Dokładnie rok temu pod Stalową Wolą doszło do tragedii, w której zginęło młode małżeństwo, osieracając trójkę dzieci. Zdarzenie to obiło się echem w całej Polsce do tego stopnia, że rząd zaostrzył przepisy drogowe, a na odcinku drogi wojewódzkiej wprowadzono odcinkowy pomiar prędkości.
W sobotę, 3 lipca 2021 roku, na trasie Jamnica - Stalowa Wola doszło do wydarzenia, które wstrząsnęło całą Polską. "Od strony Tarnobrzega rodzinnym Audi A4 jechało małżeństwo z miejscowości Przędzel w powiecie niżańskim. 39-letni Mariusz K. i jego o 2 lata młodsza żona Marzena wracali z niespełna 3-letnim Sebastiankiem ze szpitala w Tarnobrzegu. Pojechali tam, bo maluch uderzył się w trakcie zabawy, a jedynie w tarnobrzeskim szpitalu dyżurował chirurg dziecięcy. W domu, pod opieką dziadków, zostało dwóch starszych synków - 9- i 10-latek.
W tym samym czasie, gdy rodzina z Przędzela wracała do domu, od strony Stalowej Woli drogą w kierunku Tarnobrzega pędziło Audi S7. Sportowy samochód o mocy większej niż niejedna ciężarówka. Za kierownicą siedział 37-letni Grzegorz G. z miejscowości Stale w powiecie tarnobrzeskim. Jechał bardzo szybko, według świadków, 120-140 km na godzinę. Wyprzedzał jadące przed nim samochody nie zwracając uwagi na fatalne warunki drogowe. Potem, już po tragedii, okazało się, że był pijany. Badanie krwi wykazało u niego 1,6 promila. W aucie znaleziono butelki po alkoholu. Grzegorz G. już wcześniej był na bakier z przepisami drogowymi. W końcówce kwietnia br. zabrano mu za jazdę z nadmierną prędkością prawo jazdy. Około godziny 14.15, samochód, którym podróżowała rodzina K., zbliżył się do zakrętu, niedaleko wysypiska odpadów. Nagle, na ich pasie ruchu pojawiło się jadące z przeciwka wprost na nich potężne auto. Mariusz K. był doświadczonym kierowcą. Od kilkunastu lat ścigał się z sukcesami w wyścigach w formule DRAG FWD N/A.
W środowisku kierowców był znany jako "Kosa". W tragiczną sobotę, gdy zobaczył wyłaniające się z zakrętu, z przeciwka, Audi S7, próbował uciec z drogi i uniknąć zderzenia. Nie miał jednak szans. Nadjeżdżający sportowy wóz pędził zbyt szybko. Nawet refleks rajdowca nie mógł zapobiec tragedii... - tak relacjonowaliśmy w naszej gazecie wydarzenie, które wstrząsnęło całą Polską w ubiegłym roku." - tak relacjonowaliśmy wypadek w łamach naszej gazety. Małżeństwo osierociło łącznie trójkę dzieci (dalsza część tekstu pod materiałem wideo).
[WIDEO]596[/WIDEO]
&ab_channel=TygodnikNadwi%C5%9Bla%C5%84skiTVSprawa tego wypadku trafiła do ogólnopolskich mediów. Materiał zrealizował m.in. program "Uwaga" telewizji TVN: TVN Uwaga o wypadku w Jamnicy. Zobacz nagranie
Po zdarzeniu premier Mateusz Morawiecki zapowiedział zaostrzenie prawa wobec kierowców łamiących przepisy: Po wypadku w Jamnicy premier zapowiada zaostrzenie prawa
Głos w sprawie zabierał również minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro: Wypadek pod Stalową Wolą - zabójstwo z zamiarem ewentualnym? Wypowiedź Zbigniewa Ziobry w sprawie
Działania w sprawie feralnego odcinka, na którym od lat dochodziło do wielu wypadków, podjął wiceminister infrastruktury Rafał Weber. W grudniu ub. r. w lesie między Jamnicą i Stalową Wolą uruchomiony został odcinkowy pomiar prędkości. - Na tym odcinku doszło do ponad 100 zdarzeń drogowych. W lipcu pijany kierowca, jadąc ponad 120 kilometrów na godzinę zabił rodziców trójki dzieci. Ten wypadek pokazał jak jest to niebezpieczny odcinek - stwierdził Rafał Weber podczas uruchamiania pomiaru.
Tymczasem sprawca wypadku, 37-letni wówczas Grzegorz G. po opuszczeniu szpitala trafił prosto do aresztu. Dwa tygodnie po tragedii w miejscu zdarzenia prowadzone były sądowe ekspertyzy i odcinek drogi był zamknięty: Eksperyment procesowy w sprawie śmiertelnego wypadku w Jamnicy
We wtorek, 31 maja, ruszył przed Sądem Rejonowym w Stalowej Woli ruszył proces. Grzegorz G. nie przyznaje się do zarzucanych mu czynów. Grozi mu kara 14 lat pozbawienia wolności.
0 0
Powinien on sam płacić ręnte dzieciom isc i zapracowac i im płacić a nie siedzi w wiezieniu za nasze podatki i wszystko ma pod nos podstawione i co nie przyznaje sie.Masakra jakie mamy prawo w Polsce bogaty zawsze sie wybroni a biedny idzie siedziec bo go nie stac na obrone.
0 0
Są dwa sposoby, aby takich utylizować:
- Rodzina powinna pomścić się za śmierć ludzi. Tak to powinna zrobić, aby już nigdy ten bandzior drogowy nikogo nie zabił.
- Prawo powinno być takie, że gostek powinien dostać kare dożywotniego więzienia z możliwością wyboru sposobu zejścia z tego świata. Powinien dostać żyletkę do pocięcia się, jak mu nie odpowiada siedzenie za kratkami lub sztylet do sepuku. Im szybciej by to zrobił tym mniej kosztów poniósłby podatnik z tytułu konieczności utrzymywania takiego darmozjada.