"Znachor" to bez wątpienia jeden z najbardziej kultowych polskich filmów. Sympatyków profesora Wilczura czeka prawdziwy maraton. We Wszystkich Świętych wyemitują go aż 6 razy!
W Boże Narodzenie na ekranach króluje "Kevin sam w domu". Jednak Święta Wielkanocne i 1 listopada to czas, kiedy serca Polaków skrada kultowy "Znachor".
Film w reżyserii Jerzego Hoffmana miał premierę w 1982 roku. Na początku produkcja nie cieszyła się zbyt dobrymi recenzjami, ale to było spowodowane też wcześniejszymi dużymi premierami tego reżysera - to filmy "Pan Wołodyjowski" i "Potop".
- Ja pamiętam, jak była premiera tego filmu, to nie były dobre recenzje. Pamiętam, jak usłyszałam, że to jest "gówienko lukrowane dla kucharek". Kałużyński chyba coś takiego napisał. Ale jednak w tym filmie coś takiego było, że jak był stan wojenny, to pamiętam, czołgi jeździły po rynku w Krakowie, w maju to było, a ludzie wychodzili zapłakani z kina, że Marysia sierotka znalazła tatusia - wspomina po latach Anna Dymna, która wciela się w filmie właśnie w postać Marysi.
Fenomen filmu do dzisiaj nie jest wszystkim znany - jedni go uwielbiają, inni nie darzą go sentymentem.
1 listopada film będzie można zobaczyć aż 6 razy:
Jeśli ktoś przegapi szansę na obejrzenie kultowej produkcji, będzie miał szansę to nadrobić już w najbliższy weekend. Będzie pokazywany jeszcze 3 listopada o godz. 20:00 na kanale WP oraz 4 listopada o godz. 15:30 na kanale Stopklatka.
Na platformę Netflix trafiła ostatnio nowa odsłona filmu z Leszkiem Lichotą w roli głównej.
W niecałe 3 tygodnie obejrzało go 1,64 miliona unikalnych widzów. Został też pochwalony przez wielu zagranicznych krytyków filmowych.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz