Świętokrzyscy posłowie, wojewoda i lokalni samorządowcy w ubiegłym tygodniu oglądali sady w gminie Koprzywnica zniszczone przez kwietniowe i majowe przymrozki. Wszyscy byli zgodni w jednym: sadownicy bez pomocy państwa sobie nie poradzą. Nie potrafili jednak odpowiedzieć na pytanie, jaki zakres będzie miała ta pomoc i kiedy ona nastąpi.
Wracamy do tematu, który poruszyliśmy kilka tygodni temu, bo sytuacja w sadownictwie wydaje się jeszcze bardziej dramatyczna niż wówczas. Bardzo ostrożne szacunki mówią, że mróz zniszczył co najmniej 60 procent upraw sadowniczych w regionie sandomierskim. Czego nie spustoszył nocny przymrozek z połowy kwietnia, dokończył mróz z 9-11 maja. W przypadku owoców pestkowych, czyli czereśni, brzoskwiń, moreli, a nawet wiśni, straty sięgają niemal 100 procent. Niewiele lepiej jest w przypadku jabłek i truskawek. Zarówno sadownicy, jak i eksperci z tej branży zgodnie przyznają, że takiej klęski w uprawach jeszcze na tym terenie nie notowano. Ten rok będzie wyjątkowo ciężki dla plantatorów, którzy walczą o przetrwanie, ale będzie też trudny dla przetwórców i konsumentów, bo zapowiada się drożyzna na rynku owoców... (jż)
WIĘCEJ W NAJNOWSZYM WYDANIU "TYGODNIKA NADWIŚLAŃSKIEGO" LUB eTN.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz