Niemal równo 86 lat temu z sandomierskiego Rynku zniknął pomnik wdzięczności dla cara Aleksandra II (na zdjęciu), ufundowany przez włościan jako podziękowanie za uwłaszczenie.
Z historii wiadomo, że przez kilkaset lat chłop pozostawał poza formalnym statusem społecznym. Pańszczyzna, przywiązanie do ziemi, całkowita zależność od pana będącego na włościach bogiem decydującym o życiu i śmierci poddanych, ciemnota, ubóstwo, pot i krew to była wiekowa wiejska rzeczywistość. Proces chłopskiej emancypacji zaczął się w dobie panowania Napoleona, aby, mimo jego klęski, rozszerzyć się na inne kraje. Także naszych zaborców.
W zaborze pruskim poddaństwo zniesione zostało w 1807 r., a w cztery lata później zaczęło się uwłaszczenie, które ostatecznie zakończyło się w 1848 r. W tym samym roku uwłaszczono chłopów w zaborze austriackim. Najwolniej proces uwłaszczenia postępował w zaborze rosyjskim. I nie wiadomo, jak długo by to trwało, gdyby nie powstanie styczniowe, podczas którego Rząd Narodowy w styczniu 1863 roku ogłosił powszechne uwłaszczenie za odszkodowaniem dla szlachty ze skarbu państwa. Tyle tylko, że w sytuacji walki partyzanckiej wdrożenie reformy nie miało żadnych szans powodzenia.
Wykorzystał to car Aleksander II, który w marcu 1864 roku ogłosił ukaz o uwłaszczeniu chłopów w Królestwie Polskim, wedle którego chłopi otrzymywali na własność ziemię, na której dotychczas gospodarowali. Uwłaszczenie objęło także część służby dworskiej i bezrolnych mieszkańców wsi. Warto podkreślić, że uwłaszczenie w Królestwie Polskim było znacznie korzystniejsze od tego w innych regionach Rosji.
Na marginesie powiedzmy, że ocena carskiego gestu do dziś wzbudza kontrowersje wśród historyków. Jedni twierdzą, że gdyby akt uwłaszczenia nie został wydany, polska wieś mogłaby jeszcze długo egzystować w warunkach niemal feudalnych, a inni kontrują, że carska łaskawość została wymuszona względami stricte politycznymi.
Niemniej prawdą jest, że uwłaszczeniowa decyzja cara diametralnie zmieniła sytuację chłopów. W tej sytuacji trudno się dziwić, że dla chłopów car stał się ich obrońcą i dobroczyńcą, co rosyjska administracja wykorzystała propagandowo. W miastach i wsiach Królestwa Polskiego wzniesiono dziesiątki pomników wdzięczności dla łaskawego monarchy.
Jeden z nich (na zdjęciu) stanął na sandomierskim Rynku. Wysoki na kilka metrów, zwieńczony krzyżem neogotycki pomnik stanął na południowo-zachodniej pierzei Rynku, dumnie dowodząc równie wysokich intencji imperatora. Na cokole umieszczono płaskorzeźbę chłopa klęczącego przed wizerunkiem Matki Boskiej Częstochowskiej, a także insygnia carskiej władzy: jabłko z cesarską koroną i berło, herb dwugłowego orła oraz napis w języku rosyjskim: "Jego Cesarskiej, Królewskiej Mości Aleksandrowi II, Monarsze, Królowi Polskiemu, Oswobodzicielowi Chłopów. Wdzięczni Włościanie Sandomierskiego Powiatu na pamiątkę 19 lutego (2 marca) 1864 r." Pomnik zabezpieczał żelazny płot wsparty na kamiennych słupkach.
Obiekt wybudowano ze składek okolicznych włościan, które ponoć zostały na nich wymuszone. Wiele wskazuje jednak na to, że nie musiały być urzędowym haraczem, bowiem - co wynika z chłopskich pamiętników - włościanie naprawdę byli carowi wdzięczni. (...)
Jan Adam Borzęcki
Więcej w papierowym wydaniu "TN".
0 0
I byli wdzięczni - polecam przeczytać zapiski historyczne jak nasza rodzima szlachta, jakby nie patrzył Polskiego chłopa traktowała, włos się jeży na głowie. Powstało ostatnio świetne dzieło "Pańszczyzna", w którym są przytoczone setki historycznych zapisków od czasów Zygmunta Starego, za którego to panowania oddano chłopa z pod sądów królewskich pod pańskie. Od tego czasu to właściciel sądził chłopa w sojej sprawie a jak chciał to i zabijał co się niestety wielokrotnie zdarzało.