[FOTORELACJA]7594[/FOTORELACJA]
Tarnobrzeżanie i ich łódź motorowa, używana na co dzień na Jeziorze Tarnobrzeskim, trafili w najbardziej niebezpieczne obecnie miejsce – w rejon Paczkowa w powiecie nyskim (województwo opolskie). Doszło tam do pęknięcia tamy na zbiorniku na Nysie Kłodzkiej, zagrożona jest zapora na kolejnym.
– Sytuacja jest dramatyczna. Jeżeli puści ostatnia tama, na miasto runie 5-7 metrowa fala wody. Skutki tego będą trudne do przewidzenia. Jesteśmy na wodzie nieprzerwanie od 5.00 rano, ewakuujemy ludzi z już zalanych terenów. Jest ciężko, to nie jest „jezioro” jakie było przy powodzi w Sandomierzu i Tarnobrzegu w 2010 roku, tu woda rwie z prędkością pociągu towarowego. Ewakuowaliśmy dziś niepełnosprawną kobietę bez nóg z 1 piętra zatapianego domu. Wyciągaliśmy ją z drabiny, stabilne utrzymanie łodzi w jednym miejscu, mimo że ma potężny silnik, graniczyło z cudem. Na szczęście się udało, przydało się doświadczenie z 2010 roku – opowiada Waldemar Rams z tarnobrzeskiego WPR.
Jak mówi tarnobrzeżanin, dramatyczną sytuacje w Paczkowie pogarsza to, że ludzie nie chcą się ewakuować.
– Dziś ludzi, których wczoraj spokojnie zabralibyśmy łodzią, trzeba ratować ze śmigłowców. Boję się myśleć co będzie, jeżeli ta fala wody runie na miasto i sąsiednie tereny – nie kryje dramaturgii sytuacji W. Rams.
[ZT]215427[/ZT]
Jak relacjonuje W. Rams, sytuacja powodziowa na Śląsku nie poprawia się, wręcz przeciwnie.
– Problemem nie są już opady atmosferyczne, dziś tylko dwa razy padało, w tym raz intensywnie, ale to, co dzieje się w Czechach. Tam na mapach powodziowych wszystko świeci się na czerwono, a to przecież dopiero do nas dojdzie. Właśnie otrzymaliśmy informację o przerwaniu tamy na terenie Czech. Jest źle – mówi tarnobrzeżanin.
Jak podkreśla W. Rams, udział ratowników z Tarnobrzega w pomocy na Śląsku to dla niego w pewnym sensie spłacanie długu zaciągniętego w 2010 roku.
– Ratownicy ze Śląska pomagali bardzo mocno w rejonie Sandomierza i Tarnobrzega, gdy to nas dotknęła tragedia. Teraz oni potrzebują pomocy, więc jesteśmy – mówi W. Rams.
Nie wiadomo, czy ratownicy z WPR, w tym tarnobrzeżanie, pozostaną w rejonie Paczkowa. Aktualne meldunki służb przeciwpowodziowych wskazują, że najbardziej zagrożonym miejscem może być niebawem Nysa. Tam tez prawdopodobnie trafi ekipa z WPR.
– Będziemy pomagać tak długo, jak będzie trzeba, albo jak długo pozwolą nam nasze siły. Obojętnie gdzie – mówi W. Rams.
Tarnobrzeg21:00, 16.09.2024
Szacunek
Z Tbg-u09:08, 17.09.2024
Niskie ukłony w kierunku ratowników za to co robią.
Brakuje tu tylko helikoptera. Pojeździłby sobie motorówką.
Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu tyna.info.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz
1 0
mniej reklamy nad ta tragedia