Punktualnie o północy telewizja przestała nadawać. Wtedy usłyszałem pukanie do drzwi. Przyszli po mnie cała ekipą - milicjanci i esbecy - tak wspomina noc z 12/13 grudnia 1981 r. Marek Duszkiewicz, wówczas tarnobrzeżanin, dziś obywatel USA.
37 lat temu wprowadzono w Polsce stan wojenny. Wiele tysięcy osób zostało internowanych. Część z nich zmuszono później do emigracji, wyjeżdżali z kraju z "biletem w jedną stronę". Był wśród nich Marek Duszkiewicz. Niedawno, pierwszy raz od 35 lat, odwiedził Polskę i Tarnobrzeg. - Nie byłem żadnym prominentnym działaczem opozycji, w "Solidarności" byłem zwykłym szeregowym członkiem. Ale już wcześniej miałem kontakty z tzw. twardą opozycją, z Komitetem Obrony Robotników. Przywoziłem do Tarnobrzega korowską "bibułę", wydawnictwa drugiego obiegu. Zostało to dostrzeżone przez "ubecję". Gdy w Nowej Hucie próbowano wysadzić pomnik Lenina, sprawców szukano w całej Polsce. Też trafiłem na przesłuchanie. Wypytywali mnie gdzie byłem konkretnego dnia, kazali potwierdzać alibi. A ja nie wiedziałem o co chodzi. Ale łatka "korowca" przylgnęła - wspomina Marek Duszkiewicz.
W nocy 12/13 grudnia 1981 r. organa bezpieczeństwa zaczęły zatrzymywać działaczy uznanych przez władze państwowe za groźnych... (wel)
Więcej w papierowym i elektronicznym wydaniu "TN".
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz