Obrazki bombardowań, jakich doświadczają mieszkańcy Ukrainy zapadają w pamięć. Ludzie chroniący się w piwnicach i schronach, zniszczenia, tragedie. Co jednak, gdyby wojna nie toczyła się za naszą wschodnią granicą, tylko u nas? Czy jesteśmy gotowi na zapewnienie ludności bezpiecznego schronienia? Odpowiedź na to pytanie nie napawa optymizmem – według danych uzyskanych od samorządowców, na terenie powiatów tarnobrzeskiego, sandomierskiego, stalowowolskiego i staszowskiego są tylko dwa obiekty sklasyfikowane jako schrony. Są u nas potencjalne miejsca schronienia, ale zakwalifikowano tak zwykłe piwnice. By doprowadzić choć część tych miejsc do stanu pozwalającego na skuteczną ochronę ludności, konieczne są olbrzymie nakłady finansowe.