"Piegża", "hopsztosy", "niezadługo", "trzydziestosiedmioipółletni", "widzimisię" - to niektóre wyrazy, z jakimi mierzyli się w sobotę w Ratuszu uczestnicy II Sandomierskiego Dyktanda "z jajem". Ortograficzne wyzwanie podjęły 72 osoby.
Uczestnicy byli podzieleni na dwie grupy wiekowe: 10-15 lat oraz młodzież od szesnastego roku życia i dorośli. Teksty, w których, rzecz jasna, nie brakowało ortograficznych pułapek, przygotowały sandomierskie polonistki - Grażyna Milarska i dr Danuta Paszkowska. Oba dotyczyły Sandomierza i zgodnie z tytułem dyktanda utrzymane były w żartobliwym tonie.
- Naszym celem jest przede wszystkim dobra zabawa z językiem polskim. Chcemy również poprzez to dyktando popularyzować bogactwo polszczyzny - zaznaczył Wojciech Dumin, dyrektor Miejskiej Biblioteki Publicznej imienia Jana Długosza w Sandomierzu.
W ortograficznej rywalizacji uczestniczyły osoby z różnych stron kraju. Dla Joanny Hawełek z okolic Cieszyna dyktando było głównym bodźcem do przyjazdu do Sandomierza, który - jak przyznała - od dawna chciała odwiedzić. - Uwielbiam zawiłości polskiej ortografii. Udział w tym wydarzeniu traktuję trochę jak walkę oraz formę sprawdzenia, ile brakuje mi do mistrzów, jak dużo jeszcze mam do nadrobienia - powiedziała pani Joanna.
Joanna Hawełek przyznała, że chętnie bierze udział w tego typu zmaganiach. W jaki sposób doskonali znajomość zasad polskiej pisowni? - Zwracam uwagę na pisownię. Robię to nie tylko w trakcie czytania, gdy słyszę jakieś trudniejsze słowo, zastanawiam się, jak je napisać. Najpierw zgaduję, a później sprawdzam w słowniku - wyjaśniła uczestniczka wydarzenia.
Tekst dyktanda odczytała Joanna Sarwa-Żak. Komisja konkursowa wyłoniła trzech laureatów w obu grupach. Tytuł Mistrza Ortografii otrzymali: Maciej Niezgoda w młodszej kategorii i Agnieszka Buczkowska w starszej. Kolejne miejsca zajęli odpowiednio: Adam Józefczak i Lilianna Libicka oraz Tomasz Malarz i Joanna Hałek.
Dr Danuta Paszkowska podkreśliła, że takie przedsięwzięcia, jak Sandomierskie Dyktando "z jajem" są bardzo potrzebne. - Polszczyzna ubożeje. Nagminnie są używane, i to nie tylko przez młodzież, ale także przez skwapliwie naśladujących ją dorosłych, potworki słowotwórcze. Takie dyktando, przynajmniej w moim zamierzeniu, operuje polszczyzną słownikową, poprawną. Poprzez zabawę uczymy się języka. Wkuwanie samych reguł jest niewiele warte, chodzi bowiem o praktyczne użycie polszczyzny - dodała dr Paszkowska.
Organizatorem wydarzenia była Miejska Biblioteka Publiczna.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz