U progu jubileuszu 95-lecia istnienia Wiśle Sandomierz przyszło się zmierzyć z widmem wycofania z rozgrywek III ligi i upadku. Sytuacja finansowa klubu jest dramatyczna, piłkarze od trzech miesięcy nie otrzymują wypłat. A władze miasta, od których decyzji zależy dziś "być albo nie być" sandomierskiej piłki, chowają głowę w piasek.
Niemal równo dziesięć lat temu, 11 października 2009 roku, w Sandomierzu otwarto nowy stadion. Uroczystego przycięcia wstęgi dokonali między innymi były selekcjoner polskiej kadry Jerzy Engel i znakomity niegdyś napastnik Andrzej Szarmach. Trzy lata później do poziomu infrastruktury dostosowali się tutejsi piłkarze, wygrywając rozgrywki IV ligi i po wielu latach przerwy wracając na trzecioligowe boiska. Od tamtej pory tylko raz, przy okazji reorganizacji rozgrywek, gdy z ligi spadało aż 11 z 18 zespołów, zmuszeni byli opuścić ten szczebel (sezon 2015/2016). Ale tylko po to, aby za rok znów świętować awans.
W ubiegłym sezonie "wiślacy" zanotowali największy sukces w dotychczasowej historii klubu - docierając do 1/8 Pucharu Polski, notując po drodze wyniki, które odbiły się szerokim echem w całym kraju - eliminując ekstraklasowy zespół Korony Kielce oraz pierwszoligowe Podbeskidzie Bielsko-Biała.
Jakoś tak się dziwnie składa, że sukcesy nie dają sandomierskiemu klubowi przysłowiowego "pozytywnego kopa", ale zdają się być zwiastunem nadciągających kłopotów...
Czytaj w papierowym i elektronicznym wydaniu "TN".
KUP e-TN:
wojtek19:47, 23.10.2019
0 0
ostatnia szansa sandomierza to rok 1975 niech sandomierscy kibice o tym pamietaja 19:47, 23.10.2019