TADEUSZ RUCKI od trzydziestu lat zajmował się prowadzeniem cegielni. Doprowadził do uruchomienia w Chmielowie najnowocześniejszego w Europie zakładu produkującego cegłę i dachówkę. W biznes ten zainwestował kilkadziesiąt milionów złotych. We wrześniu br. syndyk ogłosił upadłość cegielni, a T. Rucki został z niczym.
- Mam kilka par butów, trochę ubrań. Mieszkam, a raczej koczuję w budynku po dawnym biurze. Czasami nocuję u rodziny. W dzień jakoś funkcjonuję, najgorzej jest nocą, kiedy myśli o tej całej sytuacji, o upadku zakładu i związanych z nim konsekwencjach nie dają spać - mówi przez łzy pan Tadeusz.
Zakład Ceramiki w Chmielowie Tadeusz Rucki przejął w dzierżawę od Rzeszowskiego Przedsiębiorstwa Ceramiki Budowlanej w 1985 roku. Dwa lata później wykupił cegielnię, którą zaczął modernizować. Na trzy miesiące przed uruchomieniem zakładu, w sierpniu 1992 roku, zapalił się tartak sąsiadujący z cegielnią. Ogień zajął również część nieubezpieczonego zakładu T. Ruckiego. Mężczyzna ubiegał się o odszkodowanie od PZU, ubezpieczyciela tartaku. Walkę o pieniądze toczył przez siedemnaście lat.
- Sprawa najpierw trafiła do Sądu Gospodarczego w Rzeszowie, potem do Sądu Apelacyjnego, aż wreszcie została rozstrzygnięta w Warszawie. Zgodnie z prawomocnym wyrokiem, w 2009 roku ubezpieczyciel miał mi wypłacić 35 mln złotych odszkodowania - wspomina T. Rucki.
Przedsiębiorca był również właścicielem cegielni w Mielcu i Skopaniu, w gminie Baranów Sandomierski. Kiedy przez lata toczył się proces, "Chmielów" nie przynosił zysków, odsetki od zaciągniętych kredytów rosły, a T. Rucki nie miał pieniędzy na pokrycie bieżących wydatków związanych z utrzymaniem przedsiębiorstw. W cegielni w Skopaniu został odłączony dopływ energii elektrycznej, złodzieje zaczęli rozkradać majątek. Podobny los spotkał zakład w Chmielowie. Tadeusz Rucki był zmuszony zamieszkać w baraku.
W 2009 roku położenie T. Ruckiego zupełnie się odmieniło. Miał w ręku przecież ponad 30 mln złotych. Pieniądze te mogły mu zapewnić dostatnie i bardzo wygodne życie.
- Słyszałem wówczas różne rady na temat wykorzystania tych milionów. Ja jednak w głowie miałem jedną myśl - stworzyć potężny zakład ceramiki budowlanej, najnowocześniejszy nie tylko na skalę Polski, ale i całej Europy. Pieniądze nie dawały mi takiej satysfakcji, jak inwestowanie. W domu nauczono mnie, że wartość pieniądza nie leży w nim samym, lecz w tym, co można przy jego pomocy dokonać. Chciałem produkować, dawać pracę. Cieszyłem się, gdy ten zakład w Chmielowie rósł. Z osobami, które zatrudniałem, łączyły mnie bardzo dobre relacje, żyliśmy jak w rodzinie i przeżyliśmy wspólnie naprawdę trudne chwile. Nieraz, gdy trzeba było pracować do trzeciej w nocy, przyjść w niedzielę, ludzie zawsze byli. Nie zapomnę im tego - wspomina przedsiębiorca.
Tadeusz Rucki zdobył się na realizację bardzo odważnego, ale ryzykownego planu. Zaciągnął olbrzymi kredyt, wystarał się o ponad 40 mln złotych dofinansowania z unijnego programu "Innowacyjna gospodarka" i stał się realizatorem największej inwestycji w regionie współfinansowanej przez Unię Europejską. Odbudowa cegielni rozpoczęła się w 2010 roku i trwała rok.
W 2011 roku ruszył próbny okres produkcji. Projektowaniem, dostarczeniem i obsługą maszyn zajmowała się niemiecka firma, której pracownicy wdrażali nowoczesne technologie do produkcji. W opatentowanie nowatorskiej technologii wytwarzania cegły i dachówki zostali zaangażowani również naukowcy z Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie. (...)
Monika Stojowska
Więcej w papierowym wydaniu "TN".
0 0
I zawiera. Tylko trzeba przeczytać cały artykuł w papierowym wydaniu.
0 0
druga część tego artykułu powinna zawierać wypowiedzi "zatrudnionych" tam pracowników...
Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu tyna.info.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz