nie ma w nim ani słowa krytyki czy jakiegokolwiek komentarza. Jego tytuł jest natomiast wymownym podsumowaniem tego, co na temat tej firmy można było usłyszeć z mównicy - między innymi z ust N. Mastalerza, prezesa RDM Zbigniewa Hary czy przewodniczącego rady miasta Dariusza Kołka. Panowie przekonywali, że w obecnych realiach rynkowych RDM jest skazany na śmierć. No, ale niech przemówią sami zainteresowani:
- Przykro mi, że na końcu mojej kariery zawodowej muszę powiedzieć, że w takim kształcie ta spółka nie ma racji bytu.(...) Nie jestem w stanie wygrać żadnego przetargu. Nie jestem w stanie konkurować z żadną firmą. Nawet nie próbuję startować w żadnych przetargach. Nie jesteśmy całkowicie zdołowani, ale perspektywę widzę nie najlepiej. Zostało mi jeszcze około 120 tysięcy złotych kapitału zapasowego, którym mogę pokrywać straty, i tyle. W świetle prawa mogę jeszcze przejeść pół kapitału zakładowego. Nie ma chyba sensu doprowadzać do takiej sytuacji(...) Z przykrością to stwierdzam, ale ta spółka nie ma prawa bytu. Obojętnie kto by przyszedł po mnie, nie jest w stanie tego utrzymać - to słowa prezesa Hary.
- Albo będziemy szukać potencjalnego nabywcy z branży drogowej, który będzie zainteresowany przejęciem udziałów Rejonu Dróg Miejskich, albo za jakiś czas staniemy przed perspektywą postawienia spółki w stan likwidacji. Dwa ostanie lata firma miała stratę. Była ona pokrywana z kapitału zapasowego - to fragment wypowiedzi prezydenta Norberta Mastalerza.
- RDM jest małą firmą, nic nie znaczącą na rynku. Gdyby miała odpowiedni sprzęt o wartości kilku czy kilkunastu milionów i kilkudziesięciu pracowników, byłaby na tym rynku poważnym graczem. Bez tego nie ma racji bytu. To taka uczciwa prawda - to stwierdzenie Dariusza Kołka.
Jak widać, panowie są przekonani, że choroby, na którą cierpi RDM, wyleczyć już się nie da. Oczywiście firma nie musi upaść, bo przecież można ją zlikwidować - jedno i drugie oznacza jednak jej śmierć. Pytam więc "Kto kupi tego trupa"? I nie widzę w tym nic niestosownego.
No, chyba że radnych wprowadzono w błąd i RDM jednak nie umiera? Ale w takim razie, dlaczego samorząd chce sprzedawać tę firmę? Żeby łatać dziurę w budżecie? Może tylko o to chodzi, skoro kilka dni po posiedzeniu rady miasta pan prezydent na blogu napisał, że "RDM-owi upadłość nie grozi, bo spółka jest wypłacalna, ma pieniądze na kontach i wreszcie, ma spory majątek" i "może nadal działać (i działa!) w dotychczasowej strukturze własnościowej", zaznaczając jedynie, że w przyszłości dalsza działalność w obecnej formie stanie się "trudna, z powodu kiepskiej koniunktury w branży drogowej i olbrzymiej konkurencji na tym rynku".
Parafrazując słowa z internetowego wpisu N. Mastalerza, na koniec wypada napisać, że nie odmawiam prezydentowi prawa do krytyki moich tekstów. Wymagam jednak od niego, aby najpierw je spokojnie przeanalizował, bo bez tego rzetelna, konstruktywna krytyka zamienia się w żałosne, szkodliwe i nieodpowiedzialne krytykanctwo.
RAFAŁ NIECKARZ
OD REDAKCJI:
W drugiej części swojego wpisu prezydent N. Mastalerz był uprzejmy odnieść się do całokształtu sytuacji wokół "Tygodnika Nadwiślańskiego" i spółki, która jest jego wydawcą.
Oto pełny na ten temat cytat:
Przy okazji, miasto chce sprzedać także 1/3 udziałów w wydawnictwie, które jest wydawcą tygodnika. Tak, tego samego tygodnika w którym ukazał się artykuł o "trupie".
O przyczynach tego kroku pisałem już obszernie na blogu, teraz przypomnę je jednym zdaniem - nie jest rolą samorządu wydawanie prasy.
Owa spółka - wydawca tygodnika - zamknie ubiegły rok stratą, ale w przeciwieństwie do RDM, przez dwadzieścia parę lat swojej działalności na wolnym rynku (i kilka za PRL) nie dorobiła się żadnego majątku, dosłownie żadnego (nie jest nawet właścicielem "swojej" siedziby).
Ciekaw jestem zatem, jakim określeniem spółka (tygodnik) nazwie samą (samego) siebie.
Pozdrawiam serdecznie
Norbert Mastalerz
Rzeczywiście, ma Pan rację, Panie Prezydencie, ubiegły rok Wydawnictwo Samorządowe zamknie stratą. Szkoda jednak, że Pan nie uściślił - jaką? Otóż ujawniamy, bo to żadna tajemnica, że wedle wstępnych danych księgowych (bo zamknięcie bilansu za 2013 r. nastąpi 31 marca) prognozowana strata oscyluje wokół 2 tys. zł. To, biorąc pod uwagę zabezpieczenie w postaci posiadanego przez spółkę kapitału zapasowego, nie są pieniądze, które powinny budzić jakikolwiek niepokój o przyszłość firmy. Takich strat życzymy Panu, Panie Prezydencie, we wszystkich spółkach, w których miasto ma udziały, zwłaszcza medialnych...
Nie od rzeczy będzie wspomnieć, że przez dwadzieścia cztery lata funkcjonowania spółka Wydawnictwo Samorządowe (a tym samym "Tygodnik Nadwiślański) nigdy nie wyciągała ręki po wsparcie do swoich udziałowców. Innymi słowy, samorządy (w tym tarnobrzeski) nigdy nie dotowały spółki. Swój byt "TN" zawdzięcza tylko i wyłącznie efektom własnej pracy, a więc dochodom uzyskiwanym ze sprzedaży papierowych wydań oraz sprzedaży reklam i ogłoszeń. Owszem, pewną formą wsparcia "właścicielskiego" było np. wydawanie na zlecenie miasta dodatku samorządowego pn. "Merkuriusz Tarnobrzeski". Jednak w roku ubiegłym Pan sam postanowił wydawać i dystrybuować "MT" własnymi siłami. Uszczuplił Pan tym samym dochody naszego wydawnictwa, by teraz z (mściwą?) satysfakcją pisać o stracie...
Przy okazji. Wydaje nam się, że kiedyś "Merkuriusz..." jako dodatek do tygodnika miał wyższą rangę. Dziś poniewiera się po klatkach schodowych i wycieraczkach zupełnie tak samo jak pisemko opozycyjnego (wobec prezydenta) stowarzyszenia. Nie od rzeczy będzie też zapytać Pana o sprzeczność pomiędzy wydawaniem przez miasto "Merkuriusza..." a stwierdzeniem z bloga, iż "nie jest rolą samorządu wydawanie prasy."
A co do naszej "trupowatości", to faktycznie, nie możemy się pochwalić przesadnym majątkiem. Nie jesteśmy medialnym potentatem. O ogólnej sytuacji na rynku prasy papierowej nie będziemy byłemu dziennikarzowi przypominać. Czasy są dla wszystkich wydawców trudne, i na lepsze się nie zanosi. Jednak nie sposób nie przypomnieć, było nie było, jednemu z trzech głównych udziałowców wydawnictwa, że w chwili, kiedy jego poprzednicy nabywali udziały, były one TRZY razy mniej warte niż dziś! To nie są wyssane z palca szacunki czy przypuszczenia. Tak wynika z audytu zleconego niezależnej firmie ze Śląska przez Pana, Panie Prezydencie, na wiosnę ubiegłego roku.
Chyba nieźle jak na nieboszczyka w stanie rozkładu?
I na koniec mała prośba do włodarza Tarnobrzega. Zazwyczaj bywa tak, że udziałowcy jakiejkolwiek spółki starają się, by znajdowała się ona w jak najlepszej kondycji. Nie zakładamy, że pomagają. Ale przynajmniej nie wkładają patyków w szprychy. Od pewnego czasu te patyki są ulubioną zabawką Prezydenta Tarnobrzega. Złośliwie, acz zgodnie ze stanem faktycznym, można by to nazwać tak, jak jednoznacznie określa to Kodeks spółek handlowych - "działanie na szkodę spółki".
Pozbawieni tej złośliwości, pozwalamy sobie tylko zaapelować: Panie Prezydencie - jeśli nie ma Pan chęci nam sprzyjać, to przynajmniej niech Pan zabierze te patyki...
WIESŁAWA SKOWROŃSKA redaktor naczelna
WACŁAW PINTAL zastępca redaktor naczelnej "Tygodnika Nadwiślańskiego"
obserwator12:00, 19.03.2014
0 0
No tak prezydencina dorwał sie do koryta i zapomniał o tym, że kiedyś pisywał do Tygodnika. Ładnie to tak pluć we własne gniazdo? Trochę pokory szanowny panie... 12:00, 19.03.2014
troll13:35, 19.03.2014
0 0
dziwne,że zarząd KS Siarka,która w ciągu ostatnich 20 lat wyprzedała niemal wszystko a całą tą politykę firmuje obecny prezesina,otrzymuje nie tylko olbrzymie wsparcie z magistratu ale też uchodzi za profesjonalny i wręcz wybitny.
dziwną logiką się kieruje pan prezydent,nie dziwne,że miał w średniej szkole problemy z promocją do następnej klasy. 13:35, 19.03.2014
Aleksandra14:32, 19.03.2014
0 0
Żeby polemizować, trzeba mieć choć trochę oleju w głowie, a pan panie prezydencie jest załosny... i pomyslec ze byl pan kiedys dziennikarzem... pana argumenty trzymają tak samo poziom jak pan. A Tygodnik wierzę, że da sobie radę. zwłaszcza, że byl na rynku dluuugo przed panem. 14:32, 19.03.2014
benek17:16, 19.03.2014
0 0
Dziwny ten człowiek co niszczy wokół siebie wszystko a potem mówi że to przypadek albo niedopatrzenie-człowieku tam w tych firmach pracują ludzie ty mialeś im dać pracę a nie wywalać na bruk tak jak to robisz od trzech lat! 17:16, 19.03.2014
Ktos21:12, 19.03.2014
0 0
Nawet dziennikarzynom był marnym. Jak pamietam relacje zawsze albo wynik byl nie ten albo zespoly, ktore graly sie nie zgadzaly ... A to nie pierwsze i ostatnie plucie na firmy badz ludzi, ktorzy mu pomogli. Wiec prosze sie nie dziwic. No ale to przeciez wielki dzienikarz byl, a teraz wielki prezydent. Ale tylko w jego wlasnym mniemaniu ... 21:12, 19.03.2014
ocenili Mastalerza w00:20, 20.03.2014
0 0
List CMWP SDP do prezydenta Tarnobrzega
2013-04-03
Pan Norbert Mastalerz
Prezydent Miasta Tarnobrzega
Szanowny Panie Prezydencie,
(...)Pragniemy zwrócić uwagę, że tego rodzaju polityka informacyjna urąga obywatelom, jest sprzeczna z dobrym obyczajem, jak i zagwarantowanym Konstytucją RP prawem obywateli do bycia informowanymi o działalności władz publicznych.
Z poważaniem,
Wiktor Świetlik
Dyrektor Centrum Monitoringu Wolności Prasy SDP 00:20, 20.03.2014