Nie wiadomo ile tysięcy litrów odpadów ściekowych wyciekło z pękniętego kolektora kanalizacyjnego w lesie pomiędzy Żupawa a Orliskami w gminie Grębów. Awaria została spowodowana ludzką bezmyślnością.
O potężnym wycieku jakiejś śmierdzącej substancji, do której doszło niedaleko Żupawy, powiadomił nas czytelnik "Tygodnika Nadwiślańskiego", który natrafił na cuchnące rozlewisko w czasie szukania grzybów.
- Cała okolica została zalana, z daleka wyglądało to jak woda, ale śmierdziało strasznie. Gdy podszedłem, zobaczyłem, że wszędzie jest jakiś taki czarny szlam cuchnący szambem. W jednym miejscu widać było, że w ziemi zrobiła się dziura, wielki dół wypełniony wodą. To stamtąd wypływał ten szlam i ciecz. Bałem się podchodzić bliżej, ale z miejsca, do którego udało mi się dotrzeć, próbowałem sprawdzić jak głęboki jest ten dół. Sondowałem tyczką mającą ponad 2 metry długości. Weszła cała, nie dotykając dna. Gdyby ktoś w to wpadł, nawet sprawny dorosły człowiek, nie miałby szans na ratunek - mówi mieszkaniec Żupawy, który poinformował o odkryciu naszą redakcję.
Wyciek tajemniczej substancji nastąpił w niewielkim lasku, w odległości kilkuset metrów od zabudowań Żupawy.
- Zanim zobaczyłem ten dół z wypływającym szlamem, myślałem, że może ktoś opróżnił tu szambowóz. Ale tego było za dużo jak na jeden samochód, cała okolica dosłownie "pływała" w tym czymś - mówi mieszkaniec.
Po kilku dniach wyciek został zlikwidowany. Ślady wskazy-wały, że użyto ciężkiego sprzętu budowlanego. Dół, z którego wydobywały się nieczystości, zasypano ziemią, jednak potwornie cuchnący szlam pokrywający całą okolicę pozostał.
- To był wyciek nieczystości z pękniętego kolektora kanalizacji pomiędzy Żupawą a Orliskami. Interweniowaliśmy natychmiast, gdy dowiedzieliśmy się, co się stało. Awaria została usunięta, dół, który powstał, zasypano. Trudno powiedzieć ile tych ścieków wyciekło, na tyle, na ile się dało, staraliśmy się je zneutralizować - mówi Kazimierz Skóra, wójt gminy Grębów.
Jak mówi wójt, awarię spowodowała ludzka bezgraniczna bezmyślność.
- To jest kanalizacja mechaniczna, nie grawitacyjna. Ruch ścieków napędzają silniki i pompy. Niestety, ludzie wrzucają do studni kanalizacyjnych dosłownie wszystko. Przez to silniki napędzające pompy się palą, a system kanalizacyjny się zatyka. Takie zatkanie kolektora stało się przyczyną awarii pomiędzy Żupawą a Orliskami. Ciśnienie dosłownie rozerwało rurę. Staramy się uświadamiać ludziom, że takie wyrzucanie do studni kanalizacyjnych odpadów jest karygodne. Mimo tego regularnie wyciągamy z nich gruz, opony, styropian, długo by wymieniać co. Niedawno był nawet 5-metrowy, wielki arkusz folii budowlanej. W takiej sytuacji trudno się dziwić, że dochodzi do awarii - mówi K. Skóra.
Awaria kolektora kanalizacyjnego w gminie Grębów - 8 zdjęć
Fot. B. Myśliwiec
Fot. B. Myśliwiec Fot. B. Myśliwiec Fot. B. Myśliwiec Fot. B. Myśliwiec Fot. B. Myśliwiec Fot. B. Myśliwiec Fot. B. Myśliwiec
0 0
Jakby w oczyszczalni pracowali odpowiedni ludzie. To by zauważyli że coś jest nie tak, że mała ilość ścieków. Lecz szlachtę tam pracująca trzeba powiadamiać co się stalo. Za tą katastrofę ekologiczną rządam zwolnień
Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu tyna.info.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz