Zamknij

Ratownicy z Wodnego Pogotowia Ratunkowego z Tarnobrzega ratują ludzi na Śląsku

16:47, 16.09.2024 . Aktualizacja: 16:57, 16.09.2024
Skomentuj

Trzy osoby z Tarnobrzega są w grupie 30 ratowników Wodnego Pogotowia Ratunkowego, którzy działają na terenach powodziowych na Śląsku.

[FOTORELACJA]7594[/FOTORELACJA]

Tarnobrzeżanie i ich łódź motorowa, używana na co dzień na Jeziorze Tarnobrzeskim, trafili w najbardziej niebezpieczne obecnie miejsce – w rejon Paczkowa w powiecie nyskim (województwo opolskie). Doszło tam do pęknięcia tamy na zbiorniku na Nysie Kłodzkiej, zagrożona jest zapora na kolejnym.

– Sytuacja jest dramatyczna. Jeżeli puści ostatnia tama, na miasto runie 5-7 metrowa fala wody. Skutki tego będą trudne do przewidzenia. Jesteśmy na wodzie nieprzerwanie od 5.00 rano, ewakuujemy ludzi z już zalanych terenów. Jest ciężko, to nie jest „jezioro” jakie było przy powodzi w Sandomierzu i Tarnobrzegu w 2010 roku, tu woda rwie z prędkością pociągu towarowego. Ewakuowaliśmy dziś niepełnosprawną kobietę bez nóg z 1 piętra zatapianego domu. Wyciągaliśmy ją z drabiny, stabilne utrzymanie łodzi w jednym miejscu, mimo że ma potężny silnik, graniczyło z cudem. Na szczęście się udało, przydało się doświadczenie z 2010 roku – opowiada Waldemar Rams z tarnobrzeskiego WPR.

Jak mówi tarnobrzeżanin, dramatyczną sytuacje w Paczkowie pogarsza to, że ludzie nie chcą się ewakuować.

– Dziś ludzi, których wczoraj spokojnie zabralibyśmy łodzią, trzeba ratować ze śmigłowców. Boję się myśleć co będzie, jeżeli ta fala wody runie na miasto i sąsiednie tereny – nie kryje dramaturgii sytuacji W. Rams.

[ZT]215427[/ZT]

Jak relacjonuje W. Rams, sytuacja powodziowa na Śląsku nie poprawia się, wręcz przeciwnie.

– Problemem nie są już opady atmosferyczne, dziś tylko dwa razy padało, w tym raz intensywnie, ale to, co dzieje się w Czechach. Tam na mapach powodziowych wszystko świeci się na czerwono, a to przecież dopiero do nas dojdzie. Właśnie otrzymaliśmy informację o przerwaniu tamy na terenie Czech. Jest źle – mówi tarnobrzeżanin.

Jak podkreśla W. Rams, udział ratowników z Tarnobrzega w pomocy na Śląsku to dla niego w pewnym sensie spłacanie długu zaciągniętego w 2010 roku.

– Ratownicy ze Śląska pomagali bardzo mocno w rejonie Sandomierza i Tarnobrzega, gdy to nas dotknęła tragedia. Teraz oni potrzebują pomocy, więc jesteśmy – mówi W. Rams.

Nie wiadomo, czy ratownicy z WPR, w tym tarnobrzeżanie, pozostaną w rejonie Paczkowa. Aktualne meldunki służb przeciwpowodziowych wskazują, że najbardziej zagrożonym miejscem może być niebawem Nysa. Tam tez prawdopodobnie trafi ekipa z WPR.

– Będziemy pomagać tak długo, jak będzie trzeba, albo jak długo pozwolą nam nasze siły. Obojętnie gdzie – mówi W. Rams.

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(3)

TarnobrzegTarnobrzeg

4 1

Szacunek 21:00, 16.09.2024

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

reo

Z Tbg-uZ Tbg-u

0 1

Niskie ukłony w kierunku ratowników za to co robią.
Brakuje tu tylko helikoptera. Pojeździłby sobie motorówką. 09:08, 17.09.2024

Odpowiedzi:1
Odpowiedz

tomektomek

1 0

mniej reklamy nad ta tragedia 11:39, 17.09.2024


0%