Dyskusję o kształcie budżetu Nowej Dęby na rok 2014 tradycyjnie już zdominowały przepychanki pomiędzy klubem radnych "Ratusz" a burmistrzem i popierającą go resztą rady. W powietrzu czuć było zapach nadchodzących wyborów samorządowych.
Radna Janina Lubera (na zdjęciu) zaczęła od wytykania władzom gminy, że planują zaciągnięcie kolejnego kredytu (na kwotę 3,6 miliona złotych), który posłuży do spłaty poprzednich pożyczek.
- Kredyt spłaca kredyt, który spłaca kredyt. I tak do 2025 roku. Przy nowym, tak zwanym indywidualnym wskaźniku zadłużenia gminy, jej zdolność kredytowania inwestycji w nadchodzących latach będzie ograniczona. Nieszczęśliwie zbiega się to z nową perspektywą unijną na lata 2014-2020 - mówiła. Jej zdaniem gmina pogrążona jest w stagnacji, czego dowodem ma być fakt, że jej dochody w roku 2014 zaplanowano na podobnym poziomie, jak w poprzednim. - Mimo wszystkich kosztownych inwestycji, czy pseudoinwestycji, wydany pieniądz nie pracuje na to, żeby przyciągnąć kolejny, większy - mówiła. - Zestawiając ten fakt z warunkami spłat zobowiązań, ograniczoną przez nie zdolnością kredytową, stanem miejskiej infrastruktury, spadkiem dzietności, rozmiarem emigracji oraz pogarszającą się sytuacją budżetu państwa i związanym z tym zagrożeniem pomniejszenia wszelkiego rodzaju subwencji, a także wobec horrendalnego wzrostu kosztów stałych, można skonstatować, że przedłożony projekt budżetu jest zupełnie oderwany od rzeczywistości. Tak jak cała dotychczasowa polityka naszego samorządu.
Komentując jej wypowiedź, skarbnik Alicja Furgał mówiła, że nie ma co się dziwić, że dochody gminy są na takim samym poziomie jak w roku minionym, skoro ich głównym źródłem są podatki lokalne, a tych radni podnosić nie chcą. Stwierdziła też, że gminne inwestycje procentują, bo na przykład uzbrajanie terenów inwestycyjnych w tutejszych podstrefach Tarnobrzeskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej przyciąga inwestorów i tym samym przynosi nowe miejsca pracy.
Wiceburmistrz Zygmunt Żołądź budżet na rok 2014 nazwał zrównoważonym i wyjątkowym - bo nie przewiduje deficytu. Mówił też, że gmina przygotowuje się do korzystania z nowego rozdania unijnych pieniędzy. - To nie oznacza, że gmina jest w stagnacji - komentował słowa radnej Janiny Lubery. - W budżecie jest wiele projektów, które mają za zadanie przygotować nas do nowej unijnej perspektywy finansowej. Zapisano w nim środki na projektowanie różnych inwestycji, opracowywanie planów zagospodarowania przestrzennego czy zmianę studium uwarunkowań przestrzennych. To działania otwierające tereny inwestycyjne, uwzględniające wnioski mieszkańców chcących budować domy mieszkalne, umożliwiające budowę nowych przedsiębiorstw, hal sportowych, przedszkola i wiele innych działań. Nie stoimy w miejscu, ale podejmujemy szereg działań, z myślą o kolejnej kadencji samorządu i kolejnej unijnej perspektywie. Nie można więc mówić o stagnacji, ale wręcz przeciwnie - o działaniach prorozwojowych. (...)
Rafał Nieckarz
Więcej w papierowym wydaniu "TN".
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz