Słowo stało się ciałem i burmistrz Sandomierza wypowiedział Oddziałowi Polskiego Towarzystwa Turystyczno-Krajoznawczego dzierżawę podziemnej trasy turystycznej i Bramy Opatowskiej. Władze sandomierskiego PTTK mówią o niewdzięczności i karze za zaangażowanie w rozwój turystyki.
Na początku powiedzmy, że sandomierski Oddział PTTK administrował Bramą Opatowską i trasą podziemną od kilkudziesięciu lat. Wczesną jesienią ubiegłego roku burmistrz Jerzy Borowski poinformował, iż w związku z wygaśnięciem umowy dzierżawy z końcem grudnia, samorząd zdecydował jej nie przedłużać. Było to spore zaskoczenie, bowiem wydawało się, że w zakresie kompleksowej obsługi ruchu turystycznego PTTK było swoistym monopolistą, a żadna z samorządowych jednostek nie ma praktyki w tego typu działalności. Mimo to burmistrz postanowił zaryzykować i zadanie administrowania Bramą Opatowską oraz trasą podziemną powierzył Sandomierskiemu Centrum Kultury.
Wywołało to protest władz sandomierskiego PTTK, które w wydanym oświadczeniu burmistrzowską decyzję określiło jako wyraz zazdrości i niezasłużoną karę za zaangażowanie w rozwój turystyki. Według starej maksymy, jeśli nie wiadomo o co chodzi, to w grę zwykle wchodzą pieniądze. W tym przypadku także jest o co walczyć, bo według danych PTTK, w ubiegłym roku podziemia odwiedziło około 135 tysięcy osób, a bramę - 70 tysięcy turystów, którzy zostawiają tu sporo grosza. Dla PTTK opłaty te przez wiele lat stanowiły podstawę finansowego bytu. Szczególnie ostatnio, kiedy turystyczny boom wpłynął pozytywnie na przypływ gotówki.
Nie oznacza to, że miasto nic z tego nie miało, bo część zarobionych pieniędzy PTTK przeznaczało na koszty związane z utrzymaniem i uatrakcyjnieniem obiektów, część zatrzymywało jako zapłatę za administrowanie, a część w formie czynszu dzierżawnego trafiała do miejskiej kasy. Ostatnio było to 250 tys. złotych w skali rocznej. Ponoć miejscy urzędnicy doszli do wniosku, że to stanowczo za mało, a PTTK tuczy się kosztem miasta, czego dobitnym dowodem miało być wybudowanie domu noclegowego. Mówiono o problemach z rozliczeniem PTTK, które tak sprytnie rozpycha koszty, że trudno zorientować się w rzeczywistych dochodach z tytułu administracji obiektami. Nie wiadomo więc, ile administratorowi pozostaje po rozliczeniu z miastem. Tym bardziej że będąc organizacją pozarządową, nie podlega kontroli w zakresie umożliwiającym dokładne obrachunki.
Burmistrz Jerzy Borowski twierdzi, że powierzenie administracji jednostce samorządowej pozwoli na wyjaśnienie powyższych wątpliwości: - Brama, trasa, muzeum i Sandomierskie Centrum Kultury znajdą się w jednym ręku. Dzięki temu będzie można przygotować lepszą ofertę dla mieszkańców i turystów. Administrowanie tymi obiektami przynajmniej przez rok pozwoli nam zorientować się w sprawach finansowych, a także wyrobić sobie zdanie na temat prawidłowości zarządzania nimi przez PTTK. (...)
Jan Adam Borzęcki
Więcej w papierowym wydaniu "TN".
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz