To miał być jeden ze sztandarowych projektów burmistrza Sandomierza w mijającej już kadencji. Skończyło się na szumnych zapowiedziach. Chodzi o przyłączenie do miasta dwóch samborzeckich wsi, które miałyby powiększyć ograniczone terytorialnie miasto. Burmistrz JERZY BOROWSKI (na zdjęciu w głębi) zapewnia jednak, że pomysłu nie zarzucił. Mało tego, myśli o jeszcze jednej miejscowości, tym razem na prawym brzegu Wisły.
O przyłączeniu dwóch miejscowości bezpośrednio sąsiadujących z Sandomierzem, a położonych na terenie gminy Samborzec, czyli Milczan i Kobiernik, zaczęło się głośno mówić tuż po inauguracji obecnej kadencji samorządu, ale konkretne działania ze strony burmistrza rozpoczęły się na początku 2011 roku. Najpierw była korespondencja z wójtem gminy Samborzec o zamiarze przyłączenia tych dwóch miejscowości. Wójt nie powiedział "nie", ale procedury w takiej sytuacji są jasne - najpierw zgodę muszą wyrazić mieszkańcy w referendum, a dopiero później można rozpoczynać jakiekolwiek procedury administracyjne.
Wójt w zasadzie nie ma wiele do powiedzenia. Już kilka lat temu podobna procedura odbyła się na Chwałkach leżących na terenie gminy Obrazów. Mieszkańcy jednoznacznie opowiedzieli się za pozostaniem w strukturach obecnego samorządu. Jednak teraz miało być inaczej.
Na początku czerwca 2011 roku doszło do spotkania w Milczanach mieszkańców miejscowości z burmistrzem Sandomierza. Spotkanie zorganizował sołtys Jacenty Pawłowski.
- Burmistrzowi bardzo zależało na tym spotkaniu, dzwonił do mnie w tej sprawie. Przyszli mieszkańcy, rozmowa była protokołowana, doszło do pewnych ustaleń. Sądziliśmy, że będą kolejne rozmowy. A tu cisza - mówi.
Faktycznie, spotkanie zakończyło się pewnymi ustaleniami. Mieszkańcom, jak można się było spodziewać, nie wystarczył sam "prestiż" mieszkania w Królewskim Mieście. Chcieli konkretów i wydawało się, że burmistrz wówczas przystał na ich warunki. Chyba nikt z uczestników nie przypuszczał, że temat przyłączenia tej miejscowości do Sandomierza zakończy się na tym jednym spotkaniu. Szczególnie, że po nim, zgodnie z ustaleniami, Rada Sołecka wsi podjęła uchwałę dotyczącą umowy społecznej, od podpisania której przez burmistrza milczanianie uzależniali przeprowadzenie referendum.
Najważniejszy postulat zaproponowany w projekcie to zobowiązanie się burmistrza, by wszystkie podatki z Milczan wracały jeszcze tego samego roku do tej miejscowości w postaci inwestycji. Ponadto mieszkańcy oczekiwali gwarancji, że przez 25 lat wszystkie rodzaje podatków będą na tym samym poziomie, co w gminie Samborzec. Do tego dochodziło jeszcze zobowiązanie o wprowadzeniu komunikacji miejskiej i budowie kanalizacji oraz przedstawienie konkretnego planu inwestycyjnego w tej miejscowości.
W umowie miasto miało się również zobowiązać do poniesienia wszelkich kosztów związanych ze zmianą adresów i wymianą dokumentów przez mieszkańców.
Warunki zaporowe? Burmistrz deklarował, że są do spełnienia. Musiała się jedynie w tej sprawie wypowiedzieć Rada Miasta. Postulaty zostały spisane i ostatniego dnia czerwca 2011 roku dostarczone do sekretariatu burmistrza. Od tamtej pory cisza. Ani stanowiska Rady Miasta, ani żadnej odpowiedzi ze strony burmistrza. Jakby tematu nie było. A od spotkania minęło już przeszło trzy lata.
- Burmistrz naobiecywał nam gruszek na wierzbie, a później nie raczył nawet ustosunkować się do naszych postulatów. Potraktował nas jak powietrze. To jest przykre, szczególnie, że wówczas, jakby spełnił nasze postulaty, to była spora szansa na to, że większość mieszkańców opowie się za przyłączeniem do miasta. Teraz już raczej takich szans nie ma, ludzie poczuli się zawiedzeni. Zastanawiam się tylko, po co to było - podsumowuje sołtys Milczan. (...)
Józef Żuk
Więcej w papierowym wydaniu "TN".
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz