– Jeżdżę tędy codziennie do pracy. Światła zatrzymują mnie kilka razy w miesiącu, chociaż nie ma żadnych aut z bocznych ulic. Czekam minutę, dwie, a potem ruszam, patrząc w lusterko, czy ktoś w ogóle wjeżdża. Zazwyczaj – nikogo nie ma – opowiada nam jedna z osób korzystających z tej drogi.
Według relacji kierowców, problem może leżeć w systemie detekcji pojazdów. Czujniki zamontowane przy skrzyżowaniu mają wykrywać auta czekające na wjazd z dróg podporządkowanych. Jednak w praktyce mogą się „mylić”. Powód? Zaparkowane tuż przy skrzyżowaniu samochody mieszkańców domów jednorodzinnych mogą być błędnie rozpoznawane jako pojazdy gotowe do wjazdu na drogę główną.
– Już nie raz widziałem, że światło zmienia się na czerwone, mimo że nikt nie podjeżdża. Auta stoją przy posesjach, ale są zaparkowane, nikt w nich nie siedzi. A my musimy się zatrzymać jak za karę – mówi nam nasz czytelnik.
Problem choć lokalny, irytuje wielu uczestników ruchu drogowego. O sprawę zapytaliśmy tarnobrzeski magistrat, czekamy na odpowiedź.
Kierowcy liczą, że urząd sprawdzi, czy detekcja działa poprawnie i czy można wyeliminować fałszywe wskazania czujników. Dla wielu z nich każda niepotrzebna przerwa w ruchu to nie tylko strata czasu, ale też niepotrzebne spalanie paliwa.
Zobacz nasze nagranie z tego skrzyżowania:
2 0
A co mistrzowie z magistratu chcą kolejnych świateł, na skrzyżowaniu z Siarkową.
Wtedy to dopiero będzie, Tarnobrzeg-Chmielów w 20 minut.
2 0
Niepotrzebne światła a następne na Siarkowej to już głupota