Nasze firmy - Federal Mogul i Pilkington, chcą produkować dla wojska. Nabiera to coraz bardziej konkretnych kształtów

Jak włączyć potencjał zakładów Federal Mogul i Pilkington do sieci zamówień polskiego przemysłu zbrojeniowego - o tym rozmawiali w Sandomierzu i Gorzycach szefowie spółek, samorządowcy i wiceprezes Polskiej Grupy Zbrojeniowej.

O tym, że gorzycki Federal Mogul, należąca do amerykańskiej korporacji Tenneco największa na świecie fabryka tłoków silnikowych, chciałaby włączyć się do realizowanych na potrzeby polskiej armii realizacji przemysłu zbrojeniowego pisaliśmy już na łamach „Tygodnika Nadwiślańskiego” po wizycie w fabryce ministra Jakuba Stefaniaka, zastępcy szefa Kancelarii Premiera.

[ZT]226147[/ZT]

O ile wtedy sprawa omawiana była ogólnie, to teraz nadchodzi czas konkretnych rozmów. Stąd wizyta w Gorzycach i w Sandomierzu Arkadiusza Bąka, wiceprezesa Polskiej Grupy Zbrojeniowej.

– Czy się nam podoba, czy nie, przez najbliższą dekadę albo i dłużej, produkcja zbrojeniowa będzie w Europie priorytetowa. „Linki” łączące przemysł cywilny i zbrojeniowy na tym terenie istniały lata temu i dawały podstawę do rozwoju. Teraz musimy nadrobić kilkadziesiąt lat zaległości spowodowanych dekoniunkturą, swoistą „dywidendą pokoju”. Bardzo się cieszę, że mamy tu firmy mogące być wzmocnieniem naszego potencjału – powiedział A. Bąk.

Jak stwierdził wiceprezes PGZ, pole do współpracy jest bardzo szerokie, ale na tym etapie nie ma mowy jeszcze o konkretach.

– Jestem tu po to, żeby rozeznać sytuację, zorientować się w możliwościach naszych potencjalnych kooperantów. To co zobaczyłem, jest bardzo obiecujące. Za tym pójdą już robocze kontakty mające „wpasować” możliwości produkcyjne Federal Mogul i Pilkingtona w realizowane przez PGZ kontrakty i łańcuchy dostaw – powiedział A. Bąk.

Jak przyznał wiceszef głównego polskiego konglomeratu zbrojeniowego, możliwości do włączenia naszych zakładów do produkcji zbrojeniowej jest dużo.

– Prowadzimy na dużą skalę repolonizację uzbrojenia będącego w posiadaniu naszego wojska. Z punktu widzenia państwa dużo korzystniejsze byłoby np. używanie części produkowanych na miejscu, niż ściąganie ich choćby z Korei. Mówimy też o masowej produkcji dronów, do których używane są proste silniki spalinowe – tu widzę kolejne potencjalne pole do współpracy. Ale jak wspomniałem wcześniej, takie kwestie będą omawiane już podczas roboczych uzgodnień – stwierdził A. Bąk.

Gorzycki Federal Mogul jest w doskonałej sytuacji wyjściowej – fabryka produkuje już części do czołgów i bojowych wozów piechoty. Tyle, że nie tych będących na wyposażeniu polskiej armii. To jednak oznacza, że posiada wszelkie niezbędne certyfikaty NATO-wskie i w jej przypadku pozostaje tylko znalezienie „płaszczyzny współpracy” z krajowym przemysłem zbrojeniowym.

Nieco bardziej skomplikowana jest sytuacja Pilkingtona. Firma produkuje najróżniejsze szkła i szyby na potrzeby przemysłu samochodowego, ale cywilnego. Żeby produkty spółki mogły być stosowane w przemyśle zbrojeniowym, muszą przejść certyfikację. Jest to jednak sprawa warta zachodu, bo „automotive” wojskowe stanowi olbrzymi segment rynku.

– Technologicznie jesteśmy w pełni gotowi, produkujemy w naszych zakładach szyby wzmocnione i kuloodporne. Zostaje tylko przejście procesu sprawdzenia i certyfikacji – mówi Jerzy Baran, członek zarządu Pilkingotn Automotive.

Wiceprezes PGZ Arkadiusz Bąk przypomniał, że bardzo często gości w naszym regionie. W ostatnim okresie PGZ podpisało wiele kontraktów i umów związanych z należącymi do grupy firmami zbrojeniowymi – m.in. Hutą Stalowa Wola i „Dezametem” Nowa Dęba.

Wiceprezesowi PGZ towarzyszyli w Sandomierzu i Gorzycach starosta tarnobrzeski Paweł Bartoszek, starosta sandomierski Marcin Piwnik, wójt gminy Gorzyce Leszek Surdy i jego zastępca Jakub Osuch, burmistrz Sandomierza Paweł Niedźwiedź i świętokrzyski radny sejmiku wojewódzkiego Andrzej Swajda, a także dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy w Tarnobrzegu Dariusz Bukowski.