Zamknij

"Chciałem dobrze, chciałem uratować bank" - mówił przed sądem syn byłej prezes Banku Spółdzielczego w Grębowie [Zdjęcia]

19:24, 22.11.2023 Aktualizacja: 14:14, 24.11.2023
Skomentuj

Podczas kolejnej rozprawy w procesie pracowników upadłego Banku Spółdzielczego w Grębowie toczącym się przed Sądem Okręgowym w Tarnobrzegu wyjaśnienia składał 44-letni Krzysztof K. – jeden z pracowników banku, a prywatnie syn prezes, oskarżonej o kierowanie grupą przestępczą, jaka miała działać w placówce. Mężczyzna wyjaśnił, że "chciał dobrze, ale wyszło jak zwykle".

44-latek na wstępie powiedział, że odwołuje swoje zeznania złożone w śledztwie w lutym br. Jak stwierdził, był wtedy pod presją policjanta i prokurator, źle się czuł i chciał jak najszybciej skończyć przesłuchanie. Teraz przed sądem przyznał się do części zarzucanych mu czynów. Przede wszystkim, do wzięcia na siebie i członków swojej rodziny ok 19 mln zł kredytów. Przedstawił to jednak jako próbę ratowania rodziny i banku.

[FOTORELACJA]5264[/FOTORELACJA]

– Pracowałem w Banku Spółdzielczym w Grębowie od czerwca 2007 roku. W okolicy 2010 roku zorientowałem się, że w banku źle się dzieje. Zajmowałem się kredytami, zauważyłem duże salda na rachunkach ROR i duże salda na rachunkach kredytowych. Były to rachunki mojej rodziny. Stwierdziłem, że za wszelką cenę wyprostuje te salda. Zacząłem zaciągać kredyty i przelewać pieniądze na rachunek inwestycyjny w innym banku. Grałem tymi pieniędzmi na giełdzie, inwestowałem w instrumenty finansowe. Bywało, że śledziłem notowania 24 godziny na dobę – wyjaśniał Krzysztof K.

Jednocześnie oskarżony kategorycznie zaprzeczył, by w banku działała zorganizowana grupa przestępcza, a on sam zaciągał kredyty na fikcyjne osoby. Przyznał, że raz zaciągnął zobowiązanie kredytowe na zmarłego wujka, podkreślił jednak, że był to jednostkowy przypadek i dotyczył osoby z rodziny.

– Chciałem dobrze, planowałem spłacić zadłużenie i odejść z banku. Dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane – stwierdził Krzysztof K. i powiedział, że prezes banku Janina K., jego mama, o części kredytów nie wiedziała. Wiedział tylko zmarły niedawno ojciec.

[ZT]206515[/ZT]

Przy okazji poruszono także kwestię obniżenia oprocentowania kredytów dla rodziny Janiny K. Zamiast 9,9 proc,. kredyty były oprocentowane na 3,6 proc..

– To nie spowodowało żadnych strat jak zarzuca prokuratura, bo to była obowiązująca stawka WIBOR. Bank może nie zarobił, ale nie stracił – stwierdził oskarżony.

Krzysztof K. przywoływał przykłady preferencyjnego traktowania pracowników przez przeróżne firmy, np. inne banki, czy markety. Jak stwierdził, również w Banku Spółdzielczym w Grębowie pracownicy mogli zaciągać kredyty do 12 tys. z marżą 1 procent.

– Ta pożyczka wynosiła 12 tysięcy złotych? A ile pan wziął tych kredytów? – zapytał sędzia Maciej Olechowski. – Nie wziąłem, musiałem zareagować – brnął dalej Krzysztof K.

Kolejnym zarzutem, do którego oskarżony kategorycznie się nie przyznał, było zabieranie pieniędzy z depozytów klientów banku.

– Nie tknąłem ani złotówki z pieniędzy klientów banku. Ja nawet nie miałem dostępu do nich, takie informacje nie widniały w systemie który mogłem podejrzeć. Dostęp do depozytów miała Bożena Sz – stwierdził Krzysztof K.

Według jego zeznań, problemy z depozytami założonymi przez klientów banku, których jednak nie wprowadzono do systemu, zaczęły wychodzić na jaw, gdy Bożena Sz. odeszła z pracy.

– Jaka byłą tego pełna skala, dowiedziałem się dopiero z aktu oskarżenia – stwierdził Krzysztof K. Powiedział także, że Bożena Sz. sama grała na giełdzie, a założenie rachunków inwestycyjnych na jej bliskich przez osoby trzecie nie było możliwe.

– Chciałem dobrze, chciałem uratować bank, ale nie wyszło. Za chcę przeprosić – stwierdził oskarżony.

Po kilkugodzinnych wyjaśnieniach Krzysztof K. oświadczył, że odmawia, przynajmniej na razie, odpowiedzi na pytania sądu, prokuratury i stron. Zadeklarował, że uczyni to po tym, jak wyjaśnienia złoży jego mama, prezes Janina K.

W trakcie środowej (22 listopada) rozprawy, sędzia Maciej Olechowski załatwił także kilka kwestii formalnych. Oficjalnie zwolnił z obowiązku uczestniczenia w rozprawach 85-letniego Mariana R. i 81-letnią Helenę K (złożyli już wyjaśnienia, są w podeszłym wieku i złym stanie zdrowia), zwrócił się także do Bożeny Sz., która po złożeniu w procesie wyjaśnień została wypuszczona z aresztu i odpowiada z wolnej stopy. Ponieważ na dwóch kolejnych rozprawach jej adwokat był nieobecny (za zgodą oskarżonej) sędzia uprzedził ją o ryzyku z tym związanym.

–  Kilka osób kwestionuje to, co pani mówiła. Musi się pani liczyć z tym, że będziemy konfrontować wasze wyjaśnienia. Dla pani ta rozprawa wcale się nie skończyła, proszę zadbać o obecność swojego obrońcy – powiedział sędzia M. Olechowski.

Kolejny termin rozprawy w procesie afery Banku Spółdzielczego w Grębowie wyznaczono na 12 grudnia. Tego dnia ma składać wyjaśnienia Janina K. była prezes banku.,

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz


Dodaj komentarz

🙂🤣😐🙄😮🙁😥😭
😠😡🤠👍👎❤️🔥💩 Zamknij

Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu tyna.info.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz

0%