[FOTORELACJA]6115[/FOTORELACJA]
W tym tygodniu miały miejsce dwie rozprawy osób oskarżonych przez Prokuraturę Krajową o działanie w zorganizowanej grupie przestępczej i działania na szkodę banku i jego klientów. We wtorek, 19 marca, na pytania prokurator odpowiadała była prezes banku Janina K.
[ZT]209937[/ZT]
W środę natomiast do zarzutów, które w swoich wyjaśnieniach stawiali współoskarżeni, odnosiła się była księgowa. Genowefa K. na początku stwierdziła, że nie należała do grupy przestępczej, jak jest to sformułowane w zarzucie. Nigdy nie zakładała rachunków fikcyjnych, nie dokonywała przelewów na rachunki maklerskie, nie miała nic wspólnego z fałszywymi podpisami, nie dokonywała żadnych inwestycji na giełdzie, nie otrzymała żadnych pieniędzy za czynności niezgodne z prawem.
Była księgowa wyjaśniała, że wbrew zarzutom Bożeny Sz. i Janiny K., nic nie wiedziała o lokatach i kredytach fikcyjnych oraz o braniu kredytów na osoby nieżyjące.
– Nigdy nie byłam odpowiedzialna za kredyty. Nie zakładałam żadnych fikcyjnych rachunków. Nikt mi o takich rzeczach nie mówił. Nie było sygnałów, że coś jest nie tak w banku – mówiła oskarżona.
Genowefa K. odniosła się między innymi do zarzutów Bożeny Sz., która stwierdziła, że sprawozdania w banku były przez nią fałszowane.
– To jest nieprawda. Sporządzałam nawet 40 sprawozdań miesięcznie. Robiłam je w oparciu o stany księgowe systemu operacyjnego. Wszystko zawsze musiało mi się zgadzać i się zgadzało – mówiła oskarżona. Dodała też, że wszystkie sprawozdania były zgodne z prawdą... oprócz jednego, które zawierało należności klientów o zaangażowaniu bilansowymi powyżej 10 procent funduszy własnych. To sprawozdanie kwartalne było zaniżone o zaangażowanie kredytowe państwa K. Niewłaściwość ta powstała około 2016 roku.
– Pani nie wiedziała, że pani K. musi mieć zgodę rady nadzorczej na tak duże kredyty, nie wiedziała pani, jak duże jest to zaangażowanie i że cokolwiek w banku się złego dzieje? – dopytywał sędzia Maciej Olechowski, nawiązując do wcześniejszych zapewnień Genowefy K.
– Rzeczywiście, przez trzy lata od 2016 roku wiedziałam, że w sprawozdaniach kwartalnych nie jest podawana prawda. Wiedziałam wtedy, że w tym okresie idzie już do katastrofy i podejmowane były czynności, tzn. rozmowy z panią prezes – odpowiadała Genowefa K. Pomimo rozmów, limity kredytowe jednak z miesiąca na miesiąc wzrastały. Jak twierdziła oskarżona, było to robione bez jej zgody. A prezes banku ją zapewniała, że sprawy kredytów bierze na siebie, tylko ona jest za nie odpowiedzialna i je spłaci. Sędzia wskazał tutaj, że nie ma takiego przepisu w kodeksie karnym, w którym jest mowa, że takie oświadczenia rzeczywiście zwalniają kogoś z odpowiedzialności.
Więcej w kolejnych numerach "Tygodnika Nadwiślańskiego".
Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu tyna.info.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz