Zamknij

Była księgowa banku w Grębowie mówi, że nic nie wiedziała o tym co się tam działo. Jednak jej zeznania temu przeczą [ZDJĘCIA]

13:33, 20.03.2024 . Aktualizacja: 17:53, 20.03.2024
Skomentuj Do zarzutów stawianych przez współoskarżonych odnosiła się Genowefa K. Do zarzutów stawianych przez współoskarżonych odnosiła się Genowefa K.

Przed Sądem Okręgowym w Tarnobrzegu w środę, 20 marca, odbyła się kolejna rozprawa dotycząca afery w Banku Spółdzielczym w Grębowie. Do zarzutów stawianych przez współoskarżonych odnosiła się Genowefa K. Była księgowa próbowała przekonywać, że nic nie wiedziała o tym, że w banku coś się złego dzieje. Jednak z jej zeznań wynikało coś innego.

[FOTORELACJA]6115[/FOTORELACJA]

W tym tygodniu miały miejsce dwie rozprawy osób oskarżonych przez Prokuraturę Krajową o działanie w zorganizowanej grupie przestępczej i działania na szkodę banku i jego klientów. We wtorek, 19 marca, na pytania prokurator odpowiadała była prezes banku Janina K.

[ZT]209937[/ZT]

W środę natomiast do zarzutów, które w swoich wyjaśnieniach stawiali współoskarżeni, odnosiła się była księgowa. Genowefa K. na początku stwierdziła, że nie należała do grupy przestępczej, jak jest to sformułowane w zarzucie. Nigdy nie zakładała rachunków fikcyjnych, nie dokonywała przelewów na rachunki maklerskie, nie miała nic wspólnego z fałszywymi podpisami, nie dokonywała żadnych inwestycji na giełdzie, nie otrzymała żadnych pieniędzy za czynności niezgodne z prawem. 

Była księgowa wyjaśniała, że wbrew zarzutom Bożeny Sz. i Janiny K., nic nie wiedziała o lokatach i kredytach fikcyjnych oraz o braniu kredytów na osoby nieżyjące.

– Nigdy nie byłam odpowiedzialna za kredyty. Nie zakładałam żadnych fikcyjnych rachunków. Nikt mi o takich rzeczach nie mówił. Nie było sygnałów, że coś jest nie tak w banku – mówiła oskarżona.

Genowefa K. odniosła się między innymi do zarzutów Bożeny Sz., która stwierdziła, że sprawozdania w banku były przez nią fałszowane.

To jest nieprawda. Sporządzałam nawet 40 sprawozdań miesięcznie. Robiłam je w oparciu o stany księgowe systemu operacyjnego. Wszystko zawsze musiało mi się zgadzać i się zgadzało – mówiła oskarżona. Dodała też, że wszystkie sprawozdania były zgodne z prawdą... oprócz jednego, które zawierało należności klientów o zaangażowaniu bilansowymi powyżej 10 procent funduszy własnych. To sprawozdanie kwartalne było zaniżone o zaangażowanie kredytowe państwa K. Niewłaściwość ta powstała około 2016 roku.

– Pani nie wiedziała, że pani K. musi mieć zgodę rady nadzorczej na tak duże kredyty, nie wiedziała pani, jak duże jest to zaangażowanie i że cokolwiek w banku się złego dzieje? – dopytywał sędzia Maciej Olechowski, nawiązując do wcześniejszych zapewnień Genowefy K.

Rzeczywiście, przez trzy lata od 2016 roku wiedziałam, że w sprawozdaniach kwartalnych nie jest podawana prawda. Wiedziałam wtedy, że w tym okresie idzie już do katastrofy i podejmowane były czynności, tzn. rozmowy z panią prezes – odpowiadała Genowefa K. Pomimo rozmów, limity kredytowe jednak z miesiąca na miesiąc wzrastały. Jak twierdziła oskarżona, było to robione bez jej zgody. A prezes banku ją zapewniała, że sprawy kredytów bierze na siebie, tylko ona jest za nie odpowiedzialna i je spłaci. Sędzia wskazał tutaj, że nie ma takiego przepisu w kodeksie karnym, w którym jest mowa, że takie oświadczenia rzeczywiście zwalniają kogoś z odpowiedzialności.

Więcej w kolejnych numerach "Tygodnika Nadwiślańskiego".

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%