Według danych Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi problem suszy dotknął w skali kraju około 800 tys. hektarów upraw, a straty szacuje się na 550 mln zł. Problemy mają również sandomierscy sadownicy, którym oprócz suszy, już drugi rok doskwiera rosyjskie embargo. Jeśli chodzi o zboża, których w regionie sandomierskim jest stosunkowo niewiele, to zdaniem Ryszarda Ciźli (na zdjęciu), prezesa Świętokrzyskiej Izby Rolniczej, bardzo suchy sierpień nie miał negatywnego wpływu na plony.
Wręcz przeciwnie, dzięki takiej pogodzie rolnicy zebrali plon dobrej jakości, z dużą zawartością glutenu. Znacznie gorzej wygląda sytuacja w sadach, szczególnie karłowych, o płytkich systemach korzeniowych, które są bardzo popularne wśród sadowników.
- Wszystko będzie zależeć od tego, gdzie jest zlokalizowany sad i jaki system korzeniowy mają drzewa. Nie ma jednak wątpliwości, że po tak długotrwałej suszy owoce będą mniejsze, niedostatecznie wykształcone. W ostatniej fazie wzrostu owoce szczególnie potrzebują wilgoci, której obecnie bardzo brakuje - mówi prezes.
Należy się spodziewać, że tegoroczne zbiory owoców będą niższe niż ubiegłoroczne. Pocieszający może być fakt, że susza dotknęła całą Europę, w związku z czym wszędzie można się spodziewać niższych plonów, a co za tym idzie, wyższych cen. Już w tej chwili sandomierscy sadownicy za kilogram jabłek przemysłowych dostają od przetwórni około 30 groszy, podczas gdy w ubiegłym roku dostawali 12.
W związku z długotrwałą suszą w ostatnim czasie dużo mówiło się o wprowadzeniu przez rząd stanu klęski żywiołowej w kraju. Niosłoby to ze sobą spore komplikacje, łącznie z opóźnieniem jesiennych wyborów i referendum.
Zdaniem prezesa ŚIR takie rozwiązanie jest mało realne, niemniej jednak Instytut Uprawy, Nawożenia i Gleboznawstwa w Puławach uznał obszar większości województw w kraju za tereny dotknięte klęską suszy. Niestety, w tym gronie nie znalazły się województwa: świętokrzyskie, małopolskie i podkarpackie. Jakie są tego konsekwencję? Otóż w województwach, gdzie stan suszy stwierdzono, pracowały komisje, które szacowały straty. U nas takie komisje nie pracują, bo wojewoda, aby je powołać, musi mieć zielone światło instytutu.
Co prawda są zapowiedzi, że i te południowe województwa zostaną włączone w poczet regionów dotkniętych suszą. Jednak zdaniem prezesa ŚIR nawet jeśli tak się stanie i komisje rozpoczną szacowanie strat, to będzie to o wiele za późno. - Ciężko będzie nadrobić stracone dni i obiektywnie stwierdzić, że plony są niższe w wyniku akurat suszy, a nie innej klęski. Decyzja Instytutu jest dla mnie niezrozumiała, bo rolnicy z naszego regionu ponieśli takie same straty w wyniku upałów i braku opadów, jak rolnicy z innych województw - mówi R. Ciźla. (...)
Józef Żuk
Więcej w papierowym oraz elektronicznym wydaniu "TN"
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz